DRK: Nie chcą błękitnych hełmów

afryka.org Wiadomości DRK: Nie chcą błękitnych hełmów

Czy pojawienie się kolejnych 3 tysięcy żołnierzy ONZ zakończy konflikt na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga (DRK)? Ani mieszkańcy Gomy, położonej na linii frontu między siłami rządowymi a rebeliantami, ani zbuntowany generał Laurent Nkunda nie wierzą w powiedzenie misji błękitnych hełmów.

To właśnie na przedmieściach Gomy, stolicy wchodniokongijskiej prowincji Nord Kivu, zatrzymali się rebelianci Nkunda. Ludzie, którzy żyją w tym mieście, nie mają dobrej opinii o żołnierzach ONZ. Ich zdaniem, błękitnym hełmom potrzebna jest wojna, tylko po to, aby mieć pracę. “Nie ma Nkunda, nie ma pracy” – brzmi popularny wśród mieszkańców Gomy slogan. Obcy żołnierze, działający w ramach sił ONZ zarabiają dzięki takim misjom. I nie tylko oni. Na humanitarnym biznesie zarabiają też pracownicy innych organizacji pomocowych. Przynajmniej tak sądzą ludzie z Gomy, zmęczeni wieloma latami wojny, której końca wciąż nie widać.

Póki co wojska ONZ wyraźnie nie radzą sobie z konfliktem. Przykładem może być ostatnia ofensywa rebeliantów generała Nkunda. On sam nie kryje swoich aspiracji do przejęcia kontroli nad całą DRK.

Negatywnie, o przysłaniu wojska do wschodniego Konga wypowiedział się też generał Nkunda. Jego zdaniem to sami Kongijczycy powinni się zjednoczyć przeciwko prezydentowi Josephowi Kabili i sami zadbać o swoje bezpieczeństwo.

Wojna nie opuszcza wschodniej części DRK od 14 lat. Z krótkimi przerwami, na kongijskim wschodzie toczą się walki, którym nie jest w stanie zapobiec 17-tysięczny kontyngent wojsk pokojowych ONZ. Obecnie stronami konfliktu są rebelianci Nkunda, oficjalnie broniący interesów grupy etnicznej Tutsi, oraz armia rządowa wraz z milicjami ludu Hutu, których oddziały po ucieczce z Ruandy w 1994 roku, wciąż operują we wschodniej części DRK.

lumi

 Dokument bez tytułu