Luanda za droga nawet dla krezusów

afryka.org Wiadomości Luanda za droga nawet dla krezusów

Stolicę Angoli określa się często „Nowym Dubajem” i z pewnością jest w tym ziarno prawdy: to miasto, którego bogactwo płynie z wydobycia ropy naftowej. Turyści, jeśli tylko uda im się zdobyć wizę, co często graniczy z cudem, mogą korzystać z plaż i okolicznych parków narodowych – po otwarciu nowego lotniska, samoloty z Ameryki i Europy lądują tu nieprzerwanie, przywożąc głównie inżynierów.

W Luandzie wyrastają przeszklone wieżowce, trwa budowa 6 luksusowych hoteli oraz reprezentacyjnej nadmorskiej promenady prowadzącej do niedawno powstałej Mariny, w której stoją na kotwicy warte ponad 5 milionów dolarów luksusowe jachty Ferretti.

Jednak jeśli ceny w Dubaju mogą wydawać się wygórowane, są niczym w porównaniu z cenami w Luandzie. Według nowojorskiej firmy Mercer, stolica Angoli w ubiegłym roku była najdroższym miastem świata. Pokój w nienajlepszym hotelu kosztuje 400 dolarów z noc, woda sodowa w lobby hotelowym ok. 10 dolarów (mimo, że w sklepie kosztuje ok. 2 dolarów), głodowy bufet kolacyjny w hotelu 75 dolarów, a pizza w ulicznym barze – 25 dolarów. Z kolei podróż taksówką w obrębie miasta to wydatek rzędu 50 dolarów, tym bardziej, że jedyna działająca korporacja taksówkowa włącza licznik w momencie opuszczenia bazy – w mieście nie ma taksówek, które można by złapać na ulicy.

Wynajęcie standardowego mieszkania kosztuje w centrum Luandy 10-15 tysięcy dolarów miesięcznie, kupno mieszkania to wydatek co najmniej miliona dolarów. Pewien Francuz, któremu w supermarkecie sprzedano melona za 100 dolarów, usiłował pozwać sklep o wyłudzenie – jednak lokalny sąd odrzucił pozew, bo nie dostarczono w dowodzie oryginalnego melona.

maru za: Economist

 Dokument bez tytułu