W „African Psycho” Mabanckou z właściwą sobie swadą nawiązuje do kultowej powieści Ellisa „American Psycho”. Nawiązanie to – jak zawsze u Mabanckou – podszyte jest ironią, a książka daleko wykracza poza ramy parodii czy żartu, choć tych elementów w niej nie brakuje.
Głównym bohaterem i narratorem powieści jest Grégoire, człowiek o niepięknej aparycji i w zasadzie pozbawiony tożsamości – jako dziecko znaleziony na ulicy, błąkający się między kolejnymi rodzinami zastępczymi. Dręczy go obsesyjna potrzeba zaistnienia, chce stać się kimś, zyskać sławę, zapisać się w historii. Jedynym sposobem, jaki przychodzi mu do głowy, aby to osiągnąć jest zabijanie. Jego idolem jest Angoualima, legendarny seryjny morderca, który zabijał w okrutny sposób, pozostawiając w ustach ofiar swój znak rozpoznawczy: cygaro. Grégoire regularnie odwiedza grób Angoualimy i prowadzi z nim rozmowy. Marzy, by przejąć po nim schedę, stać się następcą Wielkiego Mistrza. Próbuje. Okazuje się jednak, że zabijanie to nie taka prosta rzecz…
Książkę Mabanckou można czytać na wiele sposobów: jako zabawną parodię American Psycho, ale też jako formę przełamującą pewną konwencję opowiadania o afrykańskiej rzeczywistości, w której osadzona jest akcja powieści. Bohater Mabanckou jest więc całkowitym zaprzeczeniem swego amerykańskiego pierwowzoru: szpetnym nędznym nieudacznikiem, dla którego nawet dokonanie prostej zbrodni okazuje się zadaniem ponad siły. Potrafi tylko roić o okrutnych czynach i układać w głowie kolejne scenariusze. Gdzieś na marginesie dowiadujemy się, że prowadzi właściwie normalne życie – ma warsztat samochodowy i – o zgrozo – w zasadzie jest dobrym człowiekiem.
Bardziej wywrotowy charakter książki ujawnia się, kiedy zestawimy przedstawione w niej wydarzenia z obiegowymi opiniami na temat Afryki. Bo w African Psycho jest wszystko, co dobrze znamy: nędza, dzieci ulicy, przemoc, wiara w duchową obecność przodków; są też skorumpowani urzędnicy, szemrane interesy i nieudolne władze. Repertorium dobrze znane, a tu jednak zupełnie inne: obśmiane, skarykaturyzowane, sprowadzone do absurdu. Czy można śmiać się z wykluczenia, przemocy i biedy? Mabanckou pokazuje, że tak, pod warunkiem, że zachowuje się także dystans do samego siebie. Narratora, który imaginuje sobie okrutne zbrodnie niewiele przecież dzieli od pisarza, który wymyśla coraz to nowe, czasem śmieszne, a czasem przerażające historie…
Metaliteracki i intertekstualny aspekt, obecny zresztą w całej twórczości autora, nie dominuje nad powieścią, stanowi raczej jej podziemny nurt. Niektóre nawiązania przybierają formę zabawnego kamuflażu (na przykład pewien bohater nosi nazwisko jednego z ulubionych pisarzy Mabanckou, Horacia Quirogi), inne pojawiają się wprost (Genet, Camus) lub zostają dyskretnie zasugerowane, jak Thomas De Quincey, autor słynnego eseju „O morderstwie jako jednej ze sztuk pięknych”.
karakter
Książkę „African Psycho” można kupić na stronie www.karakter.pl