Koniec afrykańskiej wycieczki Busha

afryka.org Wiadomości Koniec afrykańskiej wycieczki Busha

Prezydent George W. Bush zakończył już swoją wizytę w Afryce. Podczas sześciu dni „afrykańskiej przygody” odwiedził Benin, Tanzanię, Ruandę, Ghanę i Liberię, ale tylko w tym ostatnim kraju spotkało go naprawdę ciepłe przyjęcie.

Postawa Liberii nie powinna nikogo dziwić. W końcu jest to kraj najsilniej związany przez swoją historię z USA. To byli niewolnicy z Ameryki zbudowali Liberię, przywożąc ze sobą amerykańskie tradycje i zwyczaje. Przetrwały one nie tylko w akcencie języka angielskiego, którym porozumiewają się Liberyjczycy, ale także we fladze państwowej, nawiązującej do jej odpowiedniczki w Stanach Zjednoczonych.

Dlatego liberyjska prezydent, Ellen Johnson Sirleaf, przygotowała ciepłe przyjęcie dla Busha i obiecała, że przyjmie do swojego kraju dowództwo sił amerykańskich w Afryce tzw. Africom. Inne kraje, które odwiedził Bush, odmówiły przyjęcia żołnierzy USA. Krytycy Busha twierdzą, że zainteresowanie ze strony Amerykanów Afryka, wynika ze złóż ropy naftowej na tym kontynencie.

Jednak Bushowi nie chodziło wyłącznie o wojsko. Przyjechał, po raz drugi w swojej prezydenckiej karierze, także po to, aby pokazać światu i w pewnym sensie sprawdzić, jak ogromny strumień dolarów, który przelał na pomoc Afryce został wykorzystany przez jej mieszkańców.

Dotychczas programy fiansowane przez USA miały pomóc w walce z HIV i malarią. Podczas ostatniej wizyty, zakres dofinansowania projektów z zakesu ochrony zdrowia, poszerzy się o inne choroby tropikalne.

Poza odwiedzaniem szkół i szpitali – wybudowanych bądź wyposażonych za amerykańskie pieniądze – Bush odwiedził też pomnik poświęcony ruandyjskiemu ludobójstwu. Spotkał przywódców wszystkich odwiedzanych państw. Nie potrafił jedynie odpowiedzieć na pytanie – kiedy USA skończą z subsydiowaniem amerykańskiej bawełny i pozowolą afrykańskim rolnikom, uprawiającym tą roślinę, zarabiać na jej sprzedaży.

Bez względu na to, jakie intencje ma Bush, jego prezydentura przyniosła niespotykaną dotąd ilość pieniędzy, zainwestowanych w rozwój Afryki. Znacznie ciekawsze niż jego wizyta, będzie to, czy następca obecnego prezydenta, pójdzie tą samą drogą i nie zrezygnuje z pomocy kontynentowi afrykańskiemu.

(ostro)

 Dokument bez tytułu