afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Brylanty są wieczne

Po piątkowym oświadczeniu Lusafriki i wywiadzie w Le Monde prasa, serwisy informacyjne i internetowe, rozgłośnie radiowe i telewizja na całym świecie powtórzyły jak echo: Cesaria Evora już więcej nie zaśpiewa.

Gorączkowy mail i telefony do Paryża nie pozostawiły mi żadnych złudzeń. Stan, w jakim Cesaria zjawiła się w Paryżu, by, nomen omen, wejść do studia nagrań, a później ruszyć w krótką trasę koncertową po Francji, Rumunii, Anglii i Armenii, kwalifikował ją jedynie do szpitala. Za dużo chipsów w lato, wyznała szczerze podczas wywiadu z Veronique Mortaigne. Wywiadu, w którym oznajmiła, że wspólnie ze swym menedżerem i przyjacielem Jose da Silvą podjęli decyzję o zakończeniu karieru i odwołaniu wszystkich zaplanowanych koncertów.

Wywiad ukazał się w piątek, a telefon Cesarii niepokojąco milczał. Natomiast Djo odpowiedział natychmiast, tyle że sam jeszcze nie wiedział, że tego samego dnia dojdzie do drugiego udaru. Zaczęła się walka nie o karierę, lecz o życie.

Nie chciałam o tym pisać. Śledziłam doniesienia w mediach całego świata, przeglądałam dziesiątki, setki artykułów, notatek, wypowiedzi. Fim da carreira de Cesária Évora, Cesaria Evora schodzi ze sceny, Cesaria Evora Abruptly Retires Due To Ill Health,”Sodade” de Cesaria, La gran Cesaria Evora dio punto final a su carrera, Adieu Cesaria. Szczególnie zasmucił mnie jeden, polski tytuł: „Zasłużona emerytura Cesarii Evory“. Czy w przypadku artysty, wielkiego artysty można mówić ot tak, po prostu o emeryturze?
Czytałam dosłowne kalki z francuskiej prasy, dla której najważniejsze były ostatnie koncerty w Grand Rex. A przecież znacznie później Cesaria była w Polsce i dała trzy, znakomite koncerty w Lublinie, Warszawie i Szczecinie. Potem było już tylko kilka koncertów, Wiedeń, Alantaya w Turcji, Rzym i Wenecja.

Czytałam i myślałam o tych dziesięciu latach, którym mogłabym nadać tytuł „Jeżdżąc za Cesarią”. Tyle wspomnień, tyle wzruszeń, przygód. W głowie rodziły się głupie myśli: nie powinnam była zjadać kanapek, które Cesaria zrobiła mi na lotnisku w Berlinie, żebym przypadkiem, wracając do Warszawy, nie umarła z głodu. Powinnam była zachować je na pamiątkę! Łapię się za głowę: co za bzdura, gdybym powiedziała to Cesarii, to obsztorcowałaby mnie jak burą sukę! Poza tym liczę chociażby na pyszną świeżą rybkę w domu Cesarii, w Mindelo. Gdy już będzie po…
W panice czekałam na mail, telefon, na wieści z paryskiego szpitala Pitie-Salpetriere. Każdy niósł coraz więcej nadziei.
Dziś już mogę pisać. Najgorsze minęło. Tylko co będzie, gdy Evora na dobre wydobrzeje, wróci do domu, na swoje Wyspy Zielonego Przylądka i znowu zobaczy, jak mała dziewczynka pogryza chipsy?

Czy to już definitywny koniec, zastanawia się głośno minister kultury Cabo Verde? Uciążliwych tras koncertowych, niekończącego się czekania na lotniskach, wywiadów, spotkań – tak. Ale czy to oznacza koniec marzeń o jeszcze jednej płycie, o jakimś specjalnym koncercie ( takich było wiele, na szczycie Europa-Afryka czy na otwarciu Panafrica w Algierze)? Kto wie?

Na razie nie ma o tym mowy. Najważniejsze jest zdrowie Evory. Ale czy istnieje słowo nigdy, zwłaszcza w świecie sztuki? Cesaria jest niespotykanie silna,a Djo da Silva jest doskonałym menedżerem i zna swoją Cize jak nikt. Chociaż ona sama powiedziała kiedyś : „Jak przestanę śpiewać, to już na zawsze”. Ale gdyby kiedyś, choćby na jedną piosenkę znów stanęła, boso, na scenie z mikrofonem w ręce? Z pewnością publiczności jej nie zabraknie: przecież „brylanty są wieczne”!

Dziękuję N’Krumahowi Lawsonowi Daku za zgodę na publikację jego zdjęcia.

Wideo: jeden z ostatnich koncertów Cesarii w Rzymie, lipiec 2011.

Elżbieta

 Dokument bez tytułu