Pelourinho, świadek smutnej przeszłości

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Pelourinho, świadek smutnej przeszłości

Trudno dokładnie określić, kiedy go wzniesiono. Jedne źródła podają datę 1515 roku, inne 1532. Czy przywiązywano do niego, dla przykładu, schwytanych zbiegłych niewolników, czy tych których chciano korzystnie sprzedać? Tego też dokładnie nie wiadomo. Stoi w centralnym punkcie miasta. Pelourinho. Marmurowa kolumna, świadek smutnej przeszłości.

Handel rozpoczął się w 1460 lub 1461 roku. Wkrótce po odkryciu Santiago i Wysp Sotavento portugalscy koloni odkryli także, jak intratną może okazać się wyprawa na kontynent po bardzo poszukiwany towar: po ludzi. Zwłaszcza do pobliskiej Gwinei. W Ameryce można było ich sprzedać lub korzystnie wymienić na cukier, bawełnę, indygo czy inne produkty, które z łatwością i z zyskiem odprzedawało się w Europie. Ale prawdziwie złoty wiek dla tego haniebnego procederu nastąpił w latach 1475-1575.

Właściwie trudno jest określić liczbę Afrykańczyków, dla których Wyspy Zielonego Przylądka były ostatnim skrawkiem afrykańskiej ziemi, jaki widzieli przed wejściem na statek płynący do Ameryki. Nie wiadomo także ilu z nich kolonizatorzy pozostawili na Wyspach w celu ich zasiedlenia. Zazwyczaj byli to ci słabsi, którzy nie rokowali nadziei na przetrwanie trudów morskiej podróży. Jednych wysyłano na drugą półkulę, do Brazylii, na Antyle, Kubę, innych wywożono do Portugalii, Hiszpanii, na Maderę i Wyspy Kanaryjskie. Niektórym udało się uniknąć tragicznego losu. Na wyspie Santiago uciekali korzystając z ataków piratów i klęski suszy. Przedostawali się na pokłady statków, zaopatrujących się w wodę i w żywność. Często udawało im się znaleźć schronienie w dzikich ostępach w głębi wyspy i egzystowali w warunkach niezwykle trudnych, ale przynajmniej z dala od prześladowców. Ileż to znakomitych rodzin portugalskiej korony wzbogaciło się na tym procederze, ilu pozwoliło to rozwinąć na dużą skalę, dzięki niewolniczej pracy, produkcję cukru i bawełny.

W XVIII wieku Cabo Verde straciło nieco charakter portu przeładunkowego dla transportu niewolników. Zmieniła się sytuacja polityczna i „statki hańby" nie musiały już zawijać na Santiago i wnosić tu opłat. Ale i tak szacuje się, że oficjalnie przez te cztery wieki z portów Cabo Verde wywieziono od 300 do 410 tysięcy niewolników, a biorąc pod uwagę szeroko rozpowszechniony przemyt, liczba ta jest z pewnością mocno zaniżona.

Droga do abolicjonizmu była długa. Rozpoczęła się w 1773 roku, ale zbyt liczna była grupa ludzi bezpośrednio lub pośrednio korzystających z handlu żywym towarem. Byli to nie tylko przedstawiciele białej burżuazji, ale także czarni wyzwoleńcy, czy jak ją określa A. Barbe w swej książce o Cabo Verde, „pośrednia klasa kreolska". W latach 1853-1854 wydano szereg dekretów, poprzedzających rzeczywiste zniesienie niewolnictwa. W 1858 roku ogłoszono dwudziestoletni okres wygaśnięcia praw do niewolników na całym terytorium portugalskiej korony. Okres ten jednak skrócono i w 1869 roku niewolnicy zostali wyzwoleni, choć do roku 1878 nadal ciążył na nich obowiązek pracy u swoich byłych właścicieli.

Rok 1878 to oficjalnie koniec niewolnictwa na Cabo Verde. Tylko, czy rzeczywiście? Bo czym były przymusowe wyjazdy, od 1863 roku, do innych portugalskich kolonii, na plantacje Gwinei, Angoli, Wyspy Św. Tomasza i Książęcej? Owszem, byłych niewolników zmuszały do tego drastycznego kroku straszliwe susze, dziesiątkujące ludność Wysp i nie dające większych szans na przeżycie . Jednak warunki pracy i bytowania na przymusowej emigracji, znikome szanse na powrót na Cabo Verde, głodowe wypłaty i nieludzkie traktowanie dają podstawę do oceny ten okresu w taki sam sposób jak całych wieków jawnego niewolnictwa. Aż trudno uwierzyć, że trwał on aż do 1970 roku! Do epoki, w której zarówno Wyspy Zielonego Przylądka jak i Gwinea Bissau wkraczają z wolna na drogę, która zaprowadzi je niepodległości.

Elżbieta Sieradzińska

 Dokument bez tytułu