Pomimo, że Afryka generuje zaledwie 4,5 procent ruchu lotniczego na świecie, ma najwyższą liczbę wypadków lotniczych. Nawet w dniu utworzenia nowej międzyrządowej organizacji, która ma poprawić wizerunek afrykańskich przewoźników, African Civil Aviation Agency (ACAA), w Kongo rozbił się Boeing 737 należący do angolskich linii lotniczych TAAG, zabijając 6 osób i raniąc pozostałe 72. Wcześniej w maju br. w innej katastrofie lotniczej, samolotu należącego do Kenya Airways, zginęło aż 114 pasażerów.
Stan techniczny samolotów należących do afrykańskich linii lotniczych, sprawił, że Unia Europejska zakazała niektórym z nich latania w europejskiej przestrzeni powietrznej. Wśród nich znalazł się TAAG z Angoli, który trafił na listę jeszcze zanim miała miejsce wspomniana katastrofa.
Afrykańskie linie lotnicze zawdzięczają złą sławę przede wszystkim małym samolotom, produkcji radzieckiej, które latają przeciążone pasażerami i ładunkiem cargo. W sytuacji kiedy rozbijają się też duże samoloty, należące do uznawanych za bezpieczne Kenijskich Linii Lotniczych, coraz trudniej uwierzyć, że można nimi spokojnie podróżować.
ACAA ma zmienić ten negatywny wizerunek i doprowadzić do powrotu afrykańskich przewoźników nad Europę. Jedno jest pewne. Potrzeba czasu i inwestycji, a to może zająć wiele lat.
Siedzibą ACAA będzie stolica Namibii, Windhoek.
(lumi)