Była osobą bardzo prostą, o dobrym sercu, poranioną przez życie. Ludzie nazywali ją Magdalena.
Przychodziła czasem do nas, aby o coś prosić… raz o chleb, to znowu o pieniądze, o mleko, ale najbardziej cieszyła się z chwili prostej rozmowy… Najbardziej cieszyła się, kiedy ktoś ją zapytał, jak się naprawdę czuje, bo rzadko o to była pytana w życiu. Czasem pojawił się na jej twarzy uśmiech, ale bardzo rzadko, ponieważ jak mówiła, utraciła w życiu Miłość. Poczucie bycia odrzuconym boli najbardziej.
Pewnego dnia zniknęła i nikt jej nie odnalazł. Chyba nawet nikt nie wpadł na pomysł, by ją szuka, bo chwila zainteresowania wymaga poświęcenia czasu… Niektórzy dobrzy ludzie dalej wiedzieli co mówić o niej, o jej życiu, o jej smutnych oczach. Szkoda, że wiedzieli, a nigdy tak naprawdę nie zapytali… te najprostsze pytania w życiu, które mogły zapobiec jej zniknięciu.
S. Dorota Zok, RPA