„To coś na twojej szyi”

afryka.org Kultura Książki „To coś na twojej szyi”

Chimamanda Ngozi Adichie zadebiutowała mając zaledwie 26 lat powieścią „Fioletowy hibiskus”(2003). Wkrótce po debiucie zdobyła popularność, prestiżowe wyróżnienie Commonwealth Writers’ Prize i przychylność krytyków. Za kolejną, nawiązującą tytułem do biafrańskiej flagi powieść „Połówka żółtego słońca” (2006) odebrała jedną z najbardziej cenionych w Wielkiej Brytanii nagród literackich Orange Prize i czek na 30000£. Dwa lata po amerykańskiej i brytyjskiej premierze, do polskich księgarni trafiła trzecia książka pióra na stałe mieszkającej w USA Nigeryjki zatytułowana „To coś na twojej szyi”.

Adichie porównywana była do sławy afrykańskiej literatury Chinua Achebe. Ta sama narodowość i pochodzenie etniczne (Igbo) oraz fakt, że rodzina pisarki mieszkała na terenie kampusu uniwersyteckiego w Nsukka w południowo-wschodniej Nigerii w domu, który wcześniej zajmował znamienity rodak, podsunęły amerykańskiemu wydawcy taki promocyjny zabieg. Niepotrzebnie. Pisarstwo Nigeryjki obroniłoby się i bez niego. Samej autorce z mianem „córki Chinuy Achebe dwudziestego pierwszego wieku” nie wypada polemizować, choć podejrzliwie traktuje powracające w wywiadach pytania o literackie wzorce i próby przyklejenia łatki „pisarki dla miłośników Afryki”. Przyznaje tylko, że odkrycie twórczości Chinuy Achebe i Camary Laye uświadomiło jej, że literatura ma prawo traktować o tym, co dobrze znane. „Zrozumiałam, że ludzie tacy jak ja, dziewczyny, o czekoladowej skórze, których włosy nie dają spiąć w kucyk mogą istnieć w literaturze. Zaczęłam pisać o rzeczach, które rozpoznawałam.”

Na najnowszą książkę Adichie złożyło się dwanaście opowiadań, powstających przez lata równolegle z powieściami. Za scenerię posłużyła południowo-wschodnia Nigeria, gdzie spędziła dzieciństwo oraz Stany Zjednoczone, dokąd wyjechała na studia. W tytułowej historii opowiada o opartych na schematach myślowych relacjach między Nigeryjczykami a Amerykanami, białymi i czarnymi; o ustępstwach, jakie wymusza życie na emigracji, wyobcowaniu, niedopasowaniu do otoczenia, do związku; pustce i samotności. „Wieczorem coś owijało się wokół twojej szyi, coś, co przed uśnięciem niemal cię dusiło.” (s. 166) Szkoda, że w tłumaczeniu tytułu „The thing around your neck” wyraziste „wokół” ustąpiło miejsca niezrozumiałemu „na”.

Adichie wielokrotnie występowała przeciw utrwalonej w świecie zachodnim jednowymiarowej wizji Afryki. Historii nieszczęścia skutkującej pełną protekcjonalności i dobrodusznego żalu postawą wobec mieszkańców kontynentu. „Gdyby nie dzieciństwo w Nigerii, moja wiedza o Afryce pochodziłaby z popularnych obrazków. Myślałabym, że Afryka to ląd pięknych krajobrazów i zwierząt, niezrozumiałych ludzi, bezsensowne wojen, głodu i AIDS, ludzi bez własnego głosu, czekających na ocalenie, przez “białego obcokrajowca”. Podkreślała również kluczową rolę literatury w poszerzaniu horyzontów myślowych czytelników. Pisarstwo może być remedium na to, co autorka nazywa „niebezpieczeństwem jednej/jedynej historii.” Ta idea przyświecała jej z pewnością podczas tworzenia i wybierania opowiadań do zbioru. Całość oczarowuje bogactwem i oryginalnością tematów oraz wyrazistością i różnorodnością postaci. W kilku opowiadaniach nakreśla portrety silnych, znających swoją wartość kobiet, potrafiących ocenić, o co warto walczyć: o związek czy samą siebie. Nie każde wierzyć w mit Afrykanki spełnionej w roli matki i żony. Nie przemilcza różnorodności orientacji seksualnej. Powraca także do wątku wojny w Biafrze w inspirowanym postacią jej ojca opowiadaniu „Duchy”. We „Wzgórze Skaczącej Małpy” rozprawia się z europejskim, postkolonialnym poczuciem wyższości, wszechwiedzy i motywowanym troską o dobro Afryki przypisywaniem sobie prawa do rozsądzania za Afrykanów, co dla nich dobre i wystarczająco afrykańskie. W tekście „Amerykańska ambasada” zmusza do refleksji nad ceną wolności słowa, walki o demokrację, subtelną różnicą między odwagą a brawurą. W tle pobrzmiewają pytania o adekwatność amerykańskiej polityki wizowej. Weje biurokratycznym chłodem. Adichie jest wnikliwą i uważną obserwatorką z precyzją oddającą nastrój sytuacji i towarzyszące jej emocje. Twierdzi jednak, że unika czerpania z osobistych doświadczeń. Inspiruje ją otocznie, życie nigeryjskiej klasy średniej po obu stronach oceanu.

„Trudno jest rozpoznać innych jako równych, kiedy podkreśla się tylko różnice, a nie podobieństwa” – tłumaczy Adichie. Bohaterki doskonałego opowiadania „Osobiste przeżycie” dzieli wiek, wykształcenie, pochodzenie, religia i stan posiadania. Wciągnięte w wir zamieszek religijno-etnicznych zrównają się na krótką chwilę w poczuciu zagrożenia, walce o życie, bólu. Jak odnajdą się w tej sytuacji? Czy będą potrafiły nawiązać dialog? Czy kulturowa przepaść pozwoli im się nawzajem zrozumieć? Proza Nigeryjki prowokuje do refleksji jeszcze długo po przeczytaniu każdej z historii. Nie podsuwa prostych wzorów i gotowych odpowiedzi. Czasami autorka urywa opowieść bez konkluzji pozwalając jej potoczyć się w dowolnie obranym przez czytelnika kierunku. Z jednej strony wciąga w narrację już w kilku pierwszych zdaniach, z drugiej rozdziela lekturę wymuszając pauzy na samodzielne domknięcie opowieści i wyciągnięcie wniosków.

Kunsztowna, odważna i nowatorska proza Chimamanda Ngozi Adichie pozwala wyjść poza myślowe schematy. Głosami swych bohaterów opowiada o nigeryjskim społeczeństwie bez uproszczeń, uogólnień i ujednoliceń.

Iwona Głowacka

Autorka prowadzi blog poświęcony książkom i filmom o Afryce afrykanskapasja.blogspot.com

 Dokument bez tytułu