Ghana 2008: Wielki finał!

afryka.org Wiadomości Sport Ghana 2008: Wielki finał!

31 meczy, 98 bramek, wielkie zwycięstwa, dotkliwe porażki, tańce radości, łzy niemocy, deklaracje, spekulacje, plotki – wszystko to kręciło się przez ostatnie trzy tygodnie wokół orbity dzisiejszego meczu. Dziś pora skończyć odliczanie. Nadszedł dzień, w którym poznamy mistrza Afryki!

Dzisiejszy finał to powtórka inauguracyjnego meczu grupy C. Trzy tygodnie temu Faraonom udało się poskromić Kameruńskie Lwy. Po pierwszej połowie zupełnie rozbici Kameruńczycy schodzili do szatni z bagażem trzech bramek. Jak do tej pory było to najgorsze 45 minut Lwów na turnieju w Ghanie. Po mimo trochę lepszej postawy w drugiej odsłonie meczu, Kamerun nie zdołał powstać z kolan i mecz zakończył się dla nich bolesną porażką 2-4.

Co ciekawe obie strony uważają, że taki wynik w pierwszym meczu stawia ich w roli faworyta w dzisiejszym spotkaniu. Trener Egipcjan – Hassan Shehata, twierdzi, że jego piłkarze będą dziś mieli przewagę psychologiczną nad Nieposkromionymi Lwami: „Kamerun to wielka drużyna ale w tym turnieju już raz ich pokonaliśmy i to napawa nas nadzieją, że i tym razem uda nam się zwyciężyć.”

Selekcjoner reprezentacji Lwów – Otto Pfister traktuje pierwszą porażkę jak lekcję, z której jego drużyna potrafiła wyciągnąć wnioski. „To prawda, że zaczęliśmy źle, ale z meczu na mecz robimy postępy i teraz już wiemy, jak pokonać Egipt” – deklaruje.

Jednak dla Kameruńskich Lwów ostatnia porażka to tylko jeden z punktów na długiej liście porachunków do wyrównania z Faraonami. W 1986 roku Egipt w finałowym meczu odebrał Lwom Puchar Afryki, w 1998 stanął na ich drodze w półfinale, a w 2005 pozbawił Kamerun szans na występ na Mistrzostwach Świata w Niemczech.

I nie jest to jedyny podtekst dzisiejszego finału. Na boisku w Akrze rozegra się kolejny etap wyścigu w liczbie zdobytych trofeów. Obydwie drużyny wywalczyły łącznie 9 Pucharów Afryki – Egipcjanie stawali na najwyższym stopniu podium pięciokrotnie, Kamerun jeden raz mniej. Dlatego dziś okaże się czy Egipt oderwie się od peletonu byłych Mistrzów Afryki.

W cieniu walki o Puchar toczy się również rywalizacja o tytuł króla strzelców. Po jednej stronie barykady Samuel Eto’o śrubuje strzelecki rekord wszechczasów Pucharu Narodów Afryki, po drugiej Hosny z zimną krwią egzekwuje rzuty karne a Zaky równie skutecznie wykańcza akcje drużyny Egiptu.

Dzisiejszy mecz to również kolejny rozdział w piłkarskiej historii rywalizacji północy z zachodem Afryki. Futbolowa wojna między tymi regionami toczy się od ponad 40 lat z małą przerwą w 1996 roku, kiedy Puchar powędrował do RPA.

Wiele osób traktuje też dzisiejszy mecz jako walkę o zwycięstwo ducha afrykańskiej piłki. Problem pojawia się przy próbie określenia, która drużyna ma tego ducha bronić. Poziom infrastruktury piłkarskiej, rozwój myśli szkoleniowej, czy umiejętność realizowania założeń taktycznych znacznie przybliża futbol krajów Afryki Północnej do Europy. Dlatego, gdy spojrzeć przez pryzmat stylu gry, to Kamerun będzie dziś prezentował stricte afrykańską piłkę.

Z drugiej strony Egipt to jedyna drużyna z Afryki, która do tak wielkich sukcesów dochodzi nogami piłkarzy grających w rodzimej lidze. Co więcej, na tegorocznym Pucharze Narodów Afryki jedynie szkoleniowiec Egiptu – Hassan Shehata był w stanie złamać monopol francuskiej i niemieckiej myśli szkoleniowej.

Ci, którzy martwią się o ducha afrykańskiej piłki mogą spać spokojnie. Podczas turnieju w Ghanie na jeden mecz przypadały średnio ponad 3 bramki, których niecodziennej urody nie da się opisać żadną statystyką. Bohaterowie stadionów w Akrze, Kumasi, Sekondi i Tamale imponowali zarówno indywidualnymi popisami, jak i grą zespołową, ale przede wszystkim wielką wolą walki. 16 afrykańskich reprezentacji potrafiło stworzyć wielkie widowisko, które stanowi żywy dowód, że duch afrykańskiej piłki ma się bardzo dobrze. Dzisiejszy finał może być jedynie wisienką na torcie, którym przez ostatnie trzy tygodnie częstowali nas piłkarze z Afryki.

Piotrek Chmielewski

 Dokument bez tytułu