Afryka na niedzielę: Każdy dzień

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Afryka na niedzielę: Każdy dzień

Wczoraj jak zawsze, bardzo wielu ludzi czekało przed głównym wejściem, by dostać się jak najprędzej do kliniki. Każdy z rożnymi problemami. Jedna z naszych pacjentek bardzo się śpieszyła. Tak jest zawsze, prosi szybko o lekarstwa, nigdy nie ma dodatkowych próśb, czy życzeń, a potem szybko biegnie do swojej pracy, bo jej szef, nie zgadza się, by raz w miesiącu mogła spokojnie zrobić wszystkie dodatkowe badania.

Mówi, że czas to pieniądz i jeśli chce być dłużej w klinice, to musi wybrać albo zdrowie, albo praca… Kobieta nawet nie zadaje dodatkowych pytań, musi być zdrowa i musi pracować, bo w domu ma czwórkę dzieci, a maż zmarł parę lat temu. Pracował w Johannesburgu, zaraził się wirusem HIV, wtedy jeszcze nie było lekarstw dostępnych w Afryce i szybko odszedł na drugi brzeg życia. Kobieta była zmuszona szybko znaleźć pracę, by przeżyć każdy następny dzień… Biali farmerzy szybko ją zatrudnili, oczywiście za małe pieniądze, ale najważniejsze, ze wystarczy na żywność. Kiedy wybiega z naszej klinki, w wielkich gumowych butach, krzycząc, dziękuje za lekarstwa i za pomoc. Za miesiąc znowu przyjedzie. Jest na leczeniu około dwóch lat i dziękuje Bogu za każdy dzień, bo przecież ma dzieci… Dlatego zdrowie i praca są ważne. Bogaty farmer, u którego pracuje tego nie zrozumie… bo nie musi się ani śpieszyć… ani zakładać gumowych butów… wystarczy, by jego pracownicy pracowali szybko i dobrze… cena się nie liczy. Szybko sprzedane produkty… dodają szczęścia wielkiemu farmerowi!

Dziś jest właściwie sobota, ale już wcześnie rano można słyszeć glosy ludzi pracujących na polach, przy swoich budynkach, czy na ulicach. Każdy dzień to często walka o przeżycie dla wielu ludzi… Jedna z pacjentek, która nie jest zarażona wirusem, ale ma bardzo silne bóle całego ciała, mówi, ze dziennie wstaje o 3 rano, by iść 10 kilometrów do najbliższej szkoły, gdzie gotuje jedzenie dla ponad 200 dzieci. Tam jest cały dzień, a kiedy wraca wieczorem do domu, zaczyna gotować dla swoich siedmiorga dzieci… Mąż wraca tylko raz na tydzień z farmy, ponieważ nie wystarczyłoby pieniędzy, by każdego dnia płacić za dojazdy. Ale kobieta nie narzeka, uśmiecha się, i cieszy, że dzieci zdrowe… i że ma pracę. Każdego dnia znajduje nowe powody by dziękować i chyba dlatego jest zawsze taka uśmiechnięta.

s. Dorota Zok, RPA

 Dokument bez tytułu