Afryka na niedzielę: Prezent

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Afryka na niedzielę: Prezent

W Afryce ludzie raczej nie obchodzą urodzin, ponieważ wielu z nich nie zna ani roku ani daty tego wydarzenia. Mówią, ze to zwyczaj, którzy wprowadzili biali.

Moja sąsiadka mówi, że ludzie w Afryce spotykają się bo chcą. Nie potrzebują do tego urodzin, których nawet nie pamiętają. Świętują każdego dnia, bo zbyt wcześnie odchodzą. Każdej soboty, już wcześnie rano, w naszych wsiach zaczynają się pogrzeby. Śmierć i życie są ściśle ze sobą związane, jak rodzeństwo, chodzące razem…

Pamiętam dziecko w naszym szpitalu, które naprawdę cudownie wyzdrowiało. Codziennie przychodziła rodzina i wspólnie modliliśmy się nad nim. Bóg wysłuchał naszych modlitw, ale kiedy odchodziłam z tego miejsca, zauważyłam, że ich syn pozostanie sparaliżowany do końca życia. Jednak fakt, ze będzie żył był dla całej rodziny największym szczęściem. Już późnym wieczorem, ktoś zapukał do moich drzwi. Zauważyłam twarz staruszki. Uśmiechnęła się i powiedziała: „To nasz prezent dla ciebie, bo uratowałaś syna mego syna… Nasi przodkowie ci tego nie zapomną. Będą się wstawiać za Tobą”. Kiedy odeszła odpakowałam prezent owinięty w gazetę. Były to trzy jajka. Znałam tę staruszkę, i wiedziałam, że ma tylko trzy kury na podwórku…

Wczoraj nasz ogrodnik podszedł tak nieśmiało i powiedział, że ma taki skromny prezent dla mojej mamy, jak pojadę do mojego kraju. Ucieszyłam się, zawołał mnie do swego ogródka i pokazał cztery rożne, piękne afrykańskie krzewy… i chce by w ogrodzie mojej mamy też takie rosły. To będzie jego prezent. Każdy krzew i roślina to jego mały świat, a chęć obdarowania jest znakiem wdzięczności i szacunku.

Najpiękniejszym prezentem, który Afryka mi podarowała jest czas. Ludzie tutaj mają czas dla drugiego człowieka i zdolność zainteresowania się każda osobą. I to jest kolejny prezent, który dostaję w Afryce każdego dnia.

s. Dorota Zok, RPA

 Dokument bez tytułu