Powiedz ile masz żon, zgadnę kim jesteś!

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Powiedz ile masz żon, zgadnę kim jesteś!

Mieć dwie, trzy lub cztery żony to marzenie wielu mężczyzn. Nie tylko w Afryce. Z tą różnicą, że wlaśnie na tym starym kontynencie, większość państw uznaje legalnie akt wielożeństwa. Mój ojciec ma „tylko” dwie żony. Na osiedlu w Dakarze, gdzie się wychowałem, nie pamiętam rodziny monogamicznej. Mąż i jego kobiety. Gdy on jest majętny, każda z żon ma własny dom. Ale że bogato w Afryce nie jest, mężatki mieszkają najczęściej pod jednym dachem.

Kluczową sprawą jest to, jak mąż dzieli swój czas między ukochanymi. Tutaj działa zasada równości. Każda żona ma swoją „porę”. W Afryce Zachodniej taka „pora” nazywa się u Wolofów „aje”, u Fulanów „dżontande”, u Soninke „kota”… Na polski można to przetłumaczyć jako reguła współżycia obojga płci. Surowe normy nakazują mężczyznie spędzać określoną liczbę dni u boku każdej z nich np. 3 lub 5 dni…

Oznacza to, że w tym czasie wszystkie obowiązki spoczywają na barkach tylko jednej żony. Mąż sypia tylko z tą jedną , i właśnie ona dba wtedy o dom. Inne „współmałżonki” odpoczywają i oczekują (niekoniecznie!) na swoją kolej. Tak każą tradycja i islam. A propos! Wielożeństwo było od dawna w Afryce, zanim pojawił się islam! Islam ograniczył liczbę żon do czterech. I nie zapominajmy, że dawnej Europie szlachta uprawiała „ukrytą” poligamię. Przypomnę chociażby 6 małżeństw króla Henryka VIII (gdyby nie kobiety, Anglia byłaby dziś katolicka!).

Poligamia jest ostrą konkurencją o względy męża. Jak w przyrodzie. Taki kontrakt bywa chwiejny: pojawiają się „burze”, „huragany” i „trzęsienia ziemi”. Zrozum: namiętność, żądza, zazdrość, szaleństwo… istny tygiel i ciężka próba dla męża. Czy potrafi on być bezstronny? Gdy padają oskarżenia typu: „to wina syna lub córki tej, czy tamtej żony”, każda kobieta broni swojego dziecka. To zrozumiałe, tyle że atmosfera kłótni staje się mało przyjemna. W podwójnej roli sędziego, ojca i męża : żaden lek przeciwbólowy nie pomoże ! Jego decyzje będą zawsze komentowane. Większym ryzykiem jest przyjmowanie argumentów matki przez własne dzieci. Wówczas konflikt przenosi się na śliski grunt…

Wiele zależy wtedy od osobowości głowy rodziny. Słaby charakterem mąż (genetyczny monogamista, który się uparł) mówi jednej żonie to, drugiej obiecuje to samo, co może doprowadzić do wiecznej wojny domowej (psychologicznej) między żonami. Dobry poligamista, to świetny kłamca! Wszystkie chwyty są dozwolone.

Za rozkosznym obrazem małego haremu kryje się codzienność, wcale nie tak różowa.
Drugą żonę mojego ojca nazywam matką. Tak robią wszystkie dzieci poligamicznych rodzin Senegalu. Słowo „macocha” (była żona-obecna żona) nie ma racji bytu w sytuacji „samych obecnych żon”!

Czasem rywalki doprowadzają do takiego ciśnienia, że mąż traci panowanie nad własnym domem, co naraża dzieci. Gdy żony przenoszą konflikt na potomstwo, pozory pokoju zanikają … i szeroka rodzina interweniuje by uspokoić, poradzić i znależć rozwiązanie sytuacji.

Moje koleżanki z liceum w Dakarze żyją w układzie monogamicznym. Coraz więcej jest takich małżeństw. Sądzę, że ekonomia wymusza to na facetach (większość się nadal upiera). Z drugiej strony kobieta dobrze zarabiająca ma większe pole manewru (jak wszędzie na świecie) i wybiera oczywiście monogamię. Gdyby blog był w senegalskim języku wolof, temat nie byłby niczym szczególnym. W Polsce pachnie pełną egzotyką (nie lubie tego slowa!).

Na koniec, zadam pytanie, zanim czytelnik zagalopuje się łatwą krytyką. Jawna druga żona , czy ukryta kochanka ? Wybór należy (brzydko mówiąc) do ciebie…

Mamadou 

 Dokument bez tytułu