Pewnego niedzielnego popołudnia odwiedziłam kobietę, która już dobrych kilka lat przebywała w więzieniu. Na początku myślała, że będę ją pytać, dlaczego to okropne miejsce stało się jej domem. Ale uspokoiłam ją od razu, że nie chcę wiedzieć.
Wiedziałam, że bardzo lubi palić papierosy, wiec przyniosłam jej kilka i od razu zapytałam, czy następnym razem też jej mogę przynieść. Ucieszyła się, i chyba dlatego bardzo chętnie mnie zawsze witała, od razu pytając, ile papierosów jej przyniosłam… Widziałam jej szczęście w oczach, kiedy było ich kilkanaście… i dodawała zawsze – „ Zapałkami się nie przejmuj, mam swoje…”
W święta Bożego Narodzenia, kiedy tak już paliła trzeciego z kolei, sama zaczęła swoją opowieść: „Zabiłam teściową… była staruszką i okropnie wyglądała. Niektórzy mówili, że to wiedźma… Zmarło mi jedno dziecko, a potem drugie. Szukałam odpowiedzi na pytanie dlaczego? Wciąż ona mi się śniła… i tradycyjni lekarze z mojego plemienia, powiedzieli, że to ona nocą obrzuca złymi czarami… uwierzyłam w to, i pewnego dnia nie wytrzymałam. Zabiłam ją siekierą! Mąż mnie zostawił, a sąsiedzi zawołali od razu policje i tak jestem tutaj od dobrych kilku dni, i wcale nie żałuję, że to zrobiłam, bo to za moje dzieci…” Spojrzałam na nią i podałam jej następnego papierosa…
Tak łatwo zniszczyć życie człowieka. Nienawiść staje się wtedy chlebem codziennym. W Afryce często ludzie szukają powodu swoich cierpień, i często odpowiedzi te pojawiają się w snach. Czasem ginie przez to człowiek.
s. Dorota Zok, RPA