„Boimy się obcych. Chyba że to będą Chrześcijanie”. To zdanie brzmi jak tytuł książki, filmu czy sztuki teatralnej. Akuratne do skrajnie wybiórczej tolerancji. To zdanie to tytuł artykułu Macieja Pieczyńskiego z GW. Od kilku tygodni sprawa decyzji Komisji Europejskiej o przyjęcie określonej liczby imigrantów z Afryki i Bliskiego z Bliskiego Wschodu, rozgrzewa nastroje.
W tym samym artykule przytoczone są słowa studenta ze Szczecina, młodego narodowca Adriana B.- „nie jesteśmy rasistami, ale oni mają własne narody, i powinni walczyć o ich suwerenność, zamiast dezerterować do innych krajów”. Ludzie opuszczają swoją ziemię, swój kraj z różnych powodów. Dobrowolnie albo przymusowo jak podczas konfliktów czy kataklizmów.
Trend opuszczania własnego kraju w celach zarobkowych jest stary jak gospodarka rynkowa. Znakomita część Polonii w Wielkiej Brytanii, USA czy Niemiec mogłaby tyle książek na ten temat napisać, że w żadnej bibliotece na świecie, nie starczyłoby regałów. Co nasz narodowiec powie o wrześniowej ewakuacji Rządu II Rzeczypospolitej po wybuchu drugiej Wielkiej Wojny. Była to dezercja czy nie? Ów Rząd szukał schronienia najpierw w Rumunii, potem w Paryżu i w Londynie. Śmiem stwierdzić, że ani Polakowi, ani cudzoziemcowi do głowy nie wtargnie podobna myśl.
Ten młody człowiek widocznie nie lubił się uczyć historii w szkole. Dezercja to ucieczka z wojska. To także odejście z miejsca lub rezygnacja z czegoś z braku odwagi. Fizyczna obecność niekoniecznie jest świadectwem „lepszej” czy „gorszej” miłości do miejsca narodzin. Jan Paweł II był dobitnym przykładem. Jako emigrant zrobił więcej dla Polski. Migrant, który wyjechał za chlebem może pomóc finansowo rodzinie pozostawionej w Senegalu, Nepalu czy Polsce. Nie wiem, jakie miejsce zajmuje Polska na tle ruchliwości narodów świata. Jedno jest pewne. Rodaków mamy na wszystkich kontynentach. Trochę czytałem o historii emigracji Polaków. Klęska powstania listopadowego zmusiła wielu do opuszczenia kraju i udania się na emigrację. Ta emigracja wyróżniała się w ówczesnej Europie swoim rozmiarem. Główne skupiska polskich emigrantów znajdowały się w Paryżu, Anglii oraz Belgii. Byli to uczestnicy powstania (żołnierze, oficerowie), działacze polityczni…
Czy wielkie nazwiska jak Chopin, Słowacki, Mickiewicz, Korzeniowski (Conrad), Gombrowicz, Skłodowska, Polański, Wojtyła to dezerterzy?
Atak na koniec! Narodowiec zapowiada, że chętnie powita Chrześcijanina. To piękne. Muzułmanie za to mają szlaban. Co w takim razie z poganami? W Polsce przecież żyli poganie, zanim książę Mieszko I wpadł na pomysł zastępowania wierzeń słowiańskich religią chrześcijańską, czyli stuprocentowym elementem semickim. Konsekwentny narodowiec, powinien wpuścić do kraju poganina. Bo tradycyjnie wiele go łączy z nim, wbrew pozorom. Więcej lekcji historii proszę na naszym nadwiślańskim podwórku!
Mamadou