Człowiek uwielbia zawody i igrzyska. Człowiek musi czasem w nich startować, przystępując do różnych testów, egzaminów w poszukiwaniu pracy. W obu przypadkach, jury, komisja, pracodawca, szkoła czy uczelnia ocenia tego człowieka.
Taka ocena dotyczy wyłącznie umiejętności i zdolności. Intelekt lub ciało mają się wykazać. Nikogo to nie szokuje. Ta klasyfikacja dotyczy indywidualnych możliwości. Po prostu. Bez żadnego podziału na kolorowych i bezbarwnych. Uczymy się także segregować odpady. Recykling to przecież genialna rzecz dla środowiska i gospodarki.
Kłopot moralny (a może kac dla człowieczeństwa) pojawia się, kiedy mówimy o segregacji istot ludzkich. Sformalizowane sortowanie grup ludzi według pochodzenia czy religii powinno budzić moralne wątpliwości. Najważniejsza barierą w tym zabiegu jest godność człowieka. Znamy skutki segregacji jako politykę państwa. Niemcy marzyły o podziale etnicznym i rasowym w wiadomych latach w całej Europie. Taką podłą politykę zdążyły prowadzić przez długie lata niektóre stany południowe USA oraz państwo RPA. Z tego powodu, „segregacja ludzi” brzmi jakoś dziwacznie i wprowadza w dyskomfort każdego moralnego człowieka, niezależnie od okoliczności.
Trafiłem na tekst Bartosza T. Wielińskiego – „Uchodźcy w Niemczech się burzą” – w Gazecie Wyborczej. Autor pisze o niemieckich planach wobec uchodźców, po bijatyce w ośrodku w Suhl. Politycy planują tam segregować przyjezdnych.
„W byłych koszarach enerdowskiej armii na Friedbergu, dzielnicy Suhl, zakwaterowano ponad 1,7 tys. uchodźców. Tu właśnie, we środę ok. godz. 20 młody Afgańczyk podarł Koran, wrzucił do muszli klozetowej i spuścił wodę. Na niego rzuciło się 30 mężczyzn z innych krajów. Chłopak uciekł do pomieszczenia ochroniarzy. Napastnicy uzbrojeni w nogi od krzeseł i rury wyłamali drzwi, później zaatakowali wezwaną policję. Ta musiała się wycofać i wezwać posiłki. Dopiero około północy, gdy do Suhl przybyło ponad 120 policjantów, sytuację udało się opanować.” Tak podaje Gazeta.
Policja mówi o „dzikiej wściekłości” uchodźców demolujących radiowozy i atakujących funkcjonariuszy. Premier landu zażądał, by uchodźców segregować według przynależności etnicznej, co ma zapobiec takim incydentom. Burmistrz Suhl popiera ten pomysł. Jego zdaniem, tych ludzi trzeba przede wszystkim segregować według religii.
Na szczęście eksperci uważają te pomysły za chybione. Słowa mają znaczenia. Nie tylko ranią, ale towarzyszy im albo przyjemna woń albo smród. Dlatego dobór słów (wymaga wykształcenia i poczucia miejsca) bywa świadectwem odpowiedzialności lub jej braku. W życiu publicznym lekkość i brak zastanowienia w wypowiedziach jest przejawem kalectwa moralnego.
Niemcy przyjmują sporo uchodźców w tej chwili. Podobno w ośrodkach będzie jeszcze ciaśniej. To jednak nie powód, by deptać godność gościa. Język polski ma jedno uczciwe słowo, by opisać tak beznadziejną propozycję. Panowie Burmistrzu i Przemierzę, więcej „kilogramów” przyzwoitości!
Mamadou
Projekt „Afrykanie w Polsce – badanie i monitoring na rzecz zwalczania dyskryminacji”, realizowany w ramach dotacji otrzymanej z programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG, jest projektem o zasięgu ogólnopolskim i ma na celu sprawdzenie, jak po pięciu latach, od przeprowadzenia pierwszych kompleksowych badań na temat postrzegania Afryki i jej mieszkańców przez obywateli Polski oraz pierwszego monitoringu polskich mediów, zmienia się stosunek polskiego społeczeństwa i mediów wobec osób pochodzenia afrykańskiego.
W rezultacie projekt dostarczy kluczowych danych, niezbędnych do prowadzenia działań, które w sposób systemowy przeciwdziałają nietolerancji i dyskryminacji, w tym pomogą też lepiej zrozumieć współczesne źródła zjawiska mowy nienawiści. Jednocześnie projekt zajmie się grupą osób pochodzenia afrykańskiego, której nie są poświęcane dedykowane i odrębne badania, i będzie prowadzony przy bezpośrednim udziale Afrykanów.
Zobacz poprzednie wyniki badań i monitoringu prowadzonych przez naszą Fundację.