Co piszczy w trawie polskich mediów? (21)

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Co piszczy w trawie polskich mediów? (21)

„Nadrzędną wartością na świecie wciąż jest człowieczeństwo”. Brzmi jak zdanie wypowiadane przez papieża, który kochał całą Afryka. To nie są jednak słowa Jana Pawła II. Tak zaczyna Szymon Hołownia swój artykuł zatytułowany „ Zrozumieć Afrykę”. (Newsweek, 24-05-11). Nie często pisze się o Afryce właśnie tak. Mam na myśli tak inaczej. Innymi słowy, normalnie, sensownie. Szczególnie w kontekście pomocy dla tego kontynentu. Szymon mówi o ludziach. To ważne.

Kiedy patrzy się na większość billboardów, reklam telewizyjnych różnych agencji turystycznych, łatwo zauważyć, że przeważają zwierzęta, jako pierwszoplanowa zachęta. Co bardziej utrwala „dzikość” kontynentu, co łatwo przenieść do ludzi tam żyjących. Ten mechanizm działa od wieków. Jednak większość z nas, kiedy podróżuje, jedzie raczej do ludzi, a więc do kultury.

Bardzo często pisze się o Afryce, a nie o konkretnym kraju. To też ważne w kontekście kontynentu, na którym funkcjonuje obok siebie około 2 tysięcy grup etnicznych, a więc języków, tańców, obrzędowości, jednym słowem, kultur.

Szymon był w Afryce. Dziesięć dni w Zambii (z jednodniowym rekonesansem w Botswanie). Pisze dalej:”…świat nie zrozumie Afryki, dopóki nie będzie ona dlań socjologiczno-ekonomicznym fenomenem, najlepiej przedyskutowanym zakątkiem globu. Przybysz ze świata, w którym publicystyka zastąpiła życie, nie pojmie tu nic, dopóki w schematach nie zacznie dostrzegać ludzi.”

O umierających dzieciach w ośrodku dla sierot kierowanym przez siostry z Polski i Zambii, dziennikarz pisze:„…gdyby świat raz na jakiś czas, robiąc sobie emocjonalną podpałkę z opowieści o „biednych Murzynkach”, zauważył w porę, że to dziecko miało imię i twarz. Jego śmierć to nie wina prezydenta, kolonialistów i Chińczyków, tylko moja. Afryka urealnia – przypomina, ile znaczy zdrowie, uśmiech, podanie ręki…” Ta uwaga jest tak oczywista i moralna, że powinna robić karierę w polskich mediach. Nie robi do tej pory. Dostaje najczęściej kosza.

Czytam dalej. „…kopanie studni z Polską Akcją Humanitarną, wspieranie kursów przedsiębiorczości, które uruchamia w Lusace polski werbista, pytanie polskich europosłów nie o pomysły na kolejne wystawy, ale o konkrety: co robią, by rolnicy z Afryki mogli zacząć zarabiać, sprzedając nam swoje produkty – wszystko to trzeba wreszcie odwinąć z pełnej wzruszeń chusteczki, potraktować jako inwestycję…”

Docieramy w końcu do kryjówki, gdzie niewidzialna ręka schowała wędkę. To pozwoli wrzucić do jezior, rzek i mórz wokół kontynentu podarowane worki lub paczki z rybami. Nauka wędkowania jest o niebo lepsza od wyciągniętej ręki czekającej na prezent z ryby. Jakie szanse stwarza światowa gospodarka choćby rolnikom z Afryki? Dotować czy nie dotować, oto pytanie.

Gdzie są sprawiedliwe zasady, współpracy i solidarności o których mówił papież Polak, podczas licznych pielgrzymek na kontynencie? Sporym wyzwaniem będzie pokonanie mentalnej odległości, między rożnego rodzaju formami „pomocy” a zwykłą szczerą współpracą. Kto najlepiej powinien zrozumieć te zasady, jeśli nie Europa, której amerykański program pomocy (plan Marshalla) umożliwił odbudowę gospodarki, po II wojnie światowej.

Mamadou

Monitoring mediów jest możliwy dzięki wsparciu finansowemu Fundacji im. Stefana Batorego.

 Dokument bez tytułu