Europoseł Ryszard Czarnecki postanowił na łamach „Gazety Polskiej” postraszyć niemiecką polityką imigracyjną. I zrobił to, w swoim „stylu”, wieszcząc, że wszyscy muzułmańscy mieszkańcy, na przykład Zanzibaru, przyjadą do Europy.
Winę, zdaniem felietonisty, ponoszą Niemcy. Skoro w świat poszedł komunikat i obraz serdecznego powitania, to taki Zanzibarczyk, cytując Czarneckiego, nieważne, „czy jest Arabem, czy Murzynem”, postanowi do tej Europy przyjechać, a w ramach unijnego porozumienia, może rozczarować się jednak, że trafi nie do Berlina, tylko do sąsiadującej z nim Polski.
Czarnecki sugeruje, że główna uchodźcza fala, płynie z Afryki. Zapomina o tym, z jakiego skrawka świata, docierają dziś przede wszystkim uciekinierzy po lepszą przyszłość. Sugeruje jednocześnie, że nawet liberałowie, czego nie powiedzą w czasie debaty w Parlamencie Europejskim, nie są entuzjastami imigrantów i uchodźców. Za wszystko wini „polityczną poprawność”. A żeby nie było, że jest politycznie poprawny, jego tekst ilustruje rysunek, który nasuwa przede wszystkim rasistowskie wyobrażenia, ubierając w bawarski strój i dodając niemieckie atrybuty – postaci przypominającej raczej obraźliwe wodewile i ikonografię z amerykańskiego Południa, z czasów segregacji rasowej.
Ta sama „Gazeta Polska” opublikowała też inny tekst, już nie o politycznej poprawności, ale „polityce pogardy wobec Polaków”. Jak twierdzi Robert Tekieli, Niemcy nie mogą już pouczać i szydzić z Murzynów i Żydów, ale z Polaków owszem. W tej wielkiej „biedzie” i „niemieckim ucisku”, i przeświadczeniu o antypolskim charakterze niemieckie polityki, „Gazeta Polska” wydaje się czuć w swoim żywiole. W końcu jest odwieczny wróg z Zachodu. Ale i tak wszystko przez tych „Murzynów” i „Żydów”, których szanuje się zdaniem gazety lepiej niż Polaków.
Paweł