afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Zły duch Leopolda

Kongo Belgijskie, Zair, dziś Demokratyczna Republika Konga, do dziś żyje z brzemieniem krzywd wyrządzonych Kongijczykom przez belgijskiego króla, Leopolda II. To on zamienił Kongo w obszar kolonii.

W 1870 roku 80 procent Afryki, tej na południe od Sahary, było nadal rządzonych przez miejscowych przywódców. Wyścig o kolonie w Afryce sprawił, że do 1910 roku, większość z nich musiała ustąpić państwom europejskim, które podzieliły Afrykę między swoje strefy wpływów. Jednym z najbardziej krwawych epizodów tego podporządkowywanie przez białych kolonizatorów Afryki, było podporządkowanie Konga.

Obszar dzisiejszego Konga, poza terytorium z łatwym dostępem od strony Oceanu na zachodzie kraju, był do lat 70. XIX wieku najsłabiej poznanym zakątkiem Afryki – z perspektywy Europy. Choroby, przeszkody terenowe, do których nie przywykli Europejczycy, skutecznie uniemożliwiały im eksplorację interioru. Do Konga docierali wtedy nieliczni handlarze niewolnikami. Serce Afryki pozostawało wielką niewiadomą dla Europy. To dlatego przełomową okazała się wyprawa Henry’ego Mortona Stanleya, który w latach 1874-1877 przemierzył Afrykę ze wschodu na zachód. Skorzystał on w dużej mierze z rzeki, jako szlaku komunikacyjnego, który umożliwiał przedostanie się przez niedostępne dla kolonizatorów terytorium.
Zainteresowanie wyczynem Stanleya wyraził ówczesny król Belgii, Leopold II (1835-1909), który tron objął w 1865 roku. Leopolda frustrował fakt, że rządzi tak niewielkim krajem i zaczął myśleć o terytorialnej ekspansji, która doprowadziłaby do budowy belgijskiej potęgi. Chociaż belgijski rząd nie był zainteresowany nabyciem kolonii, król postanowił zrobić to na własną rękę. W 1879 roku wysłał Stanleya jako swojego agenta. Stanley za pieniądze króla budował przyczółki dla belgijskiej ekspansji. Eksplorował rzekę Kongo wraz z jej dopływami, nawiązywał kontakty z miejscowymi przywódcami, przekazując im prezenty i zachęcał do zrzeczenia się ziemi na rzecz króla, skłaniając ich do podpisania porozumień, które w świadomości lokalnych wodzów nie były niczym wiążącym. Po pięciu latach Stanley wrócił do Europy z plikiem podpisanych porozumień, zaś Leopold zaczął działać na rzecz uznania jego prawa do Konga, przez inne europejskie kraje oraz Stany Zjednoczone. W tych zabiegach król prezentował siebie jako filantropa, oddanego misji niesienia cywilizacji Afryce. W 1885 roku w Berlinie padał po raz pierwszy nazwa nowego tworu terytorialnego, Wolne Państwo Kongo. Nazwa oczywiście była tylko fasadą, bo wolnością cieszył się w tym przypadki jedynie Leopold II, ogłaszając się władcą nowego kraju.

Rządy Leopolda II zagwarantował mu 19-tysięczna armia, wyposażona w broń palną i artylerię, która przejęła praktyczną kontrolę nad prywatnym państwem belgijskiego króla. Nowy porządek wprzągł prawowitych mieszkańców Konga w system przymusowej pracy. Setki tysięcy Kongijczyków musiały pracować przy wyrębie lasu, transportując surowce naturalne, które chciał wywieźć Leopold. Na początku największym powodzeniem u króla cieszyła się kość słoniowa. O tym, jak wyglądać mogło ówczesne Kongo, możemy dowiedzieć się z książki Józefa Conrada, który spędził w tym miejscu pół roku, i napisał pod wpływem tej podróży „Jądro ciemności”.

W latach 90. XX wieku rozpoczął się nowy okres w dziejach europejskiej eksploatacji Konga. Wraz z pojawieniem się rosnącego zapotrzebowania na opony samochodowe i rowerowe, na światowy rynek wkroczył kauczuk. Pozyskiwanie kauczuku z natury stało się nowym kierunkiem w rozwoju królewskiej posiadłości w Afryce. Przyspieszało proces pozyskania surowca, bez potrzeby oczekiwania na powstanie pełnowartościowej plantacji. W celu zabezpieczenia maksymalizacji zysków, królewscy urzędnicy wprowadzili brutalny system, w którym żołnierze wkraczali do wybranej wsi, biorąc za zakładników miejscowe kobiety. Ich uwolnienie było możliwe wyłącznie po dostarczeniu limitu kauczuku, które musieli dostarczyć w ramach przymusowego kontyngentu mężczyźni. Dramatycznie zwyżkowały wskaźniki śmiertelności wyczerpanych niewolniczą pracą Kongijczyków. Niektórzy z nich próbowali uciekać przed wojskami króla, chroniąc się, często z tragicznym skutkiem w lesie. Według różnych szacunków działania Leopolda II doprowadziły do śmierci nawet setek tysięcy osób. Krwawe żniwo potęgowały choroby.

Przykład z Konga zainspirował kolonialnych sąsiadów, Francję, Niemcy i Portugalię, do wprowadzenia podobnego systemu w swoich koloniach. Sugerowały się one potężnymi zyskami z pozyskiwanego dzikiego kauczuku przez Leopolda. W 1908 roku król musiał jednak zgodzić się na zmianę statusu Wolnego Państwa w kolonię belgijską.

Panowanie Leopolda II zaczęło spotykać się z oporem ze strony niektórych Kongijczyków. Wódz Mulume Niama poprowadził powstanie przeciwko Belgom, stając na czele wojowników z ludu Sanga. Wojska króla otoczyły buntowników, zamykając wokół nich pierścień okrążenia. Niama odmówił poddania się, a kiedy po trzech miesiącach Belgowie postanowili przeprowadzić ostateczny szturm na bastion powstańców, natrafili w nim na 178 ciał wojowników. Liderem innej grupy buntowników był Nzansu. Przez pięć lat jego ludzie dokonywali regularnych ataków na kolonizatorów.

Leopold II musiał zmagać się z jeszcze innymi wrogami. W wojskach kolonialnych afrykańscy żołnierze pod dowództwem białych oficerów odmawiali posłuszeństwa i wykonywania rozkazów. Bunty w armii tylko komplikowały sytuację Belgów. Inne zagrożenie pochodziło ze strony protestanckich misjonarzy, którzy przekazywali opinii publicznej w USA i w Europie relacje opisujące brutalność administracji belgijskiej. Opisy egzekucji, torturowania ze skutkiem śmiertelnym przenikały poza Afrykę. Z czasem pojawiły się pierwsze zdjęcia dokumentujące belgijskie zbrodnie.

Leopold prowadził jednak swoją politykę bez zmian. Kongo było plądrowane ze swoich zasobów. Nie otrzymywało nic w zamian, bo na pokładach statków wypływających z Antwerpii płynęły wyłącznie broń i amunicja oraz żołnierze wraz z zaopatrzeniem dla administracji kolonialnej. Pierwszą osobą, która postanowiła przeprowadzić prywatne śledztwo w sprawie tego, jak naprawdę wygląda sytuacja w Kongo, był Edmund Denis Morel.

Morel zaangażował się w kampanię na rzecz poprawy sytuacji Kongijczyków. Napisał kilka książek, wygłaszał odczyty, upubliczniał doniesienia o okrucieństwie w Kongu Leopolda. O niewolniczej pracy dowiedziały się tysiące mieszkańców w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Pod wpływem tych akcji brytyjski rząd wysłał swojego przedstawiciela do zbadania sytuacji w Kongo. Po trzymiesięcznej podróży, Roger Casement sporządził raport dotyczący leopoldiańskiego „kraju” w Afryce.

Nowy twór, Kongo Belgijskie, wcale nie zrezygnowało z lukratywnego procederu, bo ceny kauczuku były nadal wysokie. Dopiero pierwsza wojna światowa zastopowała pozyskanie kauczuku, bo Belgowie potrzebowali afrykańskich tragarzy do obsługi belgijskich wojsk walczących z Niemcami w Afryce. Po wojnie przymusowa praca była nadal modelem funkcjonującym w Kongo. Zmieniał się jednak świat, a ostateczny cios koloniom zadała druga wojna światowa, która wzmogła aspiracje niepodległościowe na kontynencie afrykańskim. Rozpoczął się nowy rozdział w kongijskich dziejach. Jednak złowrogi duch Leopolda nadal unosił się nad przeszłością Konga. Według różnych szacunków z powodu belgijskiej obecności zginęła w okresie rządów tego króla, zginęła połowa Kongijczyków. Z racji tego, że nikt nie prowadził dokładnych spisów ludności w Kongo. Pierwszy powstał dopiero w 1924 roku. Zgodnie z jego wynikami w belgijskiej kolonii mieszkało wtedy około 10 milionów osób. Opierając się na tych szacunkach, niektórzy badacze przyjmują, że zginęło drugie tyle Kongijczyków.

mm

 Dokument bez tytułu