W Burundi trwa proces przywracania ładu wewnętrznego. Po wojnie domowej, która pochłonęła 300 tysięcy ofiar, nadszedł czas zgody i pojednania.
W prowincji Bubanza powstał obóz demobilizacyjny, do którego będą mogli zgłaszać się rebelianci z Forces Nationales de Liberation (FNL). Ma to związek z rozmowami w stolicy Tanzanii, Dar es Salaam, które prowadzi rząd Burundi z FNL. Przywódca rebeliantów, Agathon Rwasa, zgodził się na bezwarunkowe przystąpienie do negocjacji pokojowych.
Poprawa bezpieczeństwa wewnętrznego jest już odczuwalna w całym kraju. Tylko niewielkie grupy rebeliantów są nadal aktywne. Jednak wszystko wskazuje na to, że dojdzie do porozumienia stron konfliktu i ostatni buntownicy złożą broń.
Mieszkańcy Burundi patrzą z dużym optymizmem na przyszłość swojej ojczyzny. Jego przejawem może być ostatnia decyzja rządu o zniesieniu godziny policyjnej, którą wprowadzono 34 lata temu. Porozumienie jest blisko, tym bardziej, że mniejszośc Tutsi dostała gwarancję udziału w rządzie, a rebelianci Hutu zamierzają zakończyć konflikt z władzami w Bujumbura.
(ps)