Dramat w więzieniu i opera na poczcie, czyli rozmowa z Tertiusem Kappem (1)

afryka.org Kultura Sztuka Dramat w więzieniu i opera na poczcie, czyli rozmowa z Tertiusem Kappem (1)

Tertius Kapp był moim nauczycielem afrikaans, kultury i literatury południowoafrykańskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zanim jednak przeniósł się na kilka lat do Polski, pracował dla południowoafrykańskiej telewizji. Obecnie wykłada na Uniwersytecie Fort Hare w RPA.

Jest również autorem obsypanej nagrodami sztuki teatralnej Rooiland. Opowiada ona o życiu 4 mężczyzn, osadzonych w południowoafrykańskim więzieniu. Publiczność poznaje zarówno historie ich życia, jak i więzienne konflikty, potrzebę zyskania odrobiny prywatności w ciasnej celi, walkę o władzę, szacunek oraz przetrwanie w więzieniu. Widzowie mają też szansę  poznania i zrozumienia kultury więziennej i związanych z nią licznych mitów.

Pomimo interesującej, wielowarstwowej historii, doskonałej reżyserii, ciekawej w swej surowości scenografii i niesamowitej gry aktorskiej, nie było łatwo obejrzeć Rooiland. Chyba najlepszą recenzję tej sztuki usłyszałam z ust mamy Tertiusa: „To nie było ładne. To było dobre”. Pamiętam, że po zakończeniu spektaklu wśród publiczności zapanowała cisza. Trochę tak, jakby widzowie musieli dojść do siebie po tym, co zobaczyli. Dopiero po kilku minutach rozległy się gromkie brawa. Zainteresowanie Rooiland było tak ogromne, że została wydana w formie książki.

Obecnie trwają próby do premiery opery Poskantoor, do której Tertius napisał libretto. Twórcy nie zdradzają wiele na temat historii, jaką opowiada Poskantoor. Promocja opery również została ograniczona do minimum. Mimo to, wszyscy w RPA mówią dziś o premierze Poskantoor i zastanawiają się, czym tym razem zaskoczy ich Tertius Kapp.

Karolina Drejerska: Skąd pomysł na napisanie sztuki teatralnej, poświęconej więziennym gangom? Co było inspiracją?

Tertius Kapp: Gdy przeczytałem książkę „The Number“ Jonny’ego Steinberga, zrozumiałem, jak złożona i jak bardzo osadzona w naszej kulturze jest kultura więzienna. Książka porusza tylko główne tematy; na przykład mity związane z kulturą więzienną i charakterystyczny więzienny język. Shalambom czy Sabela to slang, sekretny język, stworzony do komunikacji między więźniami, by nie rozumieli ich strażnicy. Podstawą dla Shalambom był język afrikaans, jednak jest on też pełen zapożyczeń leksykalnych z zulu. Oczywiście, w ciągu XX w. (korzenie więziennych gangów sięgają lat 1890‘) język ten zmienił się i rozwinął. Ta złożoność była pierwszą rzeczą, która mnie zafascynowała. A druga rzecz to fizyczność – wielu najwyższych rangą członków gangu to niscy, drobni mężczyźni. Częściowo wynika to ze złej diety i nadużywania narkotyków. Ktoś, kto ich nie zna, mógłby pomyśleć, że nie są w stanie nikogo skrzywdzić. Ale gdy zobaczy się ich tatuaże, patrzy się na nich z zupełnie innej perspektywy, nagle stają się bardzo niebezpieczni. Od początku wiedziałem, że to będzie duży walor artystyczny. Na szczęście, nie pomyliłem się.

Opowiedz mi o południowoafrykańskich gangach więziennych.

Są powszechnie znane w RPA i cieszą się bardzo złą sławą. Większość Południowoafrykańczyków o nich wie, nawet jeśli tylko pobieżnie. Powszechnie uważa się, że, aby przeżyć w więzieniu czy prowadzić tam znośny poziom życia, trzeba zostać członkiem jednego z gangów. To nie do końca prawda. Z drugiej strony, jeśli gang uzna kogoś za swojego członka wbrew jego woli, ten człowiek również może mieć duże problemy.

„28“  to „pierwotny, oryginalny gang“. Są wojownikami, chronią Numer  [zbiorowa nazwa gangów – przyp. red.] przed strażnikami więziennymi. Walczą o lepsze warunki. Ich mitycznym ojcem jest Nongoloza. „27“są odpowiedzialni za wymiar sprawiedliwości. Pilnują przestrzegania praw i dbają o pokojowe relacje miedzy „28“ i „26“. Ponieważ najczęściej wymierzają kary wg własnego uznania, zostają potem skazani na dodatkowe lata w więzieniu. Zazwyczaj kończą z wyrokiem dożywocia. Ich ojcem jest Kilikijan. „26“ odpowiadają za „kroon“, czyli pieniądze. Przemycają narkotyki, luksusowe przedmioty, a nawet ludzi do i z więzienia. Oczekuje się od nich zarabiania pieniędzy. Parają się więc hazardem i oszustwami. Ich mitycznym ojcem jest Grey.

Istnieje wiele rytuałów gangów. Na przykład cotygodniowe ceremonie, na których omawiane są problemy minionego tygodnia. Takie spotkania nazywane są „rokiem dobrych i złych uczynków“ (wg slangu więziennego, rok to dzień) i odbywają się w każdą sobotę.

W inicjacji zwykle musi polać się krew, na przykład przez dźgnięcie kogoś nożem. „Inyanga“(lekarz) przygotowuje nóż, który nie zrani poważnie ofiary. Jest nią zazwyczaj frans, czyli osoba, która nie jest członkiem gangu, lub strażnik więzienny, który zasłużył na karę. Po zranieniu kogoś, taki więzień otrzymuje, oczywiście, karę i zostaje odizolowany od pozostałych więźniów. Okres spędzony w samotności można porównać do ceremonii inicjacji ludów Xhosa oraz podobnych rytuałów w innych kulturach. Jeżeli dany więzień był wystarczająco silny w izolatce, nie narzekał i nie „zmiękł“, może wejść do gangu. Wtedy następują kolejne rytuały.

W czym tkwi wyjątkowość południowoafrykańskich więzień i ich gangów?

Przeczytałem sporo pozycji o kulturach więziennych innych krajów i nigdzie nie znalazłem tak rozbudowanej i ściśle połączonej z rytuałami mitologii. Gdy spojrzymy na to z antropologicznej perspektywy, widzimy nawiązania do wczesnych rytuałów religijnych i narodzin wielu mitologii. Poza tym, południowoafrykańska kultura więzienna ma mocne, historyczne podstawy. Dla mnie to jest fascynujące.

Dlaczego kultura więzienna tak bardzo Cię zainteresowała, że postanowiłeś napisać o niej sztukę?

Ten temat okazał się dużo głębszy niż początkowo sądziłem. Właśnie piszę doktorat na temat więziennych narracji, więc może porozmawiamy o tym znowu za kilka lat? Opowiadania więzienne, na przykład mity o początkach gangów, noszą znamiona innych historii. Można w nich znaleźć zuluskie podania ustne, fragmenty Starego Testamentu Pisma Świętego i fakty z historii ostatnich 150 lat RPA, na przykład kolonizację Brytyjczyków, przemysł kopalniany, apartheid, prześladowanie. Dzieje się tak dlatego, że członkami pierwszych gangów byli młodzi kryminaliści z okolic Johannesburga, którzy opuścili swoje wioski w poszukiwaniu pracy w kopalni złota. To istotne, że Joburg istnieje dziś tylko dlatego, że w 1886 roku odkryto tam złoto. 20 lat później był już największym miastem w kraju. Historie opowiadane przez gangi więzienne odwołują się do historii tych gangów z kopalni. Wyjątkowo często pojawia się w nich postać o imieniu Nongoloza. Był on ich przywódcą i stworzył „armię bandytów“ na wzór armii brytyjskiej. Do dnia dzisiejszego, członkowie gangów więziennych noszą niewidzialne „mundury“, zwane „Brytyjczykami“. Zazwyczaj mają bardzo krzykliwe kolory, jak czerwony lub zielony,  zawierają szokujące symbole i gwiazdki. Każdy element ma pewne znaczenie, którego osoby z zewnątrz nie zrozumieją. Poszczególne gangi nazywają się 28, 27 i 26. W skrócie nazywamy je Numerem.

Nie chcę dać się ponieść w tej rozmowie. Po prostu wszystko, co  zostało kiedykolwiek powiedziane w tej kulturze, wiąże się z historią i na pewno ma głębsze znaczenie niż początkowo mogłoby się wydawać.

Jak wyglądała Twoja praca nad Rooiland? Jak się przygotowywałeś do napisania tej sztuki?

Przeczytałem kilka prac naukowych na ten temat (Haysoma, Shurinka, Steinberga i innych), choć ciężko znaleźć materiały poświęcone kulturze więziennej. Przeprowadziłem też serię warsztatów w więzieniu Pollsmoor w Kapsztadzie, które jest uważane za kolebkę i centrum Numeru. W ten sposób mogłem poznać więźniów. Jeden z nich wyjątkowo bardzo się zaangażował i pomógł mi stworzyć listę słów, jakich używają gangi. Okazała się bardzo przydatna przy pisaniu sztuki. W członkach gangów zauważyłem dużo manieryzmu i kreacji. Starsi są zazwyczaj poważni, a młodzi agresywni. To było bardzo ciekawe, że opowiadali mi wiele sprzecznych ze sobą historii. Uwielbiali opowiadać. W końcu usłyszałem tyle wersji jednej historii, ze właściwie każda z nich wydawała się wiarygodna.

Czy trudno było sprawić, by ta sztuka wyglądała autentycznie? Z jakimi spotkałeś się wyzwaniami?

Może to zabrzmi nieprawdopodobnie, ale nie miałem trudności z wyobrażeniem sobie, jak wygląda rzeczywistość gangów i z pracą nad więziennymi metaforami. Być może dlatego że wcześniej dużo na ten temat czytałem. Sam nie wiem. Może zabrzmi to trochę arogancko, ale w trakcie pisania poruszałem się między metaforami, konceptami, obrazami, które, wydawało mi się, że mogłyby być używane przez postaci ze sztuki. Teraz, gdy prowadzę jeszcze dokładniejszą analizę, zauważam, że większość z nich funkcjonuje w rzeczywistości. I to jest niesamowite. Symbole Numeru potrafią przenikać do podświadomości – prawdopodobnie dlatego tak długo przetrwały i obecnie jest tak wielu członków gangów. Pastoora, jedną z postaci sztuki, wyjątkowo często odnajduję w rzeczywistości. Nawet jego więzienne imię przewinęło się później w moich badaniach.

Jednak największe uznanie za autentyczność sztuki należy się aktorom. W przypadku kreacji więziennych gangsterów muszę wspomnieć o Charltonie George’u i Brendonie Danielsie, którzy zadziwili wszystkich kreacjami Pastoora i Adidasa. Brendon gra młodego, agresywnego „ndota“ (wojownika), a Charlton starszego, zmęczonego już, byłego przywódcę gangu.

Wspomniałeś o symbolach gangów. Mógłbyś o nich opowiedzieć?

Jest ich wiele. Jednym z nich jest właśnie „Rooiland“. Wg więziennych mitów, Rooiland to byk, który został skradziony od gospodarza o imieniu Rabie. Gospodarz został zamordowany, a Rooiland zaszlachtowany. Mięso byka zostało rytualnie zjedzone. Nongoloza, jako najsilniejszy, wypił żółć. Skóra Rooilanda została naciągnięta na kamień, a na niej spisano zasady. Odtąd słowem „Rooiland“ nazywane jest prawo gangów. Później, gdy kamień pękł na dwie części, tylko napis na skórze pozostawał zapisem prawa.

Jest też wiele innych symboli. Na przykład wschodzące słońce to symbol 27, a zachodzące słońce to symbol 28 (działają pod osłoną nocy). Wytatuowana otwarta księga, przypominająca Biblię, również oznacza prawo. Gwoździe symbolizują pieniądze, pociągi nowych przybyszy, a głębokie położenie oznacza bycie w centrum gangu. Ten ostatni symbol pochodzi jeszcze z symboliki gangów kopalnianych. Niektóre dworce kolejowe, np. Germiston, także symbolizują pewne miejsca z mitów. Podobnie jak w wielu religiach, góry są świętym miejscem samotności, więc „agter die berge“ (za górami) znajduje się imię używane w inicjacji w izolatce.

Postaci używają więziennego slangu. Czy ciężko było nad nim pracować i sprawić, by brzmiał autentycznie?

Ten slang nazywany jest Shalambom lub Sabela. Rzeczywiście wymagało to dużo pracy, ale mogłem liczyć na pomoc ze strony innych osób, zajmujących się kulturą i językiem więziennym. Na początku chciałem, żeby cała sztuka była napisana w Shalambom, jednak pojawiła się łatwa do przewidzenia przeszkoda – nikt poza więźniami by jej nie zrozumiał. Poza tym, główny konflikt w sztuce dotyczy prób przekonania młodego „frans“, czyli więźnia, nie należącego do gangu, do wstąpienia do niego. W rozmowach z nim nikt nie używałby Shalambom. Użyłem więc Sabeli zgodnie z jej prawdziwym przeznaczeniem – by ukryć pewne treści i sprawdzić inne.

Co najbardziej Cię zaskoczyło przy pracy nad Rooiland?

Złożoność tej kultury i jej wiek. W RPA 120 lat to naprawdę długi okres czasu. Obok banków, firm górniczych i ubezpieczeniowych, gangi to jedne z najstarszych organizacji w kraju.

W sztuce pojawiają się także relacje seksualne pomiędzy mężczyznami, osadzonymi w więzieniu. Przyjmują oni wtedy role kobiet i mężczyzn. Jaki był cel pokazania takich zmian tożsamości?

To jeden z najbardziej uderzających elementów kultury więziennej. Wydaje mi się to bardzo ciekawe, że heteroseksualni mężczyźni często kpią z więziennego seksu, by w ten sposób udowodnić swoja męskość. Często seks w więzieniu ma taki sam cel. Ludzie nie rozumieją tego, że więźniowie nie są wcale gejami. Taki mężczyzna odgrywa rolę kobiety, wykonując „tradycyjne“ zadania kobiet, jak pranie i prasowanie ubrań mężczyzny. Może się na to zgodzić lub być do tego zmuszony. W tym drugim przypadku, inny mężczyzna musiał być na tyle „męski“, silny, by zmusić go do grania kobiety. To również łączy się z mitologią. Niektórzy uważają, że jednym z celów mitów kosmogonicznych jest wytłumaczenie więziennej seksualności.

Czy odbiór Rooiland Cię zaskoczył?

Tak. Sądziłem, że treść będzie zbyt brutalna dla szerokiej publiczności. Chodzi mi o to, że żyjemy w kulturze, w której jeszcze dziesięć lat temu pokazanie na scenie pocałunku białej dziewczyny z Koloredem byłoby ryzykowne – reakcje publiczności mogłyby być różne. Rooiland przesuwa granice dużo dalej. Na szczęście, obecnie robimy duży krok do przodu w tym, co jest dozwolone w teatrze południowoafrykańskim.

Jak myślisz, dlaczego Rooiland aż tak spodobał się publiczności?

Myślę, że było podobnie jak ze mną, gdy pierwszy raz dowiedziałem się o Numerze. Nagle pojęcie o tym, co jest możliwe, zostaje zredefiniowane. I wszystko, czego się dowiadujesz, jest przecież prawdą. Myślę, że w Rooiland połączyłem to z raczej mało prawdopodobnym zakończeniem. A jednocześnie jedynym możliwym zakończeniem, biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń. Co ciekawe, na spektaklu wystawianym w Kapsztadzie wśród publiczności pojawili się członkowie Numeru, a po zakończeniu sztuki zasalutowali.

Podkreślę to raz jeszcze – gdybym pracował z aktorami, którzy nie byliby tak utalentowani jak obsada Rooiland oraz z reżyserem, który nie miałby takiej wizji jak Jaco Bouwer, ta sztuka mogłaby się okazać zbyt brutalna i ordynarna. Ale właśnie aktorzy i reżyser sprawili, że Rooiland wyglądał tak prawdziwie.

Rooiland Trailer from Jaco Bouwer on Vimeo.

CDN.

 Dokument bez tytułu