Koniec wielkiej przyjaźni

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Koniec wielkiej przyjaźni

Niedawni przyjaciele Muammara Kadafiego z Europy twierdzą, że jest dyktatorem. Hiszpania, Włochy, te państwa otwierają listę byłych przyjaźni. Kadafi znalazł się w pułapce. Morduje, osaczony w walce o utrzymanie się u władzy, którą sprawuje już cztery dekady.

Kiedy przypominano o zbrodniach Kadafiego i jego dyktatorskim reżimie, Zapatero, Berlusconi, Sarkozy, nabierali wody w usta, spotykając się w namiocie z liderem Libii, i poklepując się po plecach. Kadafi był też przekonany, że dożywotnio będzie przywódcą swojego kraju. Przyjaciół w Europie i w Afryce kupował za pieniądze za ropę. Został nawet afrykańskim królem królów i domagał się zjednoczenia Afryki pod jego władzą. Na następcę, chociaż nie otwarcie, szykował swojego syna Saifa Islama, oficjalnie krytycznego wobec libijskiej administracji rządowej, co działo się za przyzwoleniem Kadafiego seniora, występującego w roli „mediatora” i ojca narodu, moderującego sztucznie wytworzony spór na potrzeby budowy wizerunku syna. Bo drugi syn do tego się nie nadawał, z racji swojego hulaszczego trybu życia i pobicia, za które zatrzymała go szwajcarska policja, i które doprowadziło do libijskiej kampanii przeciwko rzekomemu “okrucieństwu” szwajcarskich służb bezpieczeństwa wobec „biednego” potomka Kadafiego. Teraz „królestwo” Kadafiego jest w ogniu, jego wschodnia część odłączyła się i wypowiedziała posłuszeństwo. Podobno na miejscu jest już Al-Kaida gotowa do ogłoszenia kalifatu.

Islamiści już wydali wyrok na Kadafiego, wzywając go do zabicia w imię islamu. Przy Kadafim zostali już tylko najwierniejsi sojusznicy, wśród nich wielu jest najemnikami, bo wojsko również odmawia posłuszeństwa dyktatorowi.Kadafi zamknął się w koszarach i zapowiedział śmierć męczeńską. Zdementował pogłoski o planowanej ucieczce do Wenezueli. Najbliższe godziny, a może dni, zdecydują o przyszłości Kadafiego. Zmienia się już flaga Libii. Zielony sztandar zastępują trzy kolory z półksiężycem i gwiazdą.

Teraz Zachód ma problem. Libia to ropa naftowa. To nie Tunezja, którą można było stracić wraz z sojusznikiem Ben Alim, bo tunezyjskie bogactwa ograniczały się do turystyki. Teraz nie wiadomo, czy zachodnie koncerny wrócą do Libii. Czy islamiści, którzy być może obejmą władzę, koncernów nie wpuszczą? Jasne stało się, że wraz ze zmianą władzy do głosu dochodzą przedstawiciele islamskiego radykalizmu, którzy pojmują system sprawowania władzy i światowy porządek w sposób inny niż ich poprzednicy.

Do dyskusji o przyczynach buntów włączył się nawet irański przywódca, Mahmud Ahmadinedżad, prorokując, że fala protestów wyleje się poza granice Afryki Północnej. W Europie i Ameryce Północnej też dojdzie do rewolucji – twierdzi Ahmadinedżad, znany ze swojego radykalizmu. Ale nie chce go słuchać inny kontrowersyjny przywódca, prezydent Senegalu, Abdoulaye Wade, który grozi zerwaniem relacji dyplomatycznych z Teheranem, zarzucając Irańczykom dostawy broni dla separatystów z rejonu Casamance w Senegalu.

mm

 Dokument bez tytułu