a Dziś w paryskiej La Java …

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! a Dziś w paryskiej La Java …

Jeśli w ten pochmurny styczniowy poranek nie można świętować na Cabo Verde to najlepiej być w…Paryżu.

A dokładniej w  okolicach Belleville i ulicy du Temple numer 105. Belleville kojarzy się raczej z Edith Piaf , a nie z Wyspami Zielonego Przylądka. Na bruku tej podmiejskiej, paryskiej  dzielnicy i  pod dachem tego dawnego dancingu Wielka Piaf zaczynała swą drogę do artystycznej nieśmiertelności .

Zresztą już sama nazwa tego przybytku muzyki, tańca i rozrywki, istniejącego od 1923 roku, La JAVA, wiele mówi.  Podobno bywalcami La Java byli też, między innymi,  Django Reinhardt i Jean Gabin. Zresztą cały Paryż to przecież  jedna wielka historia.

Ale wracajmy do samej La Java i Cabo Verde. Dlaczego mówię o świętowaniu? Bo dziś na Wypach narodowe święto: dla upamiętnienia narodowych bohaterów, a szczególnie dnia śmierci Amilcara Cabrala, ojca kabowerdyjskiego wyzwolenia, zastrzelonego w Conacry własnie 20 stycznia  1973r.  Nie ma na Wyspach miasta czy wioski bez placu, ulicy  czy skweru nazwanego imieniem Cabrala. O lotnisku już nie wspomnę.

A dzis w La JAVA  z inicjatywy Stowarzyszenia AECV ( Przyszłość dla Szkół na Cabo Verde), artystów i działaczy kabowerdyjskich  mamy świąteczne popołudnie.

Najpierw debata na temat działania na rzecz Cabo Verde,  potem   wspomnienie o Amilcarze Cabralu ( wykład Luiza Silvy) i wreszcie, o 20.00, koncert Tibo Evory.

Nie, nie, żadnych rodzinnych związków ze słynną  rodaczką. Ale posłuchać warto, bo Tibo to w emigranckim paryskim światku postać ciekawa i szczególna. Ale o Tibo innym razem. Oczywiście będzie też catchupa i batuco dla ciała  i  sporo niespodzianek.  No to jak, zdążymy na popołudniowy samolot do Paryża?

Elżbieta 

 

 

 Dokument bez tytułu