Masindi: Opowiada Zbigniew Kwiatkowski

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Masindi: Opowiada Zbigniew Kwiatkowski

W 2008 roku po raz pierwszy pisaliśmy o Polakach z Masindi, obozu dla polskich uchodźców w Ugandzie.  Znaleźli się w nim ci, którzy zostali ocaleni z Sybiru, i dotarli na kontynent afrykański przez Środkowy Wschód. W Afryce funkcjonowało aż 18 większych lub mniejszych polskich osiedli. Niedawno napisał do nas Pan Zbigniew Kwiatkowski, dzieląc się swoimi wspomnieniami z tamtego okresu.

Mieszkałem w osiedlu Masindi od 1942 do 1948 roku. Ściśle mówiąc było 8 wiosek. Patrząc się na mapę satelitarną wzdłuż nie bardzo teraz widzialnej dawnej drogi do kościoła, po północnej stronie były nr 1, 2, 3. Naprzeciwko nr 2 były dwa sklepy i magazyn, za nimi była jedna ulica, gdzie mieszkała administracja osiedla. To była wieś nr 6. Naprzeciwko nr3 był szpital z apteką. W obozie nr3 były wszystkie szkoły chociaż na początku Powszechna Szkoła nr 1 była w piątym obozie. Teraz idąc od kościoła prostą częścią drogi, po lewej stronie leżał obóz 5.,po przeciwnej stronie, za uprawnym polem, był sierociniec nr 7.Po tej samej stronie idąc dalej na północ był obóz nr4, gdzie w końcu ostatniej na północ ulicy w styczniu 1943 roku była pierwotnie Szkoła nr 1.

Naprzeciwko czwartego obozu był obóz nr 5, gdzie ja mieszkałem na dolnej ulicy koło ścieżki, która prowadziła od wodociągu w piątym obozie do 8. Ósmy obóz był ostatnim przed uprawnym polem, tam też był mały sklepik. 5. obóz na mapie satelitarnej mniej więcej był tam, gdzie drzewa odchodzą na ukos w lewo. Obecne budynki Szkoły Leśnej są na miejscu dawnej poczty i sklepów. Na terenie obozu nr 3 była YMCA z kinem, w 5. obozie była świetlica obok głównej drogi .

Dyrektorką Szkoły Nr 1 była Zofia Karocka, szczupła blondynka. Moim pierwszym nauczycielem był Pan Klimcewicz, który zmarł na atak serca. Ksiądz Proboszcz nazywał się Winczowski.

Do Osiedla przybyliśmy pociągiem z Mombasy do Namasagali na Nilu. Dalej Nilem (dwie barki i mały stateczek) do Port Masindi, gdzie dotarliśmy późnym wieczorem. Stamtąd ciężarówkami do Osiedla jeszcze przed wschodem słońca. Następny dzień (Wigilia) powitał nas pożarem pobliskiej trawy.

Najbliższe sklepy (dwa) za obrębem Osiedla były w hinduskim tartaku na drodze do Butiaby.

Kwiatkowski wspomina również postaci,  o których opowiedzieli Polacy z Masindi we wspomnieniach opublikowanych na naszej stronie:

Z pamięci Wilkowie mieszkali blisko nas po przeciwnej stronie ulicy w kierunku Czwartego Obozu. Jest możliwe ze znałem rodzinę Johna Jagly, jeśli jego matka miała panieńskie nazwisko Siwek.

Pamiętam też wyprawy do lasu. Las, dla nas małych, był rajem do zabawy, prawda, że trzeba było unikać okrągłych, szarych gniazd os, mrówek i pszczół, ale to była bagatela w porównaniu z przyjemnością budowania tam na strumieniu, który płynął przez las. Na naszej ulicy mieszkał Pan Siwek, zdolny koszykarz, którego plecioną walizkę z 1947 roku jeszcze mam. Pewnego dnia Pan Siwek, w poszukiwaniu surowca do plecenia, zabłądził w lesie i mimo usilnego poszukiwania drogi powrotnej, spędził mokrą noc na drzewie. 

Osoby zainteresowane kontaktem z Panem Zbigniewem Kwiatkowskim, proszone są o e-mail w tej sprawie na adres fundacja@afryka.org.  

Przeczytaj więcej o Masindi.

Zobacz galerię zdjęć z Masindi.

 Dokument bez tytułu