AIDS – drugie oblicze rozwoju turystyki

afryka.org Czytelnia Czytelnia AIDS – drugie oblicze rozwoju turystyki

Bezkresny ocean, żółty piasek ciągnących się kilometrami plaż, skóra spalona słońcem po całym dniu na surfingowej desce, upalna noc, niemal transowy rytm funany czy zouku…To wszystko w zasięgu ręki, zaledwie 5-6 godzin lotu z Paryża, Amsterdamu czy Lizbony. Samolotem rejsowym bądź czarterem. Indywidualnie lub w ramach promocji biur podróży. Czego więcej potrzeba turyście spragnionemu egzotycznych wrażeń? Nietrudno zgadnąć: miłości lub zwyczajnie – seksu!

Do niedawna wyspa Sal miała jedyne na Wyspach Zielonego Przylądka lotnisko międzynarodowe. Co roku przyjmuje około 160000 turystów, głównie z Europy. Chociaż nie jest stolicą kraju to pozostaje najlepiej prosperującą wyspą archipelagu. Może pochwalić się jedynie 12-procentowym wskaźnikiem bezrobocia, o połowę mniejszym od ogólnokrajowego. To przyciąga ubogich mieszkańców innych wysp, a także imigrantów z kontynentu afrykańskiego.

Od kilku lat na Cabo Verde trwa turystyczny boom. „Obecnie turystyka to najważniejszy sektor naszej gospodarki. – mówi prezydent Pedro Pires. – Dla wielu krajów świata, zwłaszcza dla Europy, Wyspy Zielonego Przylądka stały się atrakcyjnym kierunkiem, staramy się więc rozwijać turystykę zgodnie z zapotrzebowaniem”.

A co z miłością, czy raczej z seksem? Do tej pory Wyspom udawało się trzymać z dala od epidemii AIDS, pustoszącej inne afrykańskie kraje. Tylko jak długo? Santa Maria, główny cel turystów na wyspie Sal, przyciąga także handlarzy narkotyków, pośredników, ludzi żyjących z płatnej miłości. Po otwarciu kolejnych lotnisk międzynarodowych, na Santiago, Boa Vista i Sâo Vicente zjawiska te dotkną w szerszym stopniu także inne wyspy.

W 2005 roku na Cabo Verde odnotowano 223 nowe przypadki zakażenia HIV. Ile będzie ich w tym roku? Władze nie bez powodu obawiają się wzrostu zachorowań i wyraźnie mówią: AIDS to ukryta cena, jaką płacimy za turystyczny boom.

Elżbieta Sieradzińska

 Dokument bez tytułu