Afrykamera w toku

afryka.org Kultura Film Afrykamera w toku

Do czwartku, 7 października, trwa V Przegląd Filmów Afrykańskich „Afrykamera 2010”. Afrofilów, afroentuzjastów oraz przede wszystkim osoby, które Afryki nie znają, namawiam do wzięcia udziału w wydarzeniach organizowanych w ramach przeglądu: slajdowisk, prelekcji oraz spotkań z podróżnikami. Na przeglądzie pokazywane są krótkie metraże, fabuły i dokumenty twórców afrykańskich. Spektrum poruszanych tematów jest ogromne, dzięki czemu można spojrzeć na Afrykę z wielu perspektyw.

Wśród pokazów filmowych tegorocznego przeglądu został wyświetlony w niedzielę dokument „Nollywood Babylon”. Pokazuje on w fascynujący sposób wielki przemysł filmowy na kontynencie afrykańskim, którego kolebką jest dawna stolica Nigerii – Lagos. Od nollywodzkich produkcji włosy prawdopodobnie stają dęba krytykom filmowym, za to stanowią one, jak się okazuje, projekcję dążeń, obaw i zaspokojenie potrzeb milionów widzów nigeryjskich oraz afrykańskich, będących kołem napędowym tej nowej potężnej gałęzi gospodarki, jakim stał się tam biznes filmowy. Jak przedstawiają to w swoim filmie Ben Adelman i Samir Mallal, Nollywood to wielka machina składająca się z półprofesjonalnych, ale niestrudzonych twórców – samouków, nieoszlifowanych talentów aktorskich wyławianych spośród gromadzących się na castingach tłumów, naprędce i masowo pisanych scenariuszy oraz rzesz odbiorców dystrybuowanych w formatach odtwarzalnych na domowych czytnikach. „Nollywood Babylon” to pełen życia, wiarygodny dokument o fenomenie nowego nigeryjskiego biznesu, jego materii, twórcach i kulisach powstawania jego dzieł. Miejmy nadzieję, że w czasie przyszłorocznego przeglądu organizatorzy włączą jakiś nollywoodzki hit do repertuaru Afrykamery. Z reakcji widzów na dokument widać, że znalazłoby się wielu entuzjastów ewentualnych projekcji jakiegoś przykładowego horroru voodoo rodem z Nigerii.

Innym, wyjątkowo ciekawym dokumentem była „Ojczyzna” Jacqueline Kalimundy. Autorka dokonała w nim osobistego podsumowania i interpretacji historii rwandyjskiego konfliktu z 1994 roku. Widzimy w filmie, że nie da się łatwo zakwalifikować i zrozumieć przyczyn ani skutków krwawych wydarzeń, a ich echo będzie słyszalne w Rwandzie jeszcze długo. Ale poprzez rozmowę z aktorami i obserwatorami owych wydarzeń, można się przynajmniej nieco przybliżyć do poznania tajemnicy tej nieprawdopodobnej masakry. Kalimunda patrzy na rzeczywistość swej ojczyzny od środka, gdyż zna jej specyfikę, lecz jednocześnie z boku, jako że była nieobecna w czasie walk w Rwandzie. I teraz próbuje, niejako wraz z widzem, dowiedzieć się jak do nich doszło. Wstrząsającym odkryciem tego filmowego dochodzenia jest refleksja, iż kluczowym powodem konfliktu między dwoma grupami etnicznymi był długo pielęgnowany społecznie i politycznie podtrzymywany konstrukt polegający na sztucznym i bezpodstawnym rozróżnieniu na lepszych i gorszych członków jednego społeczeństwa.

Przegląd Afrykamera trwa. Poprzez różnorodność spojrzeń, daje szansę posmakowania Afryki i poznania bliżej tego kontynentu, opowiedzianego językiem filmu.

Urszula Frąckiewicz

 Dokument bez tytułu