Amilcar Cabral (1): Ojciec

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Amilcar Cabral (1): Ojciec

Od jego śmierci minęło już ponad 30 lat, a on wciąż jest jednym z najbardziej znanych afrykańskich przywódców. Jedni widzą w nim gorliwego komunistę. Inni bohatera walki o wyzwolenie Afryki spod okupacji Portugalczyków.

Amilcar Lopes Cabral urodził się 12 września 1924 roku, w Bafata, w Gwinei Portugalskiej. Był synem Kabowerdyjczyków z Wysp Zielonego Przylądka. Na Cabo Verde miał wrócić w wieku 12 lat. Jednak to kim stał się później było ściśle powiązane z osobą ojca Cabrala, Juvenala.

Juvenal Lopes Cabral przyszedł na świat na Wyspach Zielonego Przylądka, w 1889 roku. Jeden z jego dziadków był posiadaczem ziemskim. Tyle, że fortuna odwróciła się od rodziny Cabrala wraz z klęskami żywiołowymi, które dotknęły Cabo Verde. Juvenal nie zdążył też poznać swojego ojca – zmarł, gdy Juvenal miał zaledwie dwa miesiące.

Najpierw Juvenal pozostawał po opieką dziadka. Później zajęła się nim matka chrzestna, Simoa Borges, która opłaciła naukę swojego chrześniaka. Na początku uczył się w portugalskim seminarium Viseu, ponieważ oczekiwano, że zostanie księdzem. Wkrótce pojawiły się nowe problemy. Kolejna susza na Cabo Verde sprawiła, że zabrakło pieniędzy na zamorską edukację Juvenala. Dlatego wrócił on na rodzinne wyspy, aby kontynuować studia w miejscowym seminarium. W wieku 18 lat wiedział już, że kapłaństwo nie jest jego powołaniem. Opuścił Wyspy Zielonego Przylądka i wyjechał do Gwinei Portugalskiej – dziś Gwinea Bissau – gdzie miał nadzieję znaleźć pracę.

Tak też się stało. Najpierw pracował jako urzędnik. Potem został nauczycielem, pomimo braku jakiegokolwiek dyplomu. W 1924 roku urodził mu się syn, z małżeństwa z Ivą Pinhel Évorą. Nowonarodzonemu dziecku nadał imię Hamilcar, po słynnym w starożytności Kartagińczyku.

Amilcar dorastał pod okiem rodziców. Ogromny wpływ na jego późniejsze zaangażowanie polityczne miała postawa ojca. Juvenal nie należał do osób, które siedziały cicho. Szczególnie po powrocie na Cabo Verde, gdzie odziedziczył po swojej matce chrzestnej kilka skrawków ziemi, nie zgadzał się z polityką Portugalczyków wobec kolonii, dotykanej suszami i następującym po nich głodem.

Kiedy Juvenal zabrał rodzinę na Wyspy Zielonego Przylądka, zaczynał się jeden z najtrudniejszych okresów w dziejach tych wysp. Poza klęskami żywiołowymi, rosły ceny podstawowych produktów i wzrastały koszty życia. Tylko w 1940 roku ogromna susza zagłodziła na śmierć 20 tysięcy Kabowerdyjczyków. Podoban tragedia powtórzyła się w latach 1942-1948, zabijając następne 30 tysięcy osób. Rosła też liczebność portugalskiego kontyngentu wojskowego na wyspach. A to prowadziło do konfliktów z miejscową ludnością. Stała się ona ofiarą eksploatacyjnej wizji Lizbony, która zamierzała drenować kolonie, zamiast w nie inwestować. Stąd Kabowerdyjczycy nie mogli oczekiwać na żadną pomoc ze strony Portugalii w trudnym okresie głodu. Mieszkańcy Cabo Verde często decydowali się na opuszczenie ojczystej ziemi i za chlebem emigrowali do innych kolonii portugalskich, Sao Tome i Angola, a później również do Ameryki.

W 1940 roku, w obliczu nadchodzącej katastrofy Juvenal wysłał memorandum adresowane do portugalskiego gubernatora. Przewidywał w nim suszę i nawoływał do podjęcia działań, które mogłyby zapobiec klęsce. Jednak nikt nie chciał go słuchać. Podobnie było rok później, gdy napisał do ministra zajmującego się koloniami, Vieira Machado, w związku z jego wizytą w kabowerdyjskiej stolicy, Praia. List pozostał bez odzewu. Pomimo apelu Juvenala o przeciwdziałanie kolejnym suszom. Pomimo propozycji rozwiązania kryzysu żywnościowego. Juvenal chciał prac nad zalesianiem, inwestycji w rolnictwo, specjalnych kredytów dla kabowerdyjskich rolników… Znów inaczej niż chciała Lizbona.

Juvenal działał w ramach tego, na co pozwalało kolonialne prawo. Nie poszedł dalej. Ten jeden krok więcej miał postawić jego syn, Amilcar. Amilcar, wchodząc w dorosłe życie, odebrał bardzo dobre przygotowanie do późniejszej działalności politycznej. Potwierdzają to słowa jego matki, Ivy: „On urodził się z polityką. Był synem polityka. Juvenal zawsze rozmawiał z nim o wszystkim”.

O ile ojciec był przykładem aktywności obywatelskiej, to matka była wzorem pracowitości. W trudnych czasach imała się prac ręcznych, pracowała nawet w zakładach rybnych. Amilcar nigdy nie zapomni tego matczynego poświęcenia, wynikającego z troski o rodzinę.

Jeszcze na Cabo Verde Amilcar zaczął pisać wiersze. Podpisywał się pod nimi pseudonimem Larbac, który stanowił odwrócenie jego nazwiska. W poezji Cabrala pojawiała się przede wszystkim tematyka miłosna. Inspiracje do swoich wierszy czerpał z poetów, o których dowiadywał się w szkole: Gonçalves Crespo, Guerra Junqueiro, Casimiro de Abreu. Jednak wersy pisane przez Cabrala nie należały do oryginalnych. Stanowiły raczej kalkę, na której Cabral szkicował własne emocje i uczucia.

W wieku 20 lat, Amilcar Cabral, był człowiekiem świadomym sytuacji w koloniach portugalskich. Uzbrojony w polityczny idealizm, zaszczepiony mu przez ojca, żył w przekonaniu, że przed Cabo Verde jest jeszcze lepsze jutro. Nadzieje te wiązały się ze zmianami, które przyniosła druga wojna światowa. Jej zakończenie oznaczało powstanie nowego porządku na świecie.

Cabral kończy szkołę z bardzo dobrymi wynikami i podejmuje swoją pierwszą pracę w kaboweryjskiej stolicy, Praia, w tamtejszej drukarni, Imprensa Nacional. Składa też podanie o stypendium, aby móc kontynuować studia. W końcu je dostaje i wyjeżdża do Lizbony. Jest rok 1945.

Kofi

 Dokument bez tytułu