Muzyczna rewolucja w Kano

afryka.org Kultura Muzyka Muzyczna rewolucja w Kano

Na muzułmańskiej Północy Nigerii trwa muzyczna rewolucja. W tym pozornie niesprzyjającym muzyce hip-hop i rap otoczeniu, powstają nowe przeboje, które w odróżnieniu od ich amerykańskich kuzynów, mówią o ubóstwie i nigeryjskiej korupcji.

Rewolucja zaczęła się w 2002 roku. Od tego czasu w mieście Kano, powstało 60 pomieszczeń studyjnych, z których wyszło około 50 albumów i setki singli. Każdy kto zaczyna zajmować się nagrywaniem chce na tym zarobić. Nie chodzi zatem tylko o tworzenie muzyki, ale przede wszystkim o próbę poradzenia sobie z własnym bezrobociem. Muzyka w Kano przestała być tylko sposobem na wolny czas. Jak mówią sami wykonawcy, nagrywamy, aby zarobić pieniądze. A Kano to doskonały rynek zbytu na tanie płyty CD. 9 milionów osób i co najmniej jeden milion osób, które przyjeżdżają tu w interesach. Każdy, kto znajdzie się w tym mieście spotka ulicznych sprzedawców.

Hip-hopowi artyści muszą przestrzegać jednej reguły. Nic co śpiewają nie może obrażać uczuć religijnych miejscowych muzułmanów. Zatem w tekstach nie znajdziemy wzmianki ani o seksie ani o narkotykach. Są za to wspomniane już wcześniej problemy społeczne. Jednym z nich jest problem braku pracy. O ile 15 lat temu w Kano istniało 500 fabryk, to do dziś 400 z nich zostało zamkniętych. W rezultacie tych trudności ponad połowa młodych mieszkańców tego miasta nie ma pracy. Stąd w jednej z piosenek śpiewanych przez północno-nigeryjskich raperów słyszymy: “Skończyliśmy szkoły, nie mamy pracy, podczas, gdy synowie ważniaków jeżdżą w dużych samochodach patrząc na nas z góry, a my nie możemy nawet pozwolić sobie na normalny posiłek, i nasi rodzice są bezsilni, i potem buntujemy się.”

Jednak nie wszyscy są przyjaźnie nastawieni do takich piosenek. Przedstawiciele miejscowych władz widzą w nich źródło zagrożenia dla moralności na muzułmańskiej północy Nigerii. Obawiają się, że hip-hop i rap sprzyjają rozluźnieniu obyczajów. Sami muzycy oskarżają z kolei władze, że nie pozwalają im na swobodę w śpiewaniu romantycznych tekstów. W Kano muzułmańscy przywódcy wciąż mają ostatnie słowo i w każdej chwili mogą zakazać wykonywania i nagrywania „niemoralnych utworów”.

Już dziś przedstawiciele władz ostrzegają, że jeśli muzyka wydawana na tysiącach krążków w Kano okaże się niemoralna, to spotka się to z ich zdecydowaną reakcją. Stało się tak w przypadku miejscowego przemysłu filmowego. Kiedy jedna z miejscowych aktorek została uwieczniona na pornograficznym filmie, nagranym komórką, wytwórnie filmowe z Kano otrzymały półroczny zakaz produkcji kolejnych obrazów. W tym samy czasie do aresztu trafił wykonawca hip-hopu, Adam Zango, za produkcję wideoklipu z obscenicznymi scenami. Ta obsceniczność miała polegać na udziale w klipie wyzywająco odzianych kobiet.

Niestety lokalne władze wydają się nie rozumieć jednego. Tak jak czytanie powieści kryminalnych nie czyni z ich czytelnika przestępcy, tak nagrywanie i słuchanie muzyki hip-hop czy rap nie sprawi, że Kano zaleje fala narkotyków i seksu.

ostro

 Dokument bez tytułu