Piłkarskie diamenty z Sierra Leone

afryka.org Wiadomości Sport Piłkarskie diamenty z Sierra Leone

W 2002 roku Craig Bellamy trafił do aresztu po bójce w jednym z pubów Liverpoolu. W tym samy roku UEFA zawiesiła go na trzy mecze za uderzenie gracza Dynama Kijów. Rok później ponownie został oskarżony o bójkę w nocnym klubie – tym razem w Cardiff. W 2004 roku nazwał swojego szkoleniowca kłamcą, przez co musiał opuścić Newcastle United. Przed finałem Ligii Mistrzów zaatakował kijem golfowym swojego kolegę z Liverpoolu – Johna Arne Riise. W tym samym roku Craig Bellamy znów trafił na pierwsze strony gazet. Jednak tym razem walijski „Bad Boy" pokazał swoje drugie oblicze.

Kapitan Walijczyków za namową zachodnioafrykańskich piłkarzy, z którymi gra w Premiership postanowił pojechać do Sierra Leone. Okazało się, że ta podróż wywarła na nim wielkie wrażenie. Bellamy'emu zaimponowała radość, jaką czerpią z gry w piłkę miejscowi amatorzy futbolu. Odkrył też wielki potencjał, jaki w nich drzemie: „Na największych pustkowiach dzieci grają piłkami zrobionymi ze zrolowanych skarpetek. Jednak ci chłopcy mają umiejętności, jakich nigdy wcześniej nie widziałem."

Bellamy wrócił na Wyspy z pomysłem utworzenia w Sierra Leone akademii piłkarskiej. Skonsultował się z przyjacielem, który zrealizował podobne przedsięwzięcie w Ghanie. Główną przeszkodą przed jaką stanął Bellamy był brak jakichkolwiek struktur futbolu na szczeblu młodzieżowym. Kibice i piłkarze Leone Stars zgodnie podkreślają, że jest to największą bolączką sierraleońskiej piki. Młodzi zawodnicy trafiają do składów miejscowych drużyn prosto z ulicy. Brak profesjonalnego wyszkolenia odbija się na technice i zdolności do realizacji założeń taktycznych ukształtowanych już piłkarzy. Sierraleońskie kluby i drużyna narodowa to piłkarski zaścianek, a bez systemu szkolenia młodych piłkarzy szanse na zmianę tej sytuacji są równe zeru. Dlatego Walijczyk zweryfikował swoje plany…

Koncepcja Bellamy'ego zasadniczo nie uległa zmianie. Zwiększyła się jedynie jej skala… sześćdziesięcioczterokrotnie! Dziś walijski zabijaka realizuje projekt utworzenia nie pojedynczej akademii, ale całej ligi młodzieżowej. Docelowo mają w niej grać 64 zespoły podzielone na 14 klas rozgrywkowych. Projekt Bellamy'ego ma objąć 81 000 dzieci i dać pracę ponad 180 miejscowym trenerom. Główną ideą, która przyświeca Walijczykowi nie jest stworzenie szkółki, która będzie wyławiała sierraleońskie diamenty piłkarskie, lecz systemu, który umożliwi wszystkim dzieciom zdobycie podstawowego wykształcenia, wiedzy o zagrożeniu zakażeniem wirusem HIV i poznanie zasad fair play. Piłkarz West Ham United planuje również zainwestować w szkoły dla trenerów i opiekunów młodych adeptów piłki nożnej. Całe przedsięwzięcie będzie rocznie kosztowało piłkarza ponad milion dolarów. Bellamy deklaruje jednak, że nie jest to inwestycja w ekonomicznym znaczeniu tego słowa. Akademia nie będzie czerpała dochodów ze sprzedaży uzdolnionych zawodników do zachodnich klubów.

Niektórzy dziennikarze zarzucają Bellamy'emu, że przeżywając gorsze chwile w swojej piłkarskiej karierze znalazł receptę by znów być w centrum uwagi. Jednak, jak mówi jeden z jego przyjaciół: „Jest wiele tańszych sposobów na zdobycie rozgłosu." Sam Bellamy w charakterystyczny dla siebie sposób dał dziennikarzom do zrozumienia, że, delikatnie mówiąc, niewiele przejmuje się zdaniem innych.

Piotrek Chmielewski

 Dokument bez tytułu