afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Obama dał nadzieję

Cztery lata temu, kiedy Barack Obama został wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych, Afryka miała nadzieję, że Waszyngton bardziej zainteresuje się Afryką. Okazało się, że przełomu nie było. Naiwnością zresztą byłoby twierdzić, że Obama będzie proafrykańskim politykiem i skieruje cały wysiłek amerykańskiej dyplomacji w stronę kontynentu swojego ojca.

Entuzjazmu, który towarzyszył wyborowi Obamy na próżno szukać w 2012 roku.  Nowowybrany prezydent był owacyjnie witany w ghańskim parlamencie, kiedy złożył swoją pierwszą afrykańską wizytę. Podkreślał wtedy swoje więzy krwi, które połączyły go z Afryką.

Skończyło się na deklaracjach, bo Ameryka zaczęła mieć coraz więcej problemów z kryzysem i trudną sytuację na frontach jej wojny z terroryzmem. Politolodzy podkreślają, że nie można było się spodziewać przełomu. Jedynym, czego mógł dostarczyć Obama była symbolika związana z jego pochodzeniem.

Tym, co Obama zrobił, jest bez wątpienia zwiększenie militarnej obecności Ameryki w Afryce. Stało się tak w powiązaniu ze zwalczaniem Al-Kaidy. W Afryce Środkowej pojawili się wojskowi doradcy z USA, którzy mieli pomóc w ujęciu Josepha Kony’ego, przywódcy ugandyjskich rebeliantów. Nad Somalią pojawiły się drony, które zostały wysłane w celu eliminacji somalijskich islamistów.

Tym, co na pewno pozostawił po sobie Obama, jest słynne “Yes, we can!”, w które uwierzyła Afryka, kiedy po raz pierwszy prezydentem USA została osoba pochodzenia afrykańskiego. I tego mieszkańcy kontynentu afrykańskiego nie zapomną.

m

 Dokument bez tytułu