Wszyscy pochodzimy z Afryki

afryka.org Kultura Książki Wszyscy pochodzimy z Afryki

“Prawda jest taka, że ludzie zawsze wędrowali po świecie. W pewnym sensie wszyscy pochodzimy z Afryki, gdzie narodził się Homo sapiens, i to w Afryce rozpoczęła się migracja ludzi do Europy i na inne kontynenty. Jeśli biały nie może być Afrykańczykiem, to idąc dalej Żyd nie może być Polakiem, a Afroamerykanin nigdy nie będzie Amerykaninem” – powiedział Peter Godwin, autor książki “Gdzie krokodyl zjada słońce”, w specjalnym wywiadzie dla Afryka.org.

Paweł: Jesteś Rodezyjczykiem czy Zimbabweańczykiem? Jaka jest twoja tożsamość? Kim czujesz się naprawdę?

Peter Godwin: Zdecydowanie jestem Zimbabweańczykiem. Zdaję sobie sprawę, że moja tożsamość jest złożona i składa się wielu różnych tradycji. Jednak urodziłem się i wychowałem w Afryce, tam spędziłem najważniejsze lata mojego życia, i myślę, że to do niej zawsze będę należał.

Twój ojciec ma polsko-żydowskie korzenie? Jaki to miało wpływ na jego i twoje życie?

Pewnego razu mój ojciec powiedział mi, że kiedy dorastał czuł się żydowskim Polakiem, a nie polskim Żydem. Innymi słowy był Polakiem żydowskiego pochodzenia. Jego rodzina była świecka i bardzo patriotyczna. Nawet później, gdy zmienił swoje imię, nie sądzę, że stracił swoją tożsamość. Kiedyś powiedział matce, że do starości śnił w języku polskim. Myślę, że odczuł wielką ulgę w momencie, gdy wyjawił mi prawdę o swoim pochodzeniu.

Czy kiedykolwiek odwiedziłeś Polskę?

W latach 80-tych przez krótki czas byłem korespondentem w Europie Wschodniej dla jednej z brytyjskich gazet i to wtedy odwiedziłem Polskę. To był czas, kiedy zamordowano księdza Jerzego Popiełuszkę. Miałem nawet kłopoty z Jerzym Urbanem, który był tak niezadowolny z mojego tekstu o kardynale Glempie, że zaatakował mnie na antenie radiowej.

Jak opisalbyś to, co stało się w twojej ojczyźnie?

Pierwsze nadzieje, które wiązały się z powstaniem Zimbabwe, zostały zaprzepaszczone przez przemoc i autorytaryzm Roberta Mugabe. Po masakrze w Matabeleland w 1983 roku, gdzie z rąk piątej brygady zimbabweańskiej armii, wyszkolonej przez Koreę Północną, zginęło ponad 20 tysięcy cywilów, zrozumiałem, że mamy doczynienia z niedemokratycznym reżimem, mającym za nic świętość ludzkiego życia, który każdy opór będzie łamał siłą.

Dlaczego napisałeś “Gdzie krokodyl zjada słońce”? Czy miał być to reportaż, powieść, czy też biografia? A może połączyłeś je wszystkie w jednej książce?

Pomimo, że moja książka przypomina powieść nie jest niczym wymyślonym, i tak naprawdę nie może być nazywana powieścią. Niektórzy mogliby nazwać ją “reportażem literackim”, ale ja traktuję ją jako pamiętnik. Moim zdaniem istnieje różnica między pamiętnikiem i autobiografią. Ostatnia jest zazwyczaj poświęcona sławnym ludziom i to jej autor kieruje na siebie obiektyw kamery. W pamiętniku kamera spoczywa na ramieniu autora i przedstawia rzeczywistość, w jakiej żyje ten autor.

Cofnijmy się do przeszłości i książki „Mukiwa”. Jaka jest różnica między „Mukiwa”, a „Gdzie krokodyl zjada słońce”?

Rózni je chronologia. W pewnym sensie „Mukiwa” poprzedza książkę „Gdzie krokodyl zjada słońce”, która zaczyna się w miejscu, gdzie kończy „Mukiwa”. „Mukiwa” była pamiętnikiem z okresu dorastania i kiedy ją pisałem nie znałem jeszcze prawdy o pochodzeniu mojego ojca. „Gdzie krokodyl zjada słońce” uzupełnia te niewiedzę i cofa się do dzieciństwa mojego ojca, które występuje na zmianę z opisem szokującego upadku Zimbabwe pod rządami dyktatora.

Denis Hope w swojej powieści “Kochankowie mojej matki” napisał, że biali nigdy nie będą Afrykańczykami, nawet jeśli ich przodkowie przyjechali do Afryki kilka wieków wcześniej, I dlatego zawsze będą obcymi w Afryce. Czy zgadzasz się z jego opinią?

Nie do końca. Przypuszczam, że Hope nigdy nie czuł się Afrykańczykiem, chociaż wielu białych tak właśnie się czuje. Prawda jest taka, że ludzie zawsze wędrowali po świecie. W pewnym sensie wszyscy pochodzimy z Afryki, gdzie narodził się Homo sapiens, i to w Afryce rozpoczęła się migracja ludzi do Europy i na inne kontynenty. Jeśli biały nie może być Afrykańczykiem, to idąc dalej Żyd nie może być Polakiem, a Afroamerykanin nigdy nie będzie Amerykaninem, podobnie jak pozostali Amerykanie, który przywędrowali z innych miejsc na Ziemi do Ameryki. Tożsamość nie jest nauką, ale złożoną alchemią kultur i poczuciem przynależności, jest płynem, który jest zmieszany. Moja tożsamość ma wiele twarzy, ale cieszę się z tego, bo dzięki niej jestem cały czas otwarty na świat.

W książce “Gdzie krokodyl zjada słońce” ukazałeś dobrych i mądrych białych farmerów. Czytelnik może odnieść wrażenie, że tylko oni są nadzieją dla Zimbabwe. Jak jest naprawdę?

Większość Zimbabweańczyków, białych i czarnych, zdawała sobie sprawę z faktu, że redystrybucja ziemi musi być przeprowadzona. Jednak to co zrobił Mugabe nie było reformą, ale operacją zmierzającą do trwałego zniszczenia rolnictwa. I cel ten został osiągnięty. Kraj, który miał kiedyś nadwyżki żywności, teraz głoduje. Mugabe użył ziemi, aby zapobiec spadkowi swojej popularności. Po dwudziestu latach swoich rządów wprowadził rasizm do polityki, podobnie jak Idi Amin w Ugandzie, który skonfiskował własność Azjatów.

Jaki wpływ miał kolonializm na dzieje Zimbabwe?

Oto jest pytanie! Kolonializm jest odpowiedzialny za sztuczny podział Afryki, bo granice wytyczone w Afryce są nielogiczne i nie mają sensu, i zostały z góry narzucone przez europejskie potęgi. Uważam też, że Północ zamieniła Afrykę w pole bitwy w czasach “zimnej wojny”, gdy Moskwa i Waszyngton wspierały i korumpowały dyktatorów takich jak Mobutu w Zairze. Dopiero po upadku berlińskiego muru wspólnota międzynarodowa zaczęła zastanawiać się nad tym, jak pomagać Afryce w sposób sprzyjąjący rozwojowi demokracji. Jednak im więcej czasu mija od dekolonizacji Afryki, coraz rzadziej można obwiniać kolonializm za wszystkie złe rzeczy, które dzieją się w Afryce. Większa część Azji była również skolonizowana, a przecież dziś azjatyckie kraje rozwijają się coraz bardziej.

Co myślisz o obecnej sytuacji w Zimbabwe? Czy opozycja zrobiła błąd dogadując się z Mugabe?

Cóż, właśnie słyszałem, że obie strony podpisały porozumienie. Podejrzewam, że bez względu na jego warunki, Mugabe będzie tracił swoją władzę, zacznie być postrzegany jako postać historyczna i nie nadająca się do współczesnych realiów, stając się człowiekiem należącym do przeszłości, a nie przyszłości. Jednak opozycja jest również podzielona, a czas kiedy dochodzi do liberalizacji polityki po długiej dyktaturze jest zawsze bardzo trudny. Zresztą macie podobne doświadczenia w Polsce.

W takim razie jaka jest przyszłość Zimbabwe? Czy widzisz w tym kraju miejsce dla siebie?

Mam nadzieję, że wraz z odchodzeniem Mugabe od polityki, wspólnota międzynarodowa pomoże Zimbabwe, powrócą inwestorzy, a kurs zimbabweańskiej waluty ustablizuje się. Jednak i tak zniszczenia są bardzo poważne, gospodarka kraju jest zrujnowana, podobnie jak system szkolnictwa i opieki zdrowotnej, i to wszystko w kraju, który był kiedyś najlepiej prosperującym państwem Afryki, z najwyższym wskaźnikiem alfabetyzacji. Tego nikt nie naprawi od razu. Odbudowa Zimbabwe będzie trwała wiele lat. A jednym z warunków, który zdecyduje o tym jak szybko Zimbabwe podniesie się z ruin, będzie liczba przedstawicieli zimbabweańskiej diaspory, zdecydowanych na powrót do swojej ojczyzny. Większość specjalistów wyjechała i nie wrócą oni w ciągu jednej doby, bo będą obserwować dalszy bieg wypadków w kraju, chcąc upewnić się, że Mugabe znów ich nie oszuka.

Dziekuję za rozmowę.

Rozmawiał Paweł

Przeczytaj recenzję książki Godwina.

 Dokument bez tytułu