afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Więcej wody

Afryka według opinii niektórych specjalistów jest kontynentem, na którym zbudowano stanowczo zbyt mało tam wodnych. Średnio, jest również najsłabiej zelektryfikowana i ma najgorszą sieć wodociągów. Zużywa się tutaj tylko 3% zasobów odnawialnych wody. Dla porównania w południowej Azji ten wskaźnik wynosi 52%. Jest więc w Afryce duże pole do zagospodarowania i coraz więcej krajów rozważa budowę wielkich tam. Na razie największe afrykańskie tamy znajdują się w Ghanie na rzece Volta, w Egipcie na Nilu, w Zambii, Zimbabwe i Mozambiku – na rzece Zambezi.

Prezydent Sudanu, Omar al-Bashir, jest na przykład bardzo dumny ze swojego flagowego projektu – budowy tamy Merowe na północy kraju. Inwestycja, która kosztowała już 1,8 mld dolarów ma umożliwić produkcję 1,250 megawatów i utworzy jezioro o długości 174 kilometrów powyżej 4 katarakty Nilu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, być może spełni się stare marzenie o nawodnieniu pól w północnych Sudanie i uda się wyprodukować wystarczającą ilość prądu, aby wreszcie zaspokoić potrzeby energetyczne Chartumu.

Większość nowych tam w Afryce budują i finansują oczywiście Chiny, w nadziei na przyszłe rozliczne zyski. Nawet International Rivers – międzynarodowe lobby próbujące ocalić wielkie rzeki przed budową tam, które uznają za niszczące dla środowiska, przyznaje, że wielkie chińskie budowy w Afryce są coraz bardziej ekologiczne. Budowę tam chętnie wspierają rządy – zarówno dlatego, że takie budowy stanowią świetny argument wyborczy, jak też otwierają praktycznie nieograniczone pole do korupcji i prowadzenia własnych interesów.

Czy jednak ten boom i nowa moda w Afryce ma sens? Z powodu wspomnianej korupcji, niekompetencji, politycznych waśni i braku inwestycji w remonty i nowoczesne technologie, afrykańskie tamy często nie spełniają swojego zadania. Na przykład tamy Inga I i Inga II na rzece Kongo dostarczają tylko ułamka ilości energii w stosunku do swojej objętości. Co więcej, deszcze powodują, że afrykańskie rzeki podczas pory deszczowej są zamulone ( w Europie np. nie mam tego problemu, bo zwiększony poziom wody w rzekach jest najczęściej spowodowany topniejącym śniegiem), co powoduje szybsze niszczenie instalacji i wyższe koszty eksploatacji. Na przykład Angola wydala ostatnio 400 milionów dolarów na same remonty tam i linii transmisyjnych.

Tak więc, ze jednej strony ten rodzaj produkcji energii ma sens ekonomiczny i ekologiczny. Z drugiej jednak, biorąc pod uwagę afrykańskie realia, często wielkie budowy forsowane są z powodu partykularnych interesów rządu danego kraju, niekoniecznie zaś prowadzą do rozwiązania realnych problemów.

maru za: The Economist

 Dokument bez tytułu