Akli: Pustynia nauczy cię jednego

afryka.org Czytelnia Czytelnia Akli: Pustynia nauczy cię jednego

Pustynia nauczy cię jednego, że jest coś, co można kochać bardziej niż kobietę. To woda – mówi Akli, Tuareg, którego spotkałam w Nigrze.

Nikt mnie nie pytał czy chcę poznać Akliego. On sam też nie pytał nikogo. W nocy podczas La Cure Salle, po prostu podszedł do mnie, złapał za rękę i zaprowadził do muzyki aby tańczyć. Widziałam tylko jego błyszczące oczy spod turbanu i byłam przekonana, że już się znamy skoro z taką pewnością siebie, zabiera mnie po prostu ze sobą. Poza tym muzyka i noc były zbyt czarujące żeby odmówić. Wracaliśmy do obozu, błądząc po ciemku. Dla mnie każde miejsce wyglądało tak samo, jednak Akli twierdził, że zna drogę i że właściwie to ciągle mamy iść w lewo. Po dwóch godzinach znaleźliśmy się w końcu przy namiotach.

Rano, Akli był w tym samym samochodzie co ja i poprowadził mnie do obozu swojego brata na pustyni. Wieczorem znalazła się gitara i wraz ze swoim kuzynem Akli opowiadał historie. Prawie do świtu.

Akli stał się dla mnie uosobieniem spokoju, honoru i niewinności. Tak jakby wszelkie zło tego świata go nie dotyczyło. A przecież do wojska trafił jako 18-letni chłopak. Chodził po pustyni z 40-kilogramowym ładunkiem w 40-stopniowym upale.

Ale Akli ma swoją pustynię. Najważniejsze to zarobić na piękne bazin. Ubrać się odświętnie i wygrać wyścig wielbłądów. Akli, jak wszyscy Tuaregowie, uwielbia kobiety. Ale oprócz tego również jak wszyscy Tuaregowie pamięta historię… Ponieważ linia historii Tuaregów, załamała się w pewnym momencie i zaczęła iść zupełnie innym torem.

Tuaregowie, przez wieki żyli, według ustalonych tradycyjnie zasad pasterstwa koczowniczego. Dla nomadów, zwierzęta są największym dobrem i powodem do dumy. Związek człowieka ze zwierzęciem, przywodzi na myśl pytanie: kto dla kogo żyje? Zwierzęta dla ludzi czy ludzie dla zwierząt? System wartości nomadów koncentrował się wokół zwierząt i wojny. Tuaregowie znani byli ze swojej wojowniczości i ukochania wolności.

Nomadowie uważali się zawsze za arystokrację i pogardzali osiadłym trybem życia i ludźmi, którzy pracują na własnym kawałku ziemi. Tuaregowie długo opierali się kolonizacji, długo opierali się narzuceniu sobie granic i zobowiązań. Pustynia miała zostać ich domem, wolność koniecznością. Świat zewnętrzny inaczej wyobrażał sobie rolę Tuaregów, ich zwierząt i pustyni.

Zmieniająca się sytuacja polityczna i trudne warunki naturalne, doprowadziły do niekorzystnych zmian. Nowy porządek w Nigrze, ustalony przez ludność osiadłą, nie akceptował niezależności nomadów. Co więcej, Tuaregowie, cierpiący z powodu powtarzających się susz, nie znaleźli pomocy ze strony rządu. Desperacja doprowadziła do pierwszej rebelii, w której zginęło wielu ludzi, a jej rezultatem była masowa migracja Tuaregów.

Rebelia miała na celu włączenie Tuaregów w życie polityczne kraju, rozwój ich terenów i zakończenie ich marginalizacji. Podpisywano wiele porozumień między pasterzami i rządem, z których ostatnie podpisano w 1995 roku. Jednak ruch protestu odżywa teraz w Nigrze, ponieważ jak twierdzą Tuaregowie „ cierpliwość lwa, nie jest jego słabością”. W ich obronie stanął Mouvement des Nigériens pour la Justice (MNJ). Dziś rebelianci z MNJ oskarżają władze Nigru o bezpodstawne wykorzystywanie armii przeciwko ludności tuareskiej, marnotrawienie państwowych pieniędzy i zaprzeczanie istnieniu takich problemów jak głód, problemy z dostępem do szkoły i służby zdrowia oraz istnieniu samych rebeliantów. Tuaregowie mają przewagę na pustyni, gdzie od lutego br. walczą z nigryjską armią.

Nie mogą też zapomnieć historii. Nawet żyjąc w mieście, zawsze z nostalgią mówią o pustyni i szukają wszelkich okazji, aby zasnąć słuchając płaczących wielbłądów a rano napić się wielbłądziego mleka. Mimo ciężkich warunków życia są niezwykle pogodni.

Rodzinę Akliego, tą najbliższą i jego dom, poznałam później. Nikt nie pytał skąd się wzięłam i czego szukam. Dostawałam zawsze suche mięso i ryż z masłem, i pytano mnie czy wszystko w porządku. Czas między tymi spotkaniami, jakby nie istniał i zawsze kiedy przyjeżdżałam znikał nagle i czułam się tak jakbym w ogóle nigdy ich nie opuszczała.

Nigdy nie dostałam od Akli’ego maila. Kiedyś w cztery miesiące po moim pobycie w Agadez dotarł do mnie przekazany przez niego list wraz z pierścieniem. Akli pisał o zarobionych pieniądzach, za które kupił kozy, o tym, że wielbłądy w obozowisku brata tego lata dały dużo mleka i o tym że dziękuje Bogu, bo mógł kilkakrotnie pojechać na pustynię. Akli, który urodził się pod Tanout…

Marta Jackowska

 Dokument bez tytułu