“Wytępić całe to bydło” (1)

afryka.org Kultura Książki „Wytępić całe to bydło” (1)

Książka Svena Lindqvista to dwie podróże. Jedna po współczesnej Afryce, druga po mrocznych dziejach kolonializmu, które wiele byłych europejskich imperiów chciałoby przemilczeć. Szlak pierwszej wiedzie z Algieru, przez Saharę, do Czarnej Afryki.

Szwedzki podróżnik odwiedza wypalone słońcem senne miasteczka, walczy z opieszałością celników i kontempluje uroki pustynnego krajobrazu. Inspirację do drugiej opowieści, rozstrzelonej w czasie i przestrzeni, Lindqvist zaczerpnął z “Jądra ciemności” Josepha Conrada. Opisuje epizody podboju świata przez Europejczyków, od zajęcia Wysp Kanaryjskich i eksterminacji Guanczów do mordów na północnoamerykańskich Indianach. Pokazuje, jak kształtowała się ideologia supremacji białego człowieka; jak stopniowo Europejczycy stawali się barbarzyńcami w stosunku do ludów, które uważali za barbarzyńskie, nieprzystosowane, gorsze i wreszcie niegodne istnienia. Dzięki Lindqvistowi możemy krok po kroku prześledzić, jak z genialnych piętnastowiecznych żeglarzy Europejczycy stali się bezlitosnymi conradowskimi Kurzami, którzy chcieli „wytępić całe to bydło” w imię „triumfu cywilizacji”.

Przez kilka najbliższych tygodni będziemy publikowali fragmenty tej książki. Na pewno warto ją przeczytać w całości.

“do Ajn Salih

1
Wiesz już wystarczająco dużo. Ja też. To nie wiedzy nam brakuje. Brak nam odwagi, by zrozumieć to, co wiemy, i wyciągnąć z tego wnioski.

2
Tadmait, „pustynia nad pustyniami”, to najbardziej martwa część Sahary. Bez śladu roślinności. Wszelkie życie tu zgasło. Ziemię pokrywa czarny, lśniący pustynny werniks, żarem wyciśnięty z kamieni.
Nocny autobus, jedyny z El Golea do Ajn Salih, jedzie, przy odrobinie szczęścia, siedem godzin. O miejsce siedzące trzeba stoczyć batalię z gromadą żołnierzy w ciężkich buciorach, wytrenowanych w algierskiej szkole walki wręcz w Sidi bel- Abbes. Ktoś, kto dźwiga pod pachą kwintesencję myśli europejskiej zamkniętą w niemal już muzealnym komputerze, jest w tej sytuacji z góry przegrany.
Przy bocznej drodze do Timimun przez wyłom w murze sprzedają ciepłą kartoflankę z chlebem. Potem wyboisty, rozjeżdżony asfalt kończy się i autobus toczy się dalej przez bezdrożną pustynię.
To prawdziwe rodeo. Pojazd zachowuje się jak nieujeżdżony młody koń. Grzechocąc szybami, skrzypiąc resorami, kołysze się i podskakuje, prąc naprzód. Każdy wstrząs przenosi się na komputer, który trzymam na kolanach, i czuję to aż w miękkich chrząstkach kręgosłupa, chwiejącego się jak wieża z klocków. Kiedy już nie można siedzieć, chwytam się półki na bagaż i próbuję pozycji wiszącej lub przykucam.
To jest właśnie to, czego się obawiałem. To jest to, za czym tęskniłem.

(…)

9
Żebym tylko mógł uruchomić komputer. Czy zniósł wstrząsy i pył. Dyskietki nie są większe od kartki pocztowej. Mam ich z sobą kilka setek, w hermetycznych opakowaniach. To cała biblioteka, która nie waży więcej niż jedna książka.
Mogę w każdej chwili wejść w dowolny moment historii Zagłady, od początków paleontologii, gdy Thomas Jefferson uważał za niewyobrażalne, by z systemu biologicznego mógł zniknąć choćby jeden gatunek – aż do dzisiejszej wiedzy, według której 99,99 procent wszystkich gatunków już na dobre wymarło, i to tych największych. Nieomal całe życie zgaszone masowymi zabójstwami.
Dyskietka waży pięć gramów. Wsuwam ją do komputera i włączam prąd. Ekran rozjaśnia się blaskiem i fraza, którą od tak dawna studiuję, oślepia mnie w mroku pokoju.
„Europa” wywodzi się z semickiego słowa oznaczającego mrok. Litery płonące na ekranie układają się w prawdziwie europejskie zdanie. To pogląd istniejący na długo zanim na przełomie lat 1898 i 1899 sformułował go polski pisarz, który często myślał po francusku, ale pisał po angielsku: Joseph Conrad.
Kurtz, główny bohater Jądra ciemności, kończy swój raport o niesieniu cywilizacji wśród dzikich w Afryce odręcznym postscriptum. Wydobywa ono z górnolotnej retoryki dzieła jego prawdziwą treść.
I to zdanie teraz świeci z ekranu:
„Exterminate all the brutes”.

(…)

11
Kilka lat temu wydawało mi się, że znalazłem źródło Conradowskiego „exterminate all the brutes” w pracach filozofa Herberta Spencera, rzecznika liberalizmu.
Pisze on w Social Statics (1850), że imperializm przysłużył się cywilizacji usunięciem z powierzchni ziemi ras niższych.

Siły realizujące wszechogarniającą koncepcję całkowitego szczęścia nie biorą pod uwagę cierpienia, jakie niesie ze sobą podporządkowanie, i usuwają (exterminate) te sfery życia, które stoją na drodze do sukcesu. Czy to będzie ludzka istota, czy też zwierzę (brute) – przeszkoda musi zostać usunięta.

Tu odnajdujemy zarówno cywilizacyjną retorykę Kurtza, jak i słowa-klucze „exterminate” i „brute”, a także człowieka, który na dodatek został wyraźnie postawiony na równi ze zwierzęciem jako obiekt przeznaczony do wytępienia.
Wydawało mi się, że dokonałem małego naukowego odkrycia, wystarczająco wartościowego, by kiedyś odnotowano je w historii literatury. Słowa wypowiedziane przez Kurtza „wyjaśnia” filozofia wyniszczenia Spencera. Ona zaś z kolei była – jak sądziłem – odbiciem osobistych przeżyć z dzieciństwa, kiedy to całe rodzeństwo myśliciela zabrała śmierć. Uspokajający i bezpieczny wniosek.

12
Gdybym zakończył przemyślenia w tym punkcie, wierząc, że wiem już wystarczająco dużo, popełniłbym błąd. Drążyłem więc problem dalej.
Dość szybko przekonałem się, że Spencer nie był odosobniony w swoich przekonaniach. Nie były one wówczas niczym niezwykłym, a stały się jeszcze bardziej popularne w drugiej połowie XIX wieku. Toteż niemiecki filozof Eduard von Hartmann mógł napisać w drugim tomie swojej pracy Philosophie des Unbewussten, Versuch einer Weltanschauung, którą Conrad czytał w angielskim tłumaczeniu (1884):

Jeśli musimy obciąć psu ogon, to nie przysłużymy się zwierzęciu, obcinając go stopniowo, cal po calu. Równie nieludzkie jest przedłużanie sztucznymi metodami walki ze śmiercią dzikiego ludu i tak stojącego na skraju zagłady.

Prawdziwy przyjaciel człowieka nie może pragnąć niczego innego, kontynuuje Hartmann, jak tylko przyspieszenia agonii tego dzikiego ludu i powinien działać na rzecz tego celu.
To, co sformułował Hartmann, nie było niczym niezwykłym w owym czasie. Prywatnie ani jego, ani Spencera nikt nie potraktowałby jako nieludzkich. Za to Europa taka właśnie była.
Frazę „Wytępić całe to bydło” dzieli od serca humanizmu dystans nie większy niż odległość od Buchenwaldu do domu Goethego w Weimarze. Ta świadomość została prawie całkowicie wyparta – nawet przez Niemców zmuszonych samotnie dźwigać winę za Zagładę, która w gruncie rzeczy jest wspólną własnością całej Europy.

13
Co pewien czas poprzez niemieckich podróżników dociera do mnie na pustyni echo trwającego w Niemczech sporu o wciąż obecną tam przeszłość. Ten „Historikerstreit”6, jak się go nazywa, obraca się wokół pytania: Czy zagłada Żydów jest einzigartig, a więc jedyna w swoim rodzaju, czy też nie?
(…)
Wydaje się, że teza, jakoby los kułaków stał się p r z y c z y n ą zagłady Żydów, została zarzucona i większość utrzymuje, że wszelkie wydarzenia historyczne są w tym sensie einzigartig, stanowią unikatowe zjawiska, niebędące wzajemnymi kopiami. Można je natomiast porównywać. Doszukiwać się podobieństw i różnic między zagładą Żydów a innymi masowymi mordami, począwszy od najczęściej wymienianej tureckiej masakry Ormian na początku XX wieku po zbrodnie Pol Pota.
Nikt jednak nie wspomina o wymordowaniu przez Niemców, w latach gdy Hitler był dzieckiem, ludu Hererów w południowo- zachodniej Afryce. Nikt też nie mówi o ludobójstwach popełnianych przez Francuzów, Brytyjczyków czy Amerykanów. Nikt nie wskazuje na widoczną w okresie dzieciństwa Hitlera cechę europejskiego pojmowania ludzkości. Było nią przekonanie, że „rasy podrzędne” już przez samą naturę skazane zostały na zagładę, a ułatwianie tego procesu jest tylko przejawem prawdziwego miłosierdzia „ras wyższych”.
Wszyscy niemieccy historycy uczestniczący w debacie spoglądają, jak się wydaje, w jednym kierunku. Żaden z nich nie patrzy na Zachód. Hitler tymczasem tam właśnie kierował swój wzrok. To, co chciał stworzyć, szukając „przestrzeni życiowej” na Wschodzie, miało być kontynentalnym odpowiednikiem brytyjskiego imperium. U Brytyjczyków i wśród innych zachodnich społeczeństw znajdował wzory, których „zdeformowaną kopią” stało się unicestwienie Żydów.”

Fragmenty pochodzą z polskiego wydania książki, które ukazało się właśnie nakładem wydawnictwa W.A.B. Polecamy!

 Dokument bez tytułu