Doc Review: “Krajobraz bez ludzi”

afryka.org Kultura Film Doc Review: „Krajobraz bez ludzi”

Po raz kolejny w Warszawie odbędzie się festiwal filmowy Planete Doc Review. Obejrzymy na nim filmy o Afryce, a wśród nich znajdzie się “Krajobraz bez ludzi”. Film opowiada o mrocznej stronie idei powoływania parków narodowych, skupiając się na historii parków w Tanzanii. Turystom, w większości białym, przemierzającym w zamkniętych dżipach bezkresne sawanny rzadko przychodzi do głowy pytanie: „gdzie się podziali ludzie zamieszkujący te rajskie krajobrazy?”

Odpowiedź jest prosta – wygnani przez chciwe rządy spragnione dochodów z turystyki wegetują na obrzeżach olbrzymich rezerwatów. W najlepszym wypadku mogą wypasać bydło na ziemi, którą ich przodkowie zamieszkiwali od tysięcy lat, tworząc wraz ze zwierzętami i roślinami naturalny ekosystem. Niestety, płacący ogromne sumy przybysze z Zachodu pragną sycić oczy polującymi lwami, a mniej interesują ich tubylcy, mogący zachować się w nieprzewidywalny sposób. Do spotkania może dojść tylko w pokazowych, „potiomkinowskich” wioskach, gdzie obdarci z godności Afrykanie sprzedają swoje rękodzieło.

Tanzania to ósmy pod względem poziomu ubóstwa kraj na świecie. 24 procent jego terytorium to obszary chronione. Uważając pasterstwo i myślistwo za przestarzałą dziedzinę gospodarki, rząd nęka zajmujące się tym od 3 tysięcy lat ludy koczownicze, stosując przesiedlenia, niszcząc przy tym tkankę społeczną, opierającą się na religijnym związku z ziemią przodków. Najsłynniejszy park Tanzanii to Serengeti, zajmujący powierzchnię równą Belgii. To tu powstał pierwszy w Afryce obszar chroniony. Znamienne, że stworzyli go biali idealiści, którzy zafascynowani światem natury nie potrafili dostrzec, że zamieszkujące go ludy są jego niezbywalną częścią i współtworzą ten cenny krajobraz. Dzięki wsparciu skorumpowanych rządów stworzyli swój obraz raju na Ziemi – który mogą kontrolować za pomocą super nowoczesnej technologii. Z jednej strony, w imię „ochrony dzikiej przyrody” wysiedlają stamtąd Masajów, a drugiej – wpuszczają na teren Parku międzynarodowe konsorcja, które budują tam luksusowe hotele, w których jedna noc kosztuje kilka tysięcy dolarów.

Ludzie odwiedzający Afrykę zauważają, że mieszkający tam obrońcy przyrody są zwykle biali a obrońcy praw człowieka – czarni. Podobnie jest w tym filmie – w najgłębszej warstwie to opowieść o wciąż obecnym rasizmie, wiecznym białym najeźdźcy narzucającym swe prawa miejscowej ludności i kształtującym zastany świat tak, by spełniał jego oczekiwania i zachcianki. Film w poruszający sposób opowiada o zmianie wektorów tej trwającej od początku wypraw kolonialnych tendencji. Dziś nie poluje się na zwierzęta i niewolników, tylko rozkoszuje „naturalnymi” pejzażami. Ich naturalność została w istocie wymyślona w drugiej połowie XX wieku.

Biali pragną na chwilę uciec ze swojego pędzącego naprzód świata do krain, gdzie „czas się zatrzymał”. W swoim egoizmie chętnie zapominają, że wstrzymując jego bieg, skazują mieszkańców tych ziem na wieczne wykluczenie.

Anna Desponds

 Dokument bez tytułu