afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Już nie-prezydent Mbeki

Ostatnie dwa tygodnie w RPA minęły pod znakiem Thabo Mbeki’ego. Ten południowoafrykański prezydent został zmuszony do odejścia z polityki przez działaczy własnej partii, African National Congress (ANC).

Rezygnacja z prezydentury oznacza zwycięstwo zwolenników Jacoba Zuma w ANC. Nie od dziś wiadomo, że Mbeki, który był bezpośrednim następcą Nelsona Mandeli na fotelu prezydenckim, nie należał do przyjaciół Zuma.

Początki

Mbeki urodził się w 1942 roku, w Idutywa, w południowoafrykańskiej prowincji Eastern Cape. Jego rodzicami byli nauczyciele i jednocześnie aktywiści ANC. Ponadto ojciec był związany z południowoafrykańskimi komunistami. Podobno w domu rodzinnym Mbeki’ch ważne miejsce zajmował portret Karola Marksa. Dlatego i ich syn, Thabo, kiedy dorastał również zasilił szeregi Kongresu. Po aresztowaniu czołowych działaczy ANC, w tym ojca Mbeki’ego, Govana, Mbeki dostał polecenie opuszczenia Afryki Południowej.

Pierwsze lata na wygnaniu spędził w Wielkiej Brytanii, gdzie ukończył ekonomię na University of Sussex. Pracował też w londyńskim biurze ANC, a ponieważ już wcześniej należał do zbrojnego skrzydła Kongresu, Umkhonto we Sizwe, przeszedł szkolenie militarne w Związku Radzieckim. Po opuszczeniu Europy, Mbeki przebywał w Botswanie, Suazi, Nigerii i Zambii. Co ciekawe ojciec Mbeki’ego był tak dumny z syna, że przestał nzywać go synem, zwracając się do Thabo, Towarzyszu.

Mbeki poświęcił 28 lat na wygnaniu pracy na rzecz walki z apartheidem. Jednocześnie awansował w partyjnych strukturach. Zainicjował też nadawanie audycji radiowych z zambijskiej Lusaki, które umożliwiały bezpośredni kontakt sympatyków, nielegalnego w Afryce Południowej, ANC z przywódcami tej partii na emigracji. W 1984 roku Mbeki został mianowany szefem departamentu ds. informacji w ANC. Pięć lat później pełnił już funkcje szefa departamentu międzynarodowego w swoim macierzystym ugrupowaniu.

Od 1985 roku Mbeki brał udział w rozmowach z południowoafrykańskimi przedstawicielami biznesu, aby w 1989 roku stanąć na czele delegacji ANC, prowadzącej tajne negocjacje z rządem, które doprowadziły do legalizacji ANC i zwolnienia więźniów politycznych. W ten sposób rozpoczął się proces demontażu systemu apartheidu w Afryce Południowej.

Mbeki-prezydent

W 1994 roku został zastępcą prezydenta RPA. Trzy lata później zastąpił Mandelę na stanowisku przewodniczącego ANC, a w 1999 roku na fotelu prezydenckim, na który wybrano go ponownie w 2004 roku.

Mbeki stał się bez wątpienia bardzo ważną postacią także w afrykańskiej polityce. To on promował zasadę, że konflikty w Afryce mogą rozwiązać tylko Afrykańczycy. Nie pozostawał zresztą bierny wobec wojen, które toczyły się w Burundi, Ruandzie czy też na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Wszędzie tam był Mbeki, jako mediator-rozjemca. Mbeki do dziś pozostaje przeciwnikiem polegania na pomocy zewnętrznej. Jego zdaniem pomoc humanitarna nie jest rozwiązaniem problemów ekonomicznych kontynentu afrykańskiego i stąd powinna także w tym przypadku sama rozwiązywać swoje kryzysy. Do tej samowystarczalności powinien dążyć cała Afryka, chociaż Mbeki znalazł się wśród przeciwników jednoczenia Afryki na wzór zaproponowany przez Muammara Kadafi’ego, czyli powstanie super-państwa Stanów Zjednoczonych Afryki z jednym wspólnym rządem. Mbeki nie zgodził się również na istnienie globalnego apartheidu, którym jest według niego niesprawiedliwy podział świata, gdzie kraje ubogie są dyskryminowane przez kraje bogate.

Z drugiej strony Mbeki nie potrafił potępić prezydenta Zimbabwe, Roberta Mugabe, z którym łączyła go sympatia z czasów wygnania. I chociaż doprowadził do zawarcia porozumienia między Mugabe a zimbabweańską opozycją, to nie był w stanie zapobiec łamaniu praw człowieka i zasad demokracji w Zimbabwe.

Jednak Mbeki’emu zawsze brakowało charyzmy jego poprzednika, Mandeli. Przez wielu jest on postrzegany jako technokrata, z pokolenia zawodowych polityków z ANC. Mimo to, Południowoafrykańczycy zaufali mu ponownie w 2004 roku, kiedy został ponownie wybrany prezydentem. Ponadto Mbeki wbrew swojemu komunistycznemu rodowodowi oparł się na liberalizmie gospodarczym i nie uczynił z RPA socjalistycznego państwa.

Mbeki ma również na swoim koncie niepowodzenia. Wbrew krajowemu planowi walki z HIV/AIDS i obrony produkowanych w RPA leków, stosowanych u osób zakażonych HIV, na co nie chciały zgodzić się międzynarodowe koncerny farmaceutyczne, Mbeki zasłynął również z zatrudnienia na stanowisku ministra zdrowia, Manto Tshabalala-Msimang. Ta pani minister wsławiła się słowami, że w ramach leczenia HIV /AIDS powinno jeść się buraki, czosnek i cytrynę. Równie niechlubnie zapisał się w dziejach rządów Mbeki’ego jego zastępca na stanowisku prezydenta, Jacob Zuma. Zuma został oskarżony o gwałt na kobiecie, zarażonej wirusem HIV. Już podczas rozprawy sądowej Zuma podzielił się swoją historią, mówiąc, że zaraz po stosunku płciowym, wziął prysznic, bo wierzy, że w ten sposób zmniejszy się ryzyko zakażenia.

Ale przekonanie, o tym, że na HIV wystarczy prysznic i buraki nie pojawiło się znikąd. Mbeki nie lubi, kiedy ktoś identyfikuje Afrykę z HIV / AIDS. Jego zdaniem Zachód specjalnie wyolbrzymia problem, aby jeszcze bardziej pogorszyć wizerunek Afryki na świecie.

Mbeki nie poradził sobie także z innymi problemami. Chociaż sam bardzo często podkreślał, że najważniejszym zadaniem do wykonania przez południowoafrykańskich polityków jest zmniejszenie liczby osób ubogich. Przez te wszystkie lata, które Mbeki spędził u władzy nie udało się mu poprawić sytuacji tych najuboższych, pomimo wzrostu gospodarczego i umacniania się klasy średniej. Nie zdołał też zapobiec powstaniu kryzysu energetycznego i RPA wciąż zagrażają przerwy w dostawie prądu z braku odpowiedniej infrastruktury. Trudności sprawiała mu walka z przestępczością, której nie potrafił ukrócić. I wreszcie ataki na cudzoziemców na fali ksenofobii, która rozlała się w br. i postawiła pod znakiem zapytania osiągnięcia ekipy Mbeki’ego w walce z przemocą, o ile jeszcze ktoś wierzył, że takie osiągnięcia były.

Mbeki a Zuma

W samym ANC zaczęła narastać opozycja wobec Mbeki’ego. Paradoksalnie osobą, która odpowiada za niedawną rezygnację jest wspomniany już Zuma. To właśnie Zuma zjednoczył wokół siebie wszystkich niezadowolonych z Mbeki’ego i w ten sposób powstało stronnictwo Zuma w ANC. Przeciwnikom Mbeki’ego nie przeszkadzał fakt, że Mbeki zwolnił Zuma ze stanowiska swojego zastępcy w związku z oskarżeniami o korupcję. Nie wadziło im też to, że Zuma został oskarżony o gwałt. Mbeki jest dla nich uosobieniem polityki, która nie była w stanie pomóc najuboższym Południowoafrykańczykom.

W 2007 roku Mbeki zaczął wyraźnie przegrywać. Najpierw stracił funkcję przewodniczącego ANC tracąc w wyborach na rzecz Zuma. Z kolei niedawno sąd uznał, że oskarżenie Zuma o korupcję i postawienie go przed sądem nie miałoby miejsca, gdyby nie zabiegi Mbeki’ego, który chciał osłabić notowania rywala.

Mbeki’emu nie wyszło. W przyszłorocznych wyborach nie będzie miał wpływu na to, kto zostanie prezydentem. Zresztą Mbeki wie, że nie mógłby ubiegać się o fotel prezydenta po raz trzeci, bo tego zabrania południowoafrykańskie prawo. Wszystko wskazuje na to, że jego następcą zostanie jego rywal, czyli Zuma.

O swojej rezygnacji z pełnienia funkcji prezydenta Mbeki poinformował w dniu 21 września br. Oznacza to, że Mbeki pogodził się z odstawieniem na boczny tor polityki. W samym ANC do głosu dochodzą kolejne pokolenia, które coraz częściej nie pamiętają apartheidu. RPA zaczyna nową erę w swoich dziejach.

Jaka przyszłość czeka RPA? Na razie wiemy co czeka Mbeki’ego. Będzie on nadal mediatorem w zimbabweańskim konflikcie. Ale bez wątpienia przegrana próba sił z Zuma nie jest niczym przyjemnym, chociaż oficjalnie Mbeki zrezygnował z bycia prezydentem bez większych emocji.

lumi

 Dokument bez tytułu