RPA 2010: Po pierwszej rundzie

afryka.org Wiadomości Sport RPA 2010: Po pierwszej rundzie

Po pewnymi względami runda pierwsza się udała. Mecz otwarcia nie skończył się blamażem gospodarzy, a atmosfera jest radosna i szczęśliwa. Jednakże jak na razie nie jest to widowisko na miarę oczekiwań. Bramek pada niewiele, gra jest zachowawcza, a sytuacji bramkowych jest przeraźliwie mało. Meczy ciekawych można policzyć na palcach jednej ręki, a nawet szlagierowy mecz Portugal – Wybrzeże Kości Słoniowej nie spełnił oczekiwań. Właściwie tylko mecz otwarcia oraz niedziela spełniła oczekiwania. W niedzielę głównie dzięki dwóm pięknie grającym drużynom: Niemcy i Ghana. Ghana co prawda nie miała pomysłu na sytuacje strzeleckie, ale ich gra z piłką czy w destrukcji to była światowa klasa.

Jak spisały się drużyny afrykańskie?

REPUBLIKA POŁUDNIOWEJ AFRYKI (B+) – Parreira stworzył zespół na miarę talentu tego kraju. Od ponad dziesięciu lat piłkarze znakomici technicznie z wielkim talentem pokazywali się z jak najgorszej strony grając w reprezentacji. Teraz u siebie zagrali piłkę szybką i momentami ładną dla oka. Co niektórzy zawodnicy jak Teko Modise czy Siphiwe Tshabalala pokazali, że talenty piłkarskie Bafana Bafana nie kończą się na Stevenie Pienaara, a kadra ma życie bez Benni McCarthy’ego. Przy okazji Tshabalala strzelił gola, który z uwagi na słabą grę ofensywną na tym Mundialu, pozostaje drugą najładniejszą bramką mistrzostw (po bramce Maicona). Zespół zagrał na tyle dobrze, że z outsidera grupy teraz zagrają jako delikatni faworyci meczu z Urugwajem.

SZANSA NA AWANS: 60%. RPA musi teraz wygrać mecz z Urugwajem. Najlepiej dla nich będzie, jeśli Francja wygra wysoko mecz z Meksykiem, bo wtedy w ostatnim (zapewne supernudnym) meczu wystarczy obu zespołom remis do dalszego awansu.

NIGERIA (C+) – Nigeria zagrała tak jak po nich tego oczekiwano, czyli solidnie, ale bez szans w walce z Argentyną. Co prawda już po meczu FIFA uznała, że jedyna bramka w tym meczu została nieprawidłowo uznana, ale tylko przez jakieś 10 minut tego meczu Nigeria starała się nawiązać walkę z południowoamerykańską potęgą. Nigerii nie należy skreślać po tym meczu, bo przegrana 1:0 z Argentyna to część planu gry. Tak naprawdę Mundial dla Nigerii zaczyna się od drugiego meczu z Grecją. A ci są wyraźnie bez formy i zdołowani po porażce z Koreą Południową. Miejmy nadzieję, że tym razem już z Peter Osaze Odemwingie w kadrze. Warto podkreślić znakomity pierwszy mecz bramkarza Nigerii Vincenta Enyeama, który jak na razie był najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem ze wszystkich obecnych na Mundialu.

SZANSA NA AWANS: 50%. Bez zmian. Nikt nie oczekiwał wygranej czy remisu z Argentyną. Z Grecją oczekuje się wygranej, a mecz o awans będzie wtedy w trzeciej rundzie, gdzie Korea i Nigeria zagrają bezpośrednio ze sobą o drugie miejsce w grupie. Tak to przynajmniej ma wyglądać w teorii.

ALGIERIA (E) – Rozegrali słaby mecz ze słabym przeciwnikiem. I przegrali. Przy okazji popisali się swoją niezawodną głupotą uzyskując czerwoną kartkę przy próbie zagrania Ręki Allacha 2010. A bramkarz Chaouchi wciąż każe wszystkim zastanawiać się dlaczego jest tak wysoko ceniony. Z drugiej strony na Pucharze Narodów Afryki rozegrali jeszcze bardziej tragiczny mecz z Malawi, który przegrali 3:0, a mimo to doszli do półfinału po drodze wygrywając mecz turnieju z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Algieria potrafi zmieniać swoje oblicze z meczu na mecz niczym kameleon. Zdaje się, że nad tymi przemianami nie panują. Plusem dla Algierii jest taki, że na pewno nie zagra pajac rundy Ghezzal, Ale na niekorzyść dla nich teraz czekają ich dwa mecze z dużo cięższymi rywalami jak Anglia czy Stany Zjednoczone.

SZANSA NA AWANS: 10%. Musieli wygrać ze Słowenią, żeby myśleć o awansie. Przegrali, więc teraz zostało im czekać na cud.

GHANA (A-) – Najlepiej grająca drużyna afrykańska w pierwszej rundzie Mundialu. Światowa klasa w środku pola, szczególnie w rozgrywaniu, destrukcji oraz przytrzymaniu piłki, a duet Anthony Annan, Andre Ayew i Kevin Prince Boateng spowodowali, że totalnie zapomniałem o tym, że w kadrze nie gra Essien czy Muntari. Nie wiem, czy przypadkiem w tych elementach nie byli najlepsi ze wszystkich zespołów na Mundialu. W obronie pewnie i bez obaw, a John Mensah pokazał, że to obrońca klasy światowej, a jedynie kontuzje powodują, że nie jest wymieniany obok takich zawodników jak Vidic czy Samuel. Prawdę mówiąc Ghana tak rozegrała mecz, że gdybym miał wybrać jedenastkę meczu nie znalazłby się w niej żaden zawodnik serbski za wyjątkiem lewego obrońcy Kolarova. Jednak nie był to mecz bez problemów – Ghana pomimo wysokiej jakości gry w środku pola nie miała prawie w ogóle penetracji w polu karnym rywala. Brakowało też celnych i silnych strzałów zza pola, którymi na zeszłym Mundialu czy u siebie w klubach serwowali nam tacy piłkarze jak Essien, Muntari czy Appiah. Ghana praktycznie nie miała strzałów na bramkę, a dopiero głupio oddany karny dał Afrykanom zwycięstwo. Jeśli nie poprawi tego elementu gry może mieć problem z dojściem do wymarzonego półfinału. No chyba, że uda im się powtórka z Angoli i dojdą tak daleko ‘sposobem greckim’.

SZANSA NA AWANS: 80%. Awans mogą zapewnić sobie już w sobotę, kiedy zagrają z Australią. Australia będzie świeżo po łomocie ze strony Niemiec 4:0, a w dodatku zagrają bez swojego najlepszego piłkarza Tima Cahilla. W dodatku Australia poruszała się tak wolno, że nie wyobrażam sobie, żeby byli w stanie dotrzymać tempa Afrykanom.

KAMERUN (E): Można powiedzieć, że ze wszystkich drużyn afrykańskich tylko oni zagrali poniżej oczekiwań. I to znacznie. Wygląda na to, że w kadrze nie dzieje się dobrze, ale nie tylko na boisku, lecz także w szatni. Nie sposób inaczej wytłumaczyć braku w pierwszym składzie przeciwko Japonii takich piłkarzy jak Carlos Kameni, Geremi, Alex Song czy Achille Emana. Generalnie na barkach samego trenera spoczywa duża część winy za ostatni mecz. Z niewiadomych przyczyn zespół zagrał w formacji, którego nie ćwiczył w meczach towarzyskich, a w dodatku zagrał trzema defensywnymi pomocnikami w środku pola (przy czym najlepszy dostępny przesiedział mecz na ławce). Supersnajper Eto’o zagrał na skrzydle, gdzie nie jest najbardziej efektywny, a poza lewoskrzydłowym Assou-Ekotto nie było komu wyprowadzać piłki do przodu. Pozostaje mieć nadzieję, że trener wróci do sprawdzonych graczy, a przede wszystkim posłucha fanów Arsenalu, którzy wiedzą, że granie bez Alexa Songa w składzie przyczynia się porażek w meczach.

SZANSA NA AWANS: 30%. Po pierwsze muszą drastycznie polepszyć swoją grę przed meczem z Danią. Po drugie muszą liczyć na to, że w ostatnim meczu Duńczycy wygrają z Japonią. Zakładając, że Holandia wygra pierwsze dwa mecze Kamerun nie pozostaje bez szans na dalszą grę.

WYBRZEŻE KOŚCI SŁONIOWEJ (B): Słonie zagrały dobrze. Brakowało wyraźnie Drogby i jakoś nie mam wątpliwości, że gdyby zagrał to Iworyjczycy wyszli z tego pojedynku zwycięsko. Sam mecz może nie zachwycał zwykłego kibica, ale były to piłkarskie szachy w których to drużyna Słoni wyglądała na zespół silniejszy i zdolniejszy. W dodatku duet obronny Didier Zokora – Kolo Toure wyglądał tak dobrze, że zespół znany z kiksów w formacji defensywnej był nie do rozpoznania. Brakowało trochę żądła w ataku, ale ten element gry zapewne będzie wyglądać lepiej z Drogbą na boisku. Przydałoby się też zastąpić zagubionego Arouna Dindane zawodnikiem, który przez 10 minut gry przeciwko Portugalii stworzył więcej okazji niż reszta drużyny przez cały mecz. Mowa tu o Abdulkader Keita z tureckiego Galatasaray.

SZANSA NA AWANS: 55%. Po remisie z bezpośrednim rywalem o awans teraz wygląda na to, że wszystko rozegra się w oparciu o bilans bramkowy. Słonie będą w o tyle korzystnej sytuacji, że będą wiedzieć już jak dobrze Portugalii poszło przeciwko Korei Północnej. W dodatku Brazylia wcale nie wygląda na nie do pokonania, wbrew fachowcom, którzy niezrozumiale przypisują im 9 punktów zanim jeszcze Mundial się zaczął.

Przemek Stępień

 Dokument bez tytułu