Tradycyjnie wraca już w polskich mediach słowo „Murzyn”. Ponownie pojawił się też Białystok, w którym sprawa z 2013 roku ujrzała swój ponowny finał w sądzie.
Zacznijmy od Murzyna w Superstacji, w której swoje relacje z USA przekazuje Mariusz Max Kolonko. Dziennikarz jest już znany z faktu, że Murzyni stali się tematem numer 1 jego wejść na antenie. Ze studia wyrokuje, że Murzyni sami są sobie winni, a jeśli dojdzie do zabójstwa Murzyna, na przykład przez białego policjanta, to zabójstwo było w pełni uzasadnione.
Wbrew wizji Maxa Kolonko, który uważa, że mówi jak jest i walczy z poprawnością polityczną, troje białostoczan, dwa lata temu, postanowiło zaatakować Kubańczyka, który przyjechał z żoną do Białegostoku. W czasie posiłku w pizzerii nie spodobał się trzem mieszkańcom tego miasta i stał się obiektem ataku. Nazywany „bambusem” i „czarnuchem” poradził sobie z napastnikami – pomogło mu przeszkolenie wojskowe i wzrost – pisze Joanna Klimowicz z białostockiej redakcji Gazety Wyborczej.
W czasie rozprawy, która była kontynuacją dochodzenia już raz umorzonego, oskarżeni z wyjątkiem jednego, nie przyznali się do winy. Łukasz P., który postąpił inaczej niż dwójka jego kolegów, wziął winę na siebie. Jest bowiem niekarany w przeciwieństwie do jednego z kompanów. Pracuje w Belgii z ludźmi różnych ras i narodowości. I ma to być dowód na to, że nie jest rasistą. Sprawa wróci w połowie września, kiedy ma odbyć się przesłuchanie świadków.
Paweł