Mansark mieszka i pracuje w slumsie Kroo Bay, w centrum stolicy Sierra Leone, Freetown. W Kroo Bay, który jest domem dla 13 tysięcy ludzi, są dostępne dwa publiczne ujęcia wody, a całe osiedle tonie w śmieciach. Nie ma też latryn – większość ludzi załatwia się bezpośrednio na plaży oraz w kilku toaletach tam zbudowanych.
Po odkryciu na osiedlu naturalnego źródła wody, Mansark zorganizował spółkę, Water Sie Boys, która otworzyła publiczny prysznic dla mieszkańców.
„Mamy tu tylko dwa ujęcia wody. Kobiety od rana stoją w długiej kolejce, żeby zdobyć wodę do mycia. Musza nosić ją daleko i nie ma możliwości umycia się w spokoju.
Odkryliśmy to źródło kilka lat temu i od razu pomyśleliśmy, że ludzie chętnie by korzystali z takiego prysznica, bo bardzo im tego brakuje. Woda w źródle jest czysta, więc nie musimy jej filtrować. Wcześniej używaliśmy pompy aby napełniać zbiorniki, ale zepsuła się kilka miesięcy temu i teraz napełniamy ręcznie. Czasem nas to męczy, ale cieszymy się, że robimy coś dobrego dla ludzi tutaj.
Jak ktoś chce wziąć prysznic, musi zapłacić 3 centy (100 Leonów) i ma do dyspozycji 5 minut i wiadro wody. Ludzie potrzebują też mydło, więc zaczęliśmy je sami produkować. Pracujemy w dwudziestu, ale chcemy zatrudnić więcej osób do pomocy. Jakoś wychodzimy na swoje, tylko czasem dokładamy do interesu.
Chcemy zbudować takie prysznice również w innych częściach slumsu i chcemy zatrudnić ze 40 osób, bo cały czas mamy kolejkę klientów. Szkoda tylko, że nie możemy zarobić na dach i naprawy pryszniców. Najgorzej jest z prysznicem dla kobiet – -cały czas się zapycha. jak zaczynaliśmy, nie miałem pojęcia o hydraulice, ale teraz uczę się codziennie. Jest też jeden hydraulik z okolicy, który nam pomaga.
Teraz, jak ktoś chce się wykąpać, przychodzi do nas. Nie jesteśmy bogaci, ale woda to życie i chcemy ofiarować ją ludziom.”
maru, IRIN