Był czas, kiedy nasi sąsiedzi ostrzegali nas przed złodziejami. Wielu ludzi z nich było okradanych, czasem z małych rzeczy, które nie miały wielkiej wartości. Z naszego domu można teżukraść wiele rzeczy, jednak złodzieje nie przychodzą. Zastanawiałam się dlaczego?
Pewnego dnia zauważyłam, że wiele sów przylatuje wieczorem do naszego ogródka, siadają na plocie zaraz za moim oknem i wydaja piękne glosy. Kiedy katechista zauważył nasze sowy, wystraszył się, bo to znak śmierci, magii, choroby, nieszczęścia dla ludu Venda. I to dlatego u nas nie ma złodziei. Są sowy. Tu, gdzie mieszkam nie są one symbolem mądrości. Nie potrzebujemy psów.
A ja cieszę się, że mamy sowy.
s. Dorota Zok, RPA