afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Ambaras z Legią

Drepce niecierpliwie wzdłuż lady, zerka przez lukę w kolejce.

Drepce niecierpliwie wzdłuż lady, zerka przez lukę w kolejce. W lustrach na ścianach i na suficie odbijają się dziesiątki ciastek, ciasteczek, babeczek i mnóstwa innych frykasów. Ale to jej nie interesuje. Szuka pasztecików, po portugalsku zwanych pasteis. Małe zapiekane połówki księżyca z mięsem, rybami, owocami morza, krabami. Z czym kto chce. Można je tu kupić  prawie wszędzie.

Drepce jakby zupełnie nieświadoma, że  kolejka lekko zamarła i przygląda jej się niemal w osłupieniu. Bo kto by przypuszczał , że pieśniarka, od kilku dni wszechobecna w tutejszych mediach nagle pojawi się ot tak, zwyczajnie,  w tej małej cukierni w bocznej uliczce Saint-Denis, stolicy francuskiej wyspy Reunion, o rzut beretem od Mauritiusa, a o dwa rzuty od Madagaskaru?

Drepce dalej, a tymczasem w rękach kolejkowiczów zaczynają pojawiać się jakieś kartki i notesy, ktoś wybiegł na zewnątrz. Są! Są paszteciki! Maria, asystentka i tłumaczka upewnia się o które chodzi i staje w kolejce. Kolejce, której właściwie już nie ma. „Można prosić  o autograf? A zrobić zdjęcie?”  Mężczyzna, który wyszedł wraca z płytą w ręce. „Akurat słuchałem w samochodzie –  oznajmia zadowolony. –  mam bilety na  jutrzejszy  koncert”.

Cesária wzdycha, odwraca wzrok od babeczek i wyciąga do mnie rękę: „Masz długopis?”. Dźwięk telefonu. Maria odbiera i przez moment słucha: „Chirac podpisał, w przedostatnim dniu urzędowania” , mówi do mnie z uśmiechem. “Co podpisał?”. „Cesaria dostała francuską Legię Honorową”. Rzucam się z gratulacjami. „Prezydent Francji dał ci medal”, mówię. „A za co?” – Évora przerywa rozdawanie autografów.  „Za…- szukam w pamięci portugalskiego słowa, nie znajduję – za wszystko!”

Évora nie wydaje się uszczęśliwiona. Sięga do torebki po pasztecik i rusza do wyjścia. „Gdzie samochód?”, pyta. Siada na przednim siedzeniu. Za godzinę jest gościem głównego wydania wiadomości  TV. „Za którą płytę ten medal?”, nie daje za wygraną. „Za wszystkie”, odpowiadam. „Zawsze jest za jakąś konkretną”, jest nadal nieprzekonana. „Tym razem jest za całość”, wtrąca Maria. Na przednim siedzeniu zapada cisza. „Nie pojadę!”, pada po chwili. „Nie wypada – tłumaczy Maria. – Legia Honorowa to zaszczyt, wielkie wyróżnienie;  wręcza ją sam prezydent, albo minister, no, ktoś naprawdę ważny.” „Nie pojadę!” Tym razem cisza zapada na tylnym siedzeniu.

A to ambaras! Znają Cesárię. Nie lubi uroczystości, oficjeli, wielkich gali i  pompy. Unika ich jak tylko może, wymyka się w trakcie. Chyba czuje się na nich nieswojo, niezręcznie,  nie na swoim miejscu. Wbrew pozorom mimo kilkunastu lat na najlepszych scenach świata, setek wywiadów, dziesiątek nagród i wyróżnień wciąż jest nieśmiała i jakby zagubiona. I tak jak na scenie – co niektórzy biorą za objaw gwiazdorstwa –  pokrywa to pozornym chłodem i obojętnością. Albo buntem. Podczas jej ubiegłorocznego pobytu w Mołdawii telewizja pokazała dość długo trwającą scenkę, gdy uparcie odmawia wejścia do prezydenckiej limuzyny, mającej zawieźć ją na spotkanie z głową państwa.  

Oczywiście Cesária Évora pojedzie do Paryża. Już tam jest. Legię Honorową, najwyższe odznaczenie francuskie,  przyznane jej w kwietniu 2007 roku odbierze jutro , 9 lutego, o 18.30, z rąk pani Christie Albanel, francuskiego ministra kultury. Skwapliwie odnotowała to francuska ( i nie tylko ) prasa.  Wcześniej jakoś się nie składało. Będzie czwartym kawalerem Legii na  Wyspach Zielonego Przylądka, jednak pierwszym artystą.  

W którymś z artykułów przeczytałam, że jutrzejsza uroczystość będzie dla niej rekompensatą za ubiegłoroczne kłopoty ze zdrowiem, które spowodowały odwołanie wielu koncertów, również tego w Warszawie.  A ja myślę, że jedno z drugim  nie ma nic wspólnego. Już niedługo, bo 22 marca Cesária pojawi się w Warszawie, na scenie Sali Kongresowej. Będzie na swoim miejscu.

I nie będzie pamiętać o tym, że wiadomość o przyznaniu Legii dotarła do niej w małej cukierni na Maskarenach i  że w 2008 roku musiała odwoływać koncerty.  Zapomni też pewnie o tym, że jest kawalerem Legii Honorowej. Będzie liczyć się tylko jedno: scena. A przecież na warszawskiej scenie nie było jej  prawie pięć lat!

Elżbieta

 Dokument bez tytułu