Przybiegła dziś taka szczęśliwa do naszego domu. Pomaga nam trochę w pracach domowych. Zapytałam, czemu jest taka zadowolona ? Mówi, że mąż był, a normalnie przyjeżdża raz na miesiąc, tym razem zrobił niespodziankę, przyjechał na weekend. Znów zapytałam: „ Jesteś z nim szczęśliwa?” „O tak!” – odpowiedziała. Każdy mógł zauważyć, ze w tym dniu Rosina była bardzo szczęśliwa.
Kiedy miała już odchodzić do domu, przyszła i powiedziała to tak jakby w sekrecie „Wiesz mamy siedmioro dzieci. On jest już starszy, ma około 70 lat, ale wciąż ciężko pracuje, i pod koniec miesiąca przywozi trochę pieniędzy, a to dla nas wielka pomoc. Wierzę mu, bo jest już za stary, by gdzieś jeszcze sobie poszedł, bo to dla mnie opuścił dwie ostatnie żony, a ja jestem trzecią. ” Zdziwiona zapytałam, czy nie ma wyrzutów sumienia, że te dwie teraz cierpią. Ona też była zdziwiona moim pytaniem. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się: „ Mam mieć wyrzuty sumienia, że mnie wybrał, a ja mogłam mu dać siedmioro dzieci, i sama jestem szczęśliwa…”
Poligamia była dla mnie fenomenem Afryki, kiedy tutaj przyjechałam. Nie mogłam sobie po prostu wyobrazić życia na jednym podwórku z drugą czy nawet trzecią żoną. One potrafią nawet się zaprzyjaźnić między sobą, mieć wspólne posiłki, rozmowy, razem pracować. Kiedy wstaje wcześnie rano, widzę często kobiety idące na pole. Pierwsza, za nią druga – trzecia zostaje w domu by gotować – a na końcu mężczyzna.
s. Dorota Zok, RPA