O Sambi mówią Ajatollah

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! O Sambi mówią Ajatollah

W 2001 roku po ćwierćwieczu zamachów stanu i związanych z nimi częstymi zmianami prezydenta, mieszkańcy Grande Comore, Anjouan i Moheli zdecydowali się na ponowne zjednoczenie w jedno państwo i przyjęcie konstytucji. Gwarantowała ona każdej z wysp większą autonomię w ramach federacji. Pięć lat później prezydentem Komorów został Ahmed Abdallah Mohamed Sambi, faworyt islamistów, nazywany Ajatollahem z powodu swoich związków z Iranem.

Sambi zyskał ten irański przydomek pomimo tego, że jest muzułmaninem-sunnitą, a nie szyitą tak jak Ajatollahowie. Jednak studiował politologię w Iranie i od tamtego czasu nosi turban, i to zdecydowało o jego „szyickim” przydomku.

Sambi pochodzi z wyspy Anjouan. To właśnie na nią przyjechał po zagranicznych studiach (Iran, Sudan i Arabia Saudyjska). Na początku zaangażował się w politykę, tworząc partię Narodowy Front Na Rzecz Sprawiedliwości. Wkrótce działalność polityczna ustąpiła miejsca sprawom związanym z prowadzeniem własnego biznesu. Poza interesami nadal nauczał, ale nie angażował się w politykę.

Stał się właścicielem siedmiu zakładów produkujących materace, wodę butelkowaną i perfumy – jeden z najważniejszych obok wanilii towarów eksportowych archipelagu. Najbardziej znany na Anjouan jest sklep Sambi’ego o nazwie „Dom materacy” w stolicy tej wyspy archipelagu, Mutsamudu. Wbrew opiniom o jego radykalizmie, Sambi nigdy nie krył swojego zainteresowania pozareligijnymi aspektami życia. Jego największą słabością okazała się być koszykówka. Założył też stację telewizyjną i rozgłośnię radiową Ulezi.

Kiedy stawał do wyborów potrafił wykorzystać fakt, że był doskonałym mówcą, który potrafił przekonać do siebie słuchaczy. Komorczycy byli podzieleni, bo część z nich uważała Sambi’ego za muzułmańskiego radykała, spodziewając się po jego zwycięstwie powstania islamistycznego państwa na archipelagu. Tak się nie stało. W jednym z wywiadów stwierdził, że Komory nie są jeszcze na to gotowe.

Podczas kampanii wyborczej obiecał walkę z korupcją, w co mieszkańcy sfederowanych wysp mogli uwierzyć, ponieważ nie był kojarzony z poprzednia władzą. Mówił też o nowych miejscach pracy, a to niezwykle ważny temat na Komorach, które żyją w dużej mierze dzięki Komorczykom pracującym poza granicami ojczystego archipelagu i przysyłającym pieniądze swoim rodzinom. Obiecując poprawę sytuacji gospodarczej nie mógł zapomnieć też o najbiedniejszych. Wśród jego zapowiedzi wyborczych znalazła się i ta mówiąca o nowych domach dla najuboższych.

Rezultat jego kampanii był taki, że wygrał wybory, zdobywając 58 procent głosów i został pierwszym prezydentem Komorów na mocy porozumienia z 2001 roku.

W 1997 roku dwie wyspy archipelagu Anjouan i Moheli ogłosiły secesję. Komory w dawnym kształcie przestały istnieć. Dopiero wspomniane już porozumienie doprowadziło do ponownego zjednoczenia. Na jego mocy urząd prezydenta całego archipelagu ma być przekazywany z wyspy na wyspę. Pierwszy był Azali Assoumani z Grande Comore, po nim fotel prezydencki objął Sambi z Anjouan, a w 2010 roku prezydentura przejdzie w ręce reprezentanta Moheli. Z kolei 33-osobowe Zgromadzenie Narodowe na siedzibę wybrało stolicę kraju i wyspy Grande Comore, Moroni.

Ale… W czerwcu br. znowu zawrzało na Komorach. Wyspa Anjouan, z której pochodzi Sambi chciała znowu ogłosić secesję. Tym razem pod przywództwem Mohameda Bacara.

(kofi)

 Dokument bez tytułu