“Murzynalia”: wystawa czarno-biała

afryka.org Kultura Sztuka „Murzynalia”: wystawa czarno-biała

Tęsknota za dzikością, za naturalną niewinnością, fascynacja „ciemną“ siłą, pierwotną energią witalną, egzotyką, paternalistyczna pogarda i ignorancja, lęk przed „obcym“. Anka Niesterowicz śledzi ambiwalentne odczucia i europocentryczne klisze kulturowe związane z „Czarnym Lądem“ – głównie w materiałach archiwalnych, których wybór z kolekcji artystki można zobaczyć na wystawie. Są to między innymi: książki, czasopisma, ulotki reklamowe, pocztówki, partytury, znalezione fotografie, zabawki i inne artefakty.

Artystka za ich pomocą przygląda się kontekstom ikonograficznym, w jakich w polskiej kulturze masowej objawiał się wizerunek „murzynka“, ale też np. „czarnej bestii“, „dzikiej kobiety“ czy „czarnej twarzy“. To ostatnie określenie, bardziej znane w wersji anglojęzycznej (blackface), oznaczające malowanie przez białych twarzy na czarno, wiąże się z amerykańskim fenomenem „Minstrel Show“. Wystawa ta jest efektem, kontynuacją i przypisem do pracy pod tym samym tytułem autorstwa Niesterowicz i Łukasza Gutta z 2009 roku.

Artystka świadomie nie formułuje czarno-białych ocen, unika też stosowania znanych z nurtu sztuki krytycznej radykalnych strategii formalnych. Daleko tej prezentacji np. do „Kultury niszczącej“ – wystawy Wiktora Gutta (ojca Łukasza) i Waldemara Raniszewskiego, zorganizowanej w 1977 roku w warszawskiej galerii Repassage, na której zostały skonfrontowane tablice z materiałami archiwalnymi: antropologiczna typologia portretów przedstawicieli „prymitywnych“ kultur z wizerunkami więźniów nazistowskich obozów koncentracyjnych (a widzowie, by odkryć treść tych tablic, musieli zeskrobywać z nich czarną farbę).

Materiały zebrane przez Ankę stanowią poszlaki do formułowania innych tez niż tej, którą rzucili nam w twarz Gutt i Raniszewski, i której historyczne uzasadnienie znajdujemy w błyskotliwym śledztwie opisanym w „Wytępić całe to bydło“, książce Svena Lindqvista (jej punktem wyjścia jest „Jądro ciemności“ Josepha Conrada). Wyłania się z nich na przykład nie do końca ostry obraz zmian między podejściem do kwestii „afrykańskiej“ w okresie międzywojennym (rozbudzone marzenia kolonialne po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku, misja chrystianizacyjna, brak politycznej poprawności), a rzeczywistością powojenną, zdominowaną przez ideologię komunistyczną (propaganda antyimperialistyczna, internacjonalizm, zimna wojna o wpływy w krajach postkolonialnych, ale także wizja Polski jako ofiary XVIII- i XIX-wiecznych sił imperialnych, paralelna do losu Afrykańczyków, którą promował np. Kapuściński).

Ale Niesterowicz doprowadza swoją narrację do absurdu. Za pomocą drobnych gestów formalnych aplikuje do tego zestawu wyłowione ze współczesnej rzeczywistości naiwne mutacje i formalne „wynaturzenia“. Przejawiają się one na przykład w postaci popularnego wzoru na tekstylia (lamparcie cętki – tyle że w wersji czarno-białej) czy w subkulturowej modzie (oferowane w internecie sztuczne blond dredy). Dziwna to podróż – gdzieś między pogardą a nadidentyfikacją. Nagle lądujemy w obszarze, gdzie czarne twarze zostały wyparte przez sztuczne dredy, a na ulicach i w nocnych klubach grasują blond lamparty.

Michał Woliński

Wystawę można oglądać do połowy września w galerii Piktogram w Soho na Mińskiej 25, Warszawa.

 Dokument bez tytułu