Wydajemy, co się nam podoba

afryka.org Kultura Książki Wydajemy, co się nam podoba

“Afrykę kojarzy się jako banalny stereotyp. Nie sposób chyba znaleźć w powszechnej świadomości drugiego tak zafałszowanego wizerunku jakiegokolwiek obszaru świata: wojna, bieda, głodne dzieci. Niespecjalnie to zachęcające.”

Skąd pomysł na Afrykę? Dlaczego postanowiliście wydawać książki napisane przez Afrykańczyków?

Małgorzata Szczurek (MS): Literatura afrykańska, podobnie zresztą jak wiele innych nieeuropejskich i nieamerykańskich literatur, jest w Polsce bardzo mało znana. Zależy nam na tym, żeby za naszym pośrednictwem Polacy mieli okazję odkryć nowe literackie lądy. Pomysł wziął się jednak nie tyle z pragmatycznej oceny rynku i poszukiwania na nim nisz do zagospodarowania, ile z prawdziwej, osobistej fascynacji.

Co was fascynuje w literaturze afrykańskiej?

MS: Pierwszą afrykańską książką, jaką przeczytałam, był zbiór opowiadań benińskiego pisarza Florenta Couao-Zotti, „L’homme dit fou ou la mauvaise foi des gens”. Do dziś pamiętam tamto uczucie – byłam dosłownie porażona językową energią, platycznością obrazów, śmiałością, z jaką autor podchodził do rozmaitych tabu, świeżością spojrzenia. Po tej lekturze zaczęłam szukać dalej i raz po raz odkrywałam kolejnych fascynujących autorów. Wielu afrykańskich pisarzy (bo przecież nie wszyscy, nie przesadzajmy, nie można ich traktować en gros, bo to trochę tak, jakby mówić ogólnie na przykład o literaturze europejskiej) ma właśnie to coś – specyficzny stosunek do języka, który sprawia, że ich książki pulsują jakąś podskórną energią, co czasem daje efekt w postaci prozy poetyckiej, a czasem zamienia się w orgiastyczną grę, jak u Sony’ego Labou Tansi albo – w innej formie – u Mabanckou. Pisarze, o których mowa, mają też najczęściej duży dystans do samych siebie i własnej kultury – coś, czego często brakuje Europejczykom czy Amerykanom.

Jak dotąd w Polsce przeważały książki pisane przez nie-Afrykańczyków o Afryce. Po okresie socjalistycznych przyjaźni niewiele polskich wydawnictw podjęło się wydawania afrykańskich pisarzy. Dlaczego wciąż jest tak mało literatury z Afryki?

Przemek Dębowski (PD): Wydaje mi się, że powodów jest kilka, a wszystkie niestety bardzo proste. Przede wszystkim, pomijając już fakt, że w ogóle z czytelnictwem jest tak sobie, mam wrażenie, że polski czytelnik sięga po to, co już jednak dobrze zna; Afrykę natomiast kojarzy jako banalny stereotyp. Nie sposób chyba znaleźć w powszechnej świadomości drugiego tak zafałszowanego wizerunku jakiegokolwiek obszaru świata: wojna, bieda, głodne dzieci. Niespecjalnie to zachęcające.

Magdalena Hajduk-Dębowska (MHD): Toteż i wydawcy nie mogą liczyć na oszałamiające zyski. Książka o nakładzie mniejszym niż pięć tysięcy egzemplarzy po prostu się dużym wydawnictwom nie opłaca, choć – bądźmy szczerzy – kalkulacje finansowe to kwestia drugorzędna. Polscy wydawcy chyba po prostu nie do końca wiedzą, jak przebić się przez stereotyp, o którym mówił Przemek. Rzecz jest ryzykowna, dlatego lepiej jej unikać, przynajmniej dopóki nie zmieni się coś w świadomości ogółu Polaków.

PD: Zmiana jest chyba jednak nieunikniona. Coraz więcej ludzi wyjeżdża do Afryki, pierwszy Afroamerykanin został właśnie prezydentem Stanów Zjednoczonych, w zwiąku z tym w mediach pojawiło się kilka nietypowych jak na polskie warunki artykułów o Kenii… Mówię to pół żartem pół serio, ale tak naprawdę myślę, że w dłuższej perspektywie nastawienie Polaków do Afryki i afrykańskiej kultury się zmieni. Będzie do nas docierać coraz więcej afrykańskiej muzyki, filmów, książek (zwłaszcza książek, już my się o to postaramy) i w pewnym momencie wytworzy się masa krytyczna: nie sposób będzie tej nowej Afryki nie zauważyć.

Co skłoniło Was do rozpoczęcia działalności waszego wydawnictwa od „Kielonka”?

MS: Bezkompromisowość i wywrotowy charakter tej książki. Uznaliśmy, że najlepiej zacząć od czegoś, co w żaden sposób nie koresponduje ze standardowymi oczekiwaniami formułowanymi wobec literatury afrykańskiej – właśnie po to, żeby pokazać jej uniwersalność, nowoczesność, a także dystans do samej siebie, poczucie humoru, metaliterackość. Poza tym jest w tym też pewien dodatkowy smaczek – w tej książce ukryte są tytuły naszych kolejnych publikacji (na przykład tytuł wydanej przez nas już po „Kielonku” powieści Ben Jellouna „To oślepiające, nieobecne światło”), w końcu zawiera ona około 200 kryptocytatów z literatury światowej, w tym także afrykańskiej i karaibskiej. Można więc powiedzieć, że „Kielonek” to katalog in spe naszego wydawnictwa.

Na skrzydełku „Kielonka” napisaliście, że być może to pierwsza i ostatnia książka. Mam nadzieję, że nie ostatnia. Jakie plany wydawnicze macie na najbliższą przyszłość?

MHD: Właśnie ukazała się wspomniana powieść Ben Jellouna, w najbliższym czasie oprócz onirycznej, tajemniczej i niepokojącej powieści pewnej japońskiej pisarki będzie też zaangażowana społecznie powieść Haitańczyka, Lyonella Trouillot, nowa powieść Mabanckou, „African Psycho”, a także coś z nieznanej w Polsce, afrykańskiej klasyki.

Waszym zdaniem: najciekawszy afrykański pisarz to…

MS: Kongijczyk Sony Labou Tansi – ze względu na oszałamiającą wyobraźnię, literacką dezynwolturę i niezależność myśli, zakręcony styl. Nuruddin Farah i Ahmadou Kourouma z racji wagi poruszanej tematyki i wielowarstwowości narracji. Wśród pisarzy wywodzących się z Afryki Północnej – Tahar Ben Jelloun (zwłaszcza z początkowego okresu jego twórczości) ze względu na niezwykłą poetycką wyobraźnię i język nawiązujący do tradycji sufickiej.

A którego z afrykańskich piszących noblistów cenicie najbardziej?

PD: Coetzee’ego, oczywiście. Według mnie to najwybitniejszy żyjący współcześnie pisarz, choć naturalnie kłopot może sprawiać próba jego klasyfikacji: czy to pisarz tylko i wyłącznie z europejskiego kręgu kulturowego, czy jednak coś z Afryki w nim pobrzmiewa. Prostej odpowiedzi nie sposób udzielić, mam jednak wrażenie, że bez Afryki, bez jej historii, kontekstu, spiętrzenia rozmaitych wątków niemożliwe byłoby jego pisarstwo – wystarczy choćby spojrzeć na „Wiek żelaza”: ta książka nie mogłaby powstać nigdzie indziej. To pisarz na tyle świadomy rozmaitych tradycji, które się w jego twórczości objawiają, że niesprawiedliwością byłoby proste zaszufladkowanie jego pisarstwa, toteż nie odmawiałbym mu Afryki i afrykańskości.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Paweł Średziński

 Dokument bez tytułu