Afrykańskie heroiny, które zapracowują się na śmierć

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Afrykańskie heroiny, które zapracowują się na śmierć

W chłodny, wietrzny poranek w górach Burundi, sześć kobiet z grupy wsparcia zorganizowanej przez założoną w Atlancie organizację charytatywną CARE, siada pod drzewem aby omówić codzienne sprawy. Mają pod swoją opieką 49 dzieci. Wioska, w której żyją jest zupełnie zwyczajna, ziemia rodzi tyle samo, co gdzie indziej. Kobiety uprawiają kassawę, fasolę i banany.

42-letnia Marie-Jose ma dziesięcioro dzieci. Wstaje o 6 rano i sprząta  chatę. O wpół do siódmej gotuje herbatę dla tych dzieci, które rano idą do szkoły. O siódmej jest już w polu. O 11 doi kozy, a w południe przygotowuje posiłek dla tych dzieci, które do szkoły idą po południu. NA polu jest z  powrotem od godziny pierwszej. O czwartej idzie po wodę, o piątej zbiera drewno na opał.

Wraca do domu, aby przygotować wieczorny posiłek. O siódmej  myje dzieci, a o ósmej cała rodzina siada do stołu. W jadłospisie najczęściej jest owsianka lub fasola. Raz do roku mogą pozwolić sobie na  zjedzenie mięsa. Często Marie-Jose rezygnuje z własnej porcji aby tylko
więcej dać dzieciom. Wpół do dziewiątej kobieta modli się: Dziękuję Bogu, że wszyscy żyjemy i jesteśmy zdrowi. Modlitwa napełnia mnie radością. O dziewiątej zasypia. Rozkład dnia pozostałych kobiet w wiosce wygląda podobnie.

Jeśli chodzi o mężów, ci, którzy znajda prace jako robotnicy, opuszczają  domy i rzadko kiedy wracają. Ci, którzy nie znajda pracy zostają w wiosce i piją. Kobietom nie wolno dziedziczyć ziemi, są więc uzależnione od mężczyzn.  Często są też ofiarami przemocy i gwałtów. “Mój mąż wstaje o ósmej rano, myje się i idzie do baru. Zostaje tam do południa, pijąc wino bananowe. Wraca do domu na posiłek, po czym z powrotem udaje się do baru, w którym zostaje aż do wieczora. Wraca do domu na kolację, zjada, po czym idzie spać” – mówi jedna kobiet.

maru za: The Economist

 Dokument bez tytułu