Oscar Micheaux, pionier afro-amerykańskiego kina, do dziś zabiera swoich widzów w podróż w czasie. Wraz z jego filmami poznajemy historię czarnej kinematografii za oceanem. W ubiegłym roku na Przeglądzie Afro-Ameryka mogliśmy obejrzeć jego filmy niemy. Jednak Michaeux wykazywał się zawsze niezwykłą umiejętnością dostosowywania się do zmian i nowości, i wkroczył ze swoimi filmami do świata dźwięku.
Początek lat 30. był trudnym okresem w życiu Micheaux. Musiał on zmagać się ze skutkami wielkiego kryzysu. Na domiar złego zmarł mu ojciec, na którego pogrzeb, z braku pieniędzy nie mógł pojechać. Przeciwko Micheaux wytoczono sprawy sądowe m.in. za naruszenie prawa autorskich i kradzież pomysłów innych twórców. Mimo tych problemów powstał film, 28. w dorobku tego reżysera, zatytułowany „The Girl from Chicago”.
Film opowiada historię czarnego agenta federalnego, Alonzo, który prowadzi tajne operacje nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale również w Europie. Jest on przedstawicielem afro-amerykańskiej klasy średniej. Poznajemy go, kiedy przyjeżdża na tajną misję rozpracowania przestępców w Batesburg w stanie Missisipi. Na miejscu spotyka nie tylko, tych, którzy łamią prawo, ale również uosobienie ideałów skromności i moralności, którym jest Norma nauczycielka. Wspólnie z nią aresztuje miejscowego przestępcę Ballingera.
W drugiej części filmu, Alonzo i Norma mieszkają już w Harlemie. To właśnie tam pojawia się tytułowa „dziewczyna z Chicago”, która w pierwszej części filmu odgrywa jeszcze marginalną rolę. Jest nią Liza Hatfield, robiąca karierę jako piosenkarka, ale również w Harlemie zamieszana w sprawy przestępczego świata. To właśnie „dziewczynę z Chicago” ujmie agent Alonzo, ratując jednocześnie przed wyrokiem niewinnie oskarżoną o morderstwo kobietę.
Filmy Micheaux odpowiadały estetyce czasów, w których powstawały. Nie dostrzeżemy w nich wybitnych dzieł sztuki filmowej. Niewielki budżet, problemy z cenzurą, nieprofesjonalna obsada aktorska i wiele innych problemów, z którymi borykał się Micheaux miały wpływ na produkt końcowy. Dziś ponownie odkrywane w Stanach Zjednoczonych zasługują na naszą uwagę. Były przecież dziełem pioniera afro-amerykańskiego kina, którego początki sięgają drugiej dekady dwudziestego wieku. A Micheaux, jak niewielu twórców, robił wszystko z wielkim uporem, nie załamując się piętrzącymi trudnościami, w życiu prywatnym i zawodowym.
pś