Afryka na niedzielę: Zapomniany król

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Afryka na niedzielę: Zapomniany król

W ubiegłym tygodniu nasze kobiety chciały przywitać nowego wodza w naszej wiosce. Jak uczy tradycja, musiały się najpierw z nim umówić na dokładną godzinę, potem nałożyć tradycyjne ubrania, spiąć włosy i przygotować mowę wstępną. Zaprosiły również mnie na to niecodzienne spotkanie.

Trzeba było przejść pięć furtek, zanim doszłyśmy na wskazane nam miejsce. Potem czekałyśmy dobrą godzinę zanim wódz przyszedł. Trochę się zdziwiłam, bo zobaczyłam młodego mężczyznę, nawet skromnie ubranego, który od razu szedł w stronę najważniejszego miejsca. On milczał, ale kobiety zaraz ukłoniły się, aż do ziemi i zostały w tej pozycji do końca cały czas. Wódz zauważył, że jestem z innego kraju, więc wskazał na kamień, gdzie mogłam sobie usiąść. Nie wypowiedział ani jednego słowa. Kiwnął tylko palcem, dając tym samym znak, że kobiety mogą zacząć swoje mowy. Tylko ta, która mówiła, mogła powstać.

Wczoraj pokazano prezydenta Zimbabwe w dzienniku telewizyjnym. Tylu ludzi tam choruje, uciekają do innych krajów, gdzie ciężko pracują, wielu traci nadzieję, a Prezydent zadowolony. Tyle mówi ostatnio, że już go nikt słucha, ale ma władzę, której każdy się boi i dlatego milczy.

Starsi pamiętają Króla Gór. Tak go nazywają, bo nikt nie pamięta naprawdę jego imienia. Mówią, że nie zdradził swojego prawdziwego imienia. Uważał, że to nie miało znaczenia. Staruszki twierdzą, że niewiele mówił i lubił patrzeć codziennie w niebo. Potem zakładał ubrania zwykłego rolnika i szedł na pola, gdzie spotykał równych sobie. Wiedział, kiedy kukurydza potrzebowała więcej wody, potrafił wskazać miejsce, gdzie wykopać studnie, znał różne przepisy, by szkodniki nie niszczyły upraw, dlatego każdy go słuchał. Kiedy tylko deszcze zalewały chaty, on zabierał ludzi do siebie, bo jego dom był wielki. Jego żona dbała o dzieci, które chorowały. Dziwne, że nie chciał by poznano jego imię. To jednak nie było aż tak ważne, bo Króla Gór znał każdy, kto był w jakiejkolwiek potrzebie.

Ludzie starsi mówią, że dzisiejsi wodzowie nie pamiętają Króla Gór. Był tak inny, można by policzyć ilość słów, które w swoim życiu wypowiedział, ale trudno by było zgromadzić ludzi, którym przywrócił życie. Codziennie patrzył w niebo, rano i wieczorem. Milczał wtedy, a świat razem z nim. Każdy wiedział, że Król Gór jest silny i dobry jednocześnie, bo od nieba zaczynał każdy swój dzień. Ktoś kiedyś powiedział, ze Królestwo Jego jest prawdą o której słowa nic nie powiedzą, ale szlachetne czyny pokażą jej oblicze.

s. Dorota Zok, RPA

 Dokument bez tytułu