Sprzedawał jogurt, został prezydentem

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Sprzedawał jogurt, został prezydentem

Marc Ravalomanana, obecny prezydent Madagaskaru, to postać, która dla jednych jest uosobieniem snu o karierze, dla innych samozwańczym przywódcą państwa. Ten malgaski multimilioner osiągnął prawie wszystko, co można było w biznesie, aby przez ostanie sześć lat zajmować się rządzeniem swoją ojczyzną. I wszystko wskazuje na to, że z nie zrezygnuje szybko z prezydentury.

Ravalomanana urodził się w 1949 roku we wsi Imerinkasinina, w pobliżu stolicy Madagaskaru Antananarivo. To, że należy do ludu Merina nie powinno zaskakiwać, bo spośród Merina wywodzi się duża część malgaskiej elity.

Jako dziecko kształcił się w szkole misyjnej. Jako protestant podjął dalszą naukę w jednej ze szkół należących do Kościoła protestanckiego. Religia będzie mu towarzyszyć przez cały okres jego biznesowej i politycznej kariery.

Jednak nic nie zapowiadało, tego co stanie się później. Kiedy Ravalomanana rozpoczynał swoje dwadzieścia lat pracował na ulicach Antananarivo, gdzie ze swojego roweru sprzedawał jogurt. Pomagała mu w tym jego żona Lalao. Po dwóch latach udało mu się uzyskać wsparcie Kościoła protestanckiego. To dzięki kościelnemu poręczeniu przyszły prezydent Madagaskaru dostał pożyczkę od Banku Światowego, za którą zbudował swoją pierwszą fabrykę.

W ten sposób zaczęło powstawać jego imperium o nazwie TIKO. Stało się ono największą firmą w rękach rodzimego biznesu na „wielkiej czerwonej wyspie”. Co więcej TIKO zmonopolizowało malgaski rynek na produkty mleczne. A sam Ravalomanana zapewnił sobie fundusze na rozpoczęcie swojej wędrówki po władzę.

Zaczęło się od wyborów na burmistrza malgaskiej stolicy, Antananarivo w 1999 roku. Jak można się domyślić Ravalomanana wygrał te wybory. Od razu przystąpił do zdecydowanych działań, aby potwierdzić swoją wartość przed wyborcami. Zasłynął wtedy z uporządkowania stolicy, dzięki czemu znalazł w jej mieszkańcach wiernych sojuszników. Jednak ma też swoich zadeklarowanych wrogów. Podczas rządów w stolicy pokazał swoją prawdziwą twarz. Jest to twarz człowieka, który nie lubi sprzeciwu. Dlatego, kiedy w 2000 roku uznał, że należy wyburzyć 100 domów w mieście, ponieważ były brzydkie, tak też uczynił. Jednym słowem Ravalomanana to twardy gracz.

5 sierpnia 2001 roku ogłosił, że wystartuje w wyścigu o fotel prezydenta Madagaskaru. Z tego najwyższego urzędu w państwie ustępował właśnie kontrowersyjny „czerwony admirał”, Didier Ratsiraka, który wrócił do polityki po kilkuletniej przerwie. Jednak wraz z końcem kadencji, Ratsiraka marzył o ponownym wyborze na prezydenta. Jego plany pokrzyżował Ravalomanana.

16 grudnia 2001 roku odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Naprzeciwko siebie stanęli Ratsiraka i Ravalomanana. Wygrał właściciel mlecznego koncernu TIKO, zdobywając 46 procent głosów. Tuż za nim, z 40-procentowym poparciem, uplasował się Ratsiraka. Szykowała się druga tura, bo Ravalomanana nie zdobył wymaganej większości głosów. Jednak zwycięzca pierwszego głosowania obwieścił malgaskiej opinii publicznej, że już wygrał.

W odpowiedzi zwolennicy Ratisraka zablokowali Antananarivo, gdzie Ravalomanana był niezwykle popularnym politykiem. Nie czekając na decyzję sądu konstytucyjnego, Ravalomanana zaprzysiągł siebie na prezydenta Madagaskaru. Dwa miesiące później, malgaski sąd konstytucyjny uznał go za zwycięzcę wyborów. 6 maja 2002 roku Ravalomanana jeszcze raz złożył swoją przysięgę. Ratsiraka musiał opuścić wyspę jako wielki przegrany.

Ravalomanana jest bardzo surowy w swoich ocenach. Uważa, że część Malgaszy potrzebuje dyscypliny. Podczas kampanii wyborczej dał jasno do zrozumienia – jeśli będę miał władzę zmuszę ludzi do pracy, nawet siłą. A jak wyglądało to w praktyce?

Podczas pierwszej kadencji nowy prezydent zdołał poprawić stan dróg, szkolnictwa i służby zdrowia na Madagaskarze. Jednocześnie spotkał się z krytyką za to, że nie zrobił prawie nic na rzecz walki z ubóstwem. Tuż przed kolejnymi wyborami, 18 listopada 2006 roku, w Antananarivo można było usłyszeć strzały. Traf chciał, że Ravalomanana wracał wtedy ze swojej wizyty w Europie. O próbie zamachu stanu dowiedział się na pokładzie samolotu, który zawrócił znad malgaskiej stolicy. Przewrót nie wyszedł, a Ravalomanana ponownie wystartował w wyborach prezydenckich.

Według oficjalnych wyników wyborczych dotychczasowy prezydent Madagaskaru miał zdobyć 54,8 procent poparcia już w pierwszym głosowaniu, które odbyło się 3 grudnia 2006 roku. 19 stycznia 2007 roku Ravalomanana złożył swoją kolejną przysięgę prezydencką.

Ravalomanana jest znacznie bardziej popularny w miastach. Wciąż młody, bogaty i podobno przystojny stał się malgaską ikoną sukcesu. Jego sytuacja wygląda gorzej na terenach wiejskich. Tam wciąż liczy się to, kto jakim jest mówcą i jak potrafi przekonać do siebie potencjalnych zwolenników. A jeżeli chodzi o dar przemawiania, to raczej brakuje go temu prezydentowi.

Prywatnie Ravalomanana jest żarliwym wyznawcą Kościoła reformowanych protestantów, który zrzesza 2 miliony wiernych. Nawet w życiu publicznym, jako prezydent podkreśla, że chciałby, aby wszyscy Malgasze byli chrześcijanami. A to nie podoba się jego krytykom, bo konstytucja Madagaskaru gwarantuje świecki charakter państwa.

Ravalomanana to nie tylko mleczne imperium. Dzięki pieniądzom właściciela TIKO, do jego córki należy grupa mediowa MBS, która kontroluje drugą co do wielkości sieć radia i telewizji oraz szereg lokalnych tytułów prasowych na Madagaskarze. Cokolwiek by się działo, zawsze będą media, broniące prezydenta, który po raz pierwszy zaprzysiągł się sam.

(kofi)

 Dokument bez tytułu