Seydou Keita: Lubię grać z Polakami

afryka.org Wiadomości Sport Seydou Keita: Lubię grać z Polakami

Dzięki uprzejmości Henryka Kasperczaka udało mi się porozmawiać z gwiazdą i kapitanem reprezentacji Mali Seydou Keitą. Niniejsza rozmowa ukazała się w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym, Fakcie i Sporcie.

Przypomnę, że już za kilka godzin bardzo ważny mecz “Orłów” z “Nieposkromionymi Lwami” z Kamerunu.

Za nami pierwsze mecze XXX Puchar Narodów Afryki. Czego kibice mogą się spodziewać po tym turnieju i jacy są faworyci Seydou Keity do zdobycia mistrzostwa kontynentu?

– Zapewniam wszystkich kibiców, że Puchar Narodów będzie na wysokim poziomie. Grają przecież najlepsze drużyny kontynentu. Już pierwsze mecze pokazały sporo dobrego futbolu. A moi faworyci? To zespoły Wybrzeże Kości Słoniowej, Algieria oraz Ghana.

Z reprezentacją Mali już czterokrotnie grał Pan w półfinałach Pucharu Narodów, ale jeszcze ani razu w finale. Czy „Orły” stać teraz na zdobycie swojego historycznego pierwszego tytułu mistrzowskiego?

– Co oczywiste życzę sobie oraz swojej drużynie jak najlepiej. Chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik, lepszy od poprzednich edycji w 2012 i 2013 roku, kiedy zdobywaliśmy dwa razy trzecie miejsca. A jak będzie, to okaże się za kilkanaście dni.

Wielu trenerów i menedżerów w Europie denerwuje się, że Puchar Narodów rozgrywany jest co dwa lata, co komplikuje sytuację klubów. A jakie jest Pana zdanie na ten temat?

– Dla Afryki Puchar Narodów jest czymś wyjątkowym. To szczególny turniej dla mieszkańców, naszych kibiców. Spotykają się ze sobą przecież wszyscy najlepsi. To dla nas bardzo ważne, że mogą reprezentować kraj w tak ważnej imprezie i pokazać całemu światu, że futbol afrykański zrobił ogromne postępy.

Były głosy, żeby z powodu epidemii wirusa Ebola turniej był przełożony na późniejszy termin. Jakie zdanie na ten temat ma Seydou Keita?

– Piłkarskie władze zdecydowały, żeby grać. Wirus Ebola był i jest jednak bardzo niebezpieczny. Z powodu epidemii zmarło przecież 7000 ludzi. Jest się więc czego bać. W okresie epidemii myliśmy ręce, nie witaliśmy się podając sobie dłonie. Byliśmy bardzo uważni we wszelkiego rodzaju spotkaniach z innymi. Do minimum staraliśmy się ograniczyć ryzyko zachorowania.

Selekcjonerem reprezentacji Mali jest Henryk Kasperczak. Pamięta pan swoje pierwsze spotkanie z nim w 2001 roku? Co najbardziej utkwiło Panu w pamięci z tego okresu pracy z nim?

– Minęło już 13 lat od czasu wielkiego sukcesu drużyny Mali, kiedy to awansowaliśmy do półfinału Pucharu Narodów. Pierwszy kontakt z trenerem Kasperczakiem był wspaniały. Zaczynałem wtedy moją karierę w reprezentacji i słuchałem jego uwag. Pracowałem na boisku z wielką ochotą i przyjemnością.

Proszę powiedzieć jak się pracuje z polskim szkoleniowcem? Za co jest ceniony w Afryce?

– W Afryce dzięki dobrym wynikom w różnych krajach jest bardzo doceniany. Jest to trener wysokiej klasy, kompetentny, charyzmatyczny. Co bardzo ważne umie rozmawiać z zawodnikami. Może właśnie dlatego jest u nas tak popularny i rozchwytywany.

W swojej karierze grał Pan z kilkoma polskimi zawodnikami. W Lens z Jackiem Bąkiem, a teraz w Romie z Łukaszem Skorupskim. Jaki się z nimi grało czy gra?

– Z Jackiem Bąkiem występowałem wspólnie w Lens. Mam bardzo miłe wspomnienia z tego czasu. Jacek był solidnym obrońcą i miał bardzo ważną cechę piłkarską: nie lubił przegrywać. Wspaniały kolega! A Łukasz Skorupski? Wróżę mu wielką karierę. Ma ogromne predyspozycje, by zostać bramkarzem dużej klasy.

W Seria A gra pan przeciwko kapitanowi Torino FC Kamilowi Glikowi. Pana zdanie na jego temat?

– To jeden z lepszych obrońców w Serie A. To nie przypadek, że dobrze gra w reprezentacji Polski i jest kapitanem takiego zespołu, jak Torino FC.

Jest Pan jednym z najlepszych afrykańskich graczy na przestrzeni ostatnich lat. Na swoim koncie dwukrotne wygranie Champions League z Barceloną. Do tego tytuły mistrza Hiszpanii, Puchar Francji z Lorient czy sukcesy z kadrą Mali. Który z tych tytułów ma dla Pana największe znaczenie?

– Wszystkie zdobyte tytuły są dla mnie ważne, ale chyba najbardziej doceniłbym dwa zwycięstwa w Champions League osiągnięte razem z Barceloną.

Rozegrał Pan wiele wspaniałych meczów w klubach czy reprezentacji. Który z nich najbardziej Pan pamięta czy przeżywał?

– Najbardziej i najmilej wspominam moje początki w reprezentacji. Szczególnie utkwił mi w pamięci mecz Mali – Liberia w Pucharze Narodów 2002 z trenerem Kasperczakiem (Mali zremisowało wtedy 1:1, a Keita zdobył wyrównującą bramkę w 87 minucie – przyp. aut.).To był początek moich sukcesów i gry w naszej kadrze.

Trener Kasperczak mówi o Panu, że przeżywa w tej chwili drugą młodość. Z czego to wynika?

– Tak, aktualnie czuję się świetnie i w klubie i w reprezentacji. Dbam o siebie, a co najważniejsze zdrowie dopisuje. Dzięki temu jestem w dobrej formie, wytrzymuję duże obciążenia treningowe i życzę sobie, aby trwało to jak najdłużej.

Chciałem jeszcze zapytać o Pana wujka, również byłego bardzo dobrego piłkarza Salifa Keitę. Jaki wpływ miał na Pana karierę?

– Muszę sprostować, że Salif Keita nie jest moim wujkiem. Natomiast byłem i szkoliłem się na piłkarza w jego ośrodku piłkarskim.

Niedawno z gry w reprezentacji zrezygnowali Didier Drogba i Samuel Eto’o. Jak długo kibice będą jeszcze oglądali w kadrze Mali Seydou Keitę?

– Dzisiaj jestem skoncentrowany na tym, aby dobrze zagrać w Pucharze Narodów Afryki. Na razie póko co nie myślę więc o zakończeniu kariery.

Co Seydou Keita chciałby powiedzieć kibicom w Polsce, bo nie brakuje u nas fanów afrykańskiej piłki, którzy na Eurosporcie będą śledzili cały turniej?

– Wiem, że będziecie kibicować reprezentacji Mal,i bo jest prowadzona przez polskiego trenera. Powiem tak, życzmy sobie wspólnie samych sukcesów!

Rozmawiał Michał Zichlarz, Afrykagola.pl

 Dokument bez tytułu